czwartek, 10 maja 2012

Rozdział 36

W połowie filmu zasnęłam. Nawet nie pamiętam co się w nim działo, o co chodziło, no i tytuł mi gdzieś z głowy wyleciał. Rano obudziłam się w swoim łóżku obok Nathana. On już nie spał. Podniosłam się na łokciach i powiedziałam :

- O ! Nie śpisz ? O której poszedłeś spać ?
- Jeśli obliczając to, że musiałem Cię tu nieść przez pół domu i wliczając to, że ja też zasnąłem w połowie, to około o1.oo w nocy. - powiedział z uśmiechem
- Chcesz coś do picia ? Do jedzenia ?
- Nie, ale buziak na dzień dobry nie zaszkodzi, a dobrze zrobi. - wykonałam polecenie, dostał tego buziaka - Tylko bez skojarzeń.
- Nie miałam skojarzeń. 
- Tak jasne. - powiedział, położył się znów na łóżku, a ja poszłam się przebrać do łazienki
Wyszło na to, że miałam na sobie króciutkie ogrodniczki, białą bokserkę i czarne Vansy :
- No no no. - powiedział Nath kiedy wyszłam z łazienki - Tak się na deskę odszczeliłaś ? Czy dla mnie ?
- Tak, na deskę. Ale uważajmy, bo mam na sobie suknię za około 2 tysiące dolarów. - zaśmialiśmy się - Mówię poważnie.
- Chodź tu. - mówił Nathan i już chciał mnie przyciągnąć do siebie kiedy znów uciekłam do łazienki - Kiedyś i tak wyjdziesz.
- Muszę się uczesać, jeleniu ! - krzyknęłam przez zamknięte drzwi
Nathan śmiejąc się również zaczął się ubierać. Nie wiem jakim cudem, ale miał u mnie parę rzeczy. Włożył wygrzebane z głębi szafy Hawajki, niebieską koszulkę na krótki rękaw i do tego swoje skejty, w których przyszedł. 
Kiedy wyszłam z łazienki z pięknie ułożonym koczkiem, zawiązałam na szyi czarną bandankę i zeszliśmy na dół. Nathan był w skarpetkach, więc zanim zdążyłam go ostrzec, że na schodach jest ślisko, leżał na tyłku w salonie. Moja reakcja była jedno znaczna. Jak każda normalna, albo raczej NIEnormalna nastolatka, wybuchnęłam śmiechem :
- Chcecie coś na śniadanie ? - mama odwróciła się przodem do nas ze zdziwioną miną - Nathan ? Nic Ci nie jest ?
- Nie. - powiedział i ciągle leżał na podłodze
- Pomóc Ci wstać ? - spytałam
- Nie dzięki. - sam się podniósł i podszedł do kuchennego blatu - Jak ładnie pachnie.
- Dziękuję. Specjalnie dla was jajecznica. - mówiła mama
- Aha. Czyli od dzisiaj jajecznicę psikamy moimi perfumami ? - zapytałam
- Nie. Dlaczego ? - zwrócił się do mnie Nath
- Bo zawsze mówisz, że ja ładnie pachnę. W sensie, że ładne mam perfumy. - zaśmiałam się
- Dalej jedzcie, bo wystygnie. - powiedziała mama po czym poszła obudzić Jasona na śniadanie
- Gdzie jest Twój tata ? - zapytał Nath siadając do stołu
- Wiecznie pracuje, wyjeżdża, nigdy nie ma go w domu...
- Aha. Ze mną jest przecież podobnie. Też wiecznie pracuję, wyjeżdżam i nigdy nie ma mnie w domu.
- Bo przeważnie siedzisz ze mną, albo jedziesz gdzieś z chłopakami. Taka praca to nie praca. To tylko zabawa. - stwierdziłam
- No niby. Dobra ta jajecznica.
- Czego nie mogliśmy powiedzieć o tej Twojej. 
- Jak to ? Nie rozumiem. - popatrzył na mnie dziwnie
- Pamiętasz ? Pierwsza noc. Jajecznica na śniadanie. Spalona jajecznica.
- A no tak ! Teraz pamiętam ! Dobrze, że jej nie jedliśmy ! - oboje zaczęliśmy się śmiać i zjedliśmy śniadanie
Później chłopacy uznali, że wpadną po Nathana. Ja postanowiłam jeszcze pojeździć po Cromwell Street....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz