czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 61

Po niecałych 2O minutach oglądania telewizji doczekaliśmy się telefonu :

- Siiiva ! - odebrał Nathan
- No siema. - powiedział
- Co jest ?
- Przyszykujcie się. Będę po Was za około godzinę OK ?
- OK.
- W co mam się ubrać ? - zabrałam telefon Nathowi - Lepiej sukienka koktajlowa, czy bardziej skromna ?
- Vicki, nie ubieraj sukienek. 
- A więc ? 
- A więc ubierz... nie wiem .... jakieś spodenki, bluzkę, a włosy zwiąż w kitkę.
- Co ?!
- No to. Nie idziemy na imprezę. 
- Chyba żartujesz.
- Nie. Muszę kończyć. Pamiętajcie za godzinę. A i jeszcze jedno. Nie zakładaj szpilek. Najlepiej trampki.
- Dobrze. - powiedziałam oburzona i się rozłączyłam


Oddałam komórkę chłopakowi i założyłam ręce na klatce piersiowej. Nath się do mnie przytulił, a raczej położył głowę na moim brzuchu i zamknął oczy :
- Co robisz ? - zapytałam
- Nic. 
- To czemu na mnie leżysz ?
- Bo jesteś wygodna.
- Super.
- Co mówił Seev, że się wkurzyłaś ?
- Żadnych sukienek. Żadnych szpilek. Włosy w kitkę. Ughh ! 
- Spokojnie. - powiedział powoli - Idź się szykuj. 
- Ale ja nie chcę.
- Idź. - wstałam, a on klepnął mnie w tyłek
- Ej ! Za co to ?
- Pospiesz się. - rzucił z uśmiechem
- Dobrze !


Poszłam do łazienki. Niechętnie związałam włosy i podeszłam do komody. Wyciągnęłam z niej krótkie spodenki, białą bokserkę i skarpetki. Kiedy się przebrałam podeszłam do szafy na buty. Otworzyłam półkę na trampki i przeglądnęłam wszystkie. Postawiłam na Vansy. `Czarne. Idealnie pasują.` - pomyślałam. Z tego właśnie rozmyślania wyrwał mnie Nathan :
- I ? Gotowa ? 
- Tak. A Ty ?
- Ja też. - spojrzałam na niego, miał na sobie tylko Hawajki
- Masz zamiar w tym jechać ?
- No... tak. - stwierdził
- Ubierz się. I zmień spodnie ! Nie Hawajki tylko zwykłe spodenki. I jakąś bluzkę. Jak chcesz to skejty, ale odpowiednie byłyby trampki. Załóż Converse'y.
- Vic ? - przerwał mi 
- Co ?
- Sam potrafię się ubrać. - i wyszedł z pokoju do łazienki


Zaśmiana spakowałam torebkę :
- Skoro mieliśmy się tak ubrać, to na pewno gdzieś jedziemy. Pewnie jakiś grill albo piknik. Spakuję wodę i może jakieś kanapki. - mówiłam do siebie; nagle wszedł Nath z ręcznikiem
- Coś mówiłaś ?
- Kąpałeś się teraz ?
- Wziąłem prysznic.
- Teraz ?!
- Tak ! Teraz ! - podszedł do mnie i objął w pasie - Wyglądasz bardzo sexownie, wieesz ? - zaczął całować po szyi
- Jesteś jeszcze trochę mokry, wieesz ?
- Wiem. - przyciągnął mnie do siebie
- Ej ! Bo koszulkę mi pomoczysz.
- Co z tego ?
- Nathan. Opanuj się. - usłyszałam dzwonek - Seev przyjechał. Wytrzyj się, ubierz i zejdź na dół. - już prawie wyszłam za drzwi - Aha i .. weź moją torbę.
- Dobrze Kociaku. Mraauu.


Znów zaczęłam się śmiać i poszłam otworzyć drzwi. Gdy tylko się uchyliły wszedł do środka i powiedział :
- Idealnie. Gdzie Nathan ?
- Czy Ty zawsze musisz się o niego upominać ?
- Tak. Więc ?
- Brał prysznic. Musi się wysuszyć, ubrać i będzie gotowy.
- Ile mu to zajmie ?
- Znając jego to jakieś 1O minut.
- Nathan ! - krzyknął Siva
- Co ? - odkrzyknął
- Pospiesz się !
- Już idę ! - i faktycznie zszedł po schodach


Po chwili byliśmy już w aucie Seeva i jechaliśmy `tam`. 


____________________________________________________
Mój strój na tą `imprezę` :


2 komentarze: