sobota, 5 maja 2012

Rozdział 25

Gdy skończyłam płakać Nathan zaproponował śniadanie. Ostatecznie się zgodziłam, bo powoli zaczynałam robić się głodna. Zeszliśmy schodami do kuchni i tam zastaliśmy dosłownie wszystkich. Szybko podeszłam do lusterka i wytarłam mokre oczy i policzki. Pociągnęłam nosem i jak gdyby nigdy nic z uśmiechem podeszłam do stołu. Dzisiaj dzień wyjazdu więc Ali postanowiła, że zrobi śniadanie. Siva i tak nie dawał jej spać :

- Vic co jest ? - zapytała mnie cicho kiedy do niej podeszłam
- Nic. Pokłóciłam się z Jay'em. Ale Ty nic nie wiesz. - odpowiedziałam i odeszłam
Usiadłam Nathanowi na kolana i jak przed kilkoma minutami ponownie się w niego wtuliłam. W tym samym momencie spotkałam się wzrokiem z Jay'em. Patrzył na nas krzywo. Odwróciłam wzrok; on zrobił to samo. Nikt nic nie mówił. Ali podała wszystkim talerze i zaczęliśmy jeść kanapki. Rozejrzała się i również usiadła Sivie na kolanach :
- Smacznego ! - krzyknęła; nikt nie odpowiedział - Ej ludzie ? Co jest ? - chwilę później stwierdziła - Ale cisza...
- No rzeczywiście. - wtrącił Seev
- Znowu sie pokłócili ? - spytała patrząc raz na mnie raz na Jay'a
- No chyba tak.
- Ciekawe o co....
- Nie wiem. Ja już za tym nie nadążam. - stwierdził Siva, który nie miał pojęcia o naszej kłótni
Kilka minut później, gdy Jay odszedł od stołu i poszedł się pakować, ciągle siedzący przy stole Nath zapytał :
- Czemu nic nie jesz ?
- Zjem w samolocie. - odpowiedziałam obojętnie
- Ale to bardzo długa droga. Nie chcę, żebyś była głodna.
- Już jestem. 
- To czemu nie jesz ? - podsunął mi pod nos kanapkę
- Nie mam ochoty. 
- Ej. Musisz.
- Dobra. - powiedziałam i wzięłam tę kanapkę, którą akurat jadł Nathan :
- Czemu mi jedzenie zabierasz ? - spytał zaśmiany
- Bo mi kazałeś coś zjeść. No to jem. - ugryzłam kanapkę, wstałam z jego kolan i również poszłam się pakować
Szłam wolno po schodach aż w końcu wpadłam na korytarz. Zauważyłam Jay'a. Na chwilę zwolniłam kroku, ale przypomniało mi się, to co mówił rano. Znów przyspieszyłam i weszłam do pokoju. Podczas, gdy on akurat wychodził ze swojego, otarłam się o jego ramię. Popłynęła mi zła. Później druga. W porę zatamowałam trzecią, bo usłyszałam pukanie do drzwi :
- Vic. Otwórz. - to był Jay
Znów zapukał, ale nie próbował otworzyć. Myślałam czy wstać i podejść do drzwi, aż w końcu się przełamałam :
- O co chodzi ? - zapytałam 
- Mogę wejść ? - otworzyłam drzwi szerzej - Dzięki. Chciałem z Tobą pogadać.
- O czym ? Mamy w ogóle jeszcze o czym gadać ? - zdenerwowałam się, jednak  nie podniosłam tonu
- Tak. To ważne. Nie chciałem.... - zatrzymał się - nie chciałem na Ciebie krzyczeć. Przepraszam. - chciał do mnie podejść i mnie przytulić, ale Nathan zawitał do pokoju
- Kotku ? Kończysz pakowanie ?
- Tak. Zaraz skończę. - odpowiedziałam odsuwając się od przyjaciela
- A co on tu robi ?! - spytał mój chłopak i do mnie podszedł
- Uspokój się. Przeszedł przeprosić.
- Wybaczyłaś mu ?!
- To mój najlepszy przyjaciel. Nie mogłam mu nie wybaczyć.
- Zapomniałaś już, że przez niego płakałaś ?! - Jay przyglądał się nam i bacznie słuchał każdego słowa, które wypowiadałam
- Nie. Ale jest moim przyjacielem. Nie mogę się na niego długo gniewać.
Nathan się wkurzył i wyszedł w pokoju posyłając Jay'owi krzywe spojrzenie. Trochę jakby mówił : `Nie wierzę. Nie powinna była Ci wybaczyć po tym, co jej zrobiłeś !`. Rozumiałam go w stu procentach. Podeszłam do Jay'a i przytuliłam na zgodę. On przytulił mnie bardzo mocno. Chwilę później uśmiechnął się i wyszedł z pokoju, abym mogła dokończyć pakowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz