czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 61

Po niecałych 2O minutach oglądania telewizji doczekaliśmy się telefonu :

- Siiiva ! - odebrał Nathan
- No siema. - powiedział
- Co jest ?
- Przyszykujcie się. Będę po Was za około godzinę OK ?
- OK.
- W co mam się ubrać ? - zabrałam telefon Nathowi - Lepiej sukienka koktajlowa, czy bardziej skromna ?
- Vicki, nie ubieraj sukienek. 
- A więc ? 
- A więc ubierz... nie wiem .... jakieś spodenki, bluzkę, a włosy zwiąż w kitkę.
- Co ?!
- No to. Nie idziemy na imprezę. 
- Chyba żartujesz.
- Nie. Muszę kończyć. Pamiętajcie za godzinę. A i jeszcze jedno. Nie zakładaj szpilek. Najlepiej trampki.
- Dobrze. - powiedziałam oburzona i się rozłączyłam


Oddałam komórkę chłopakowi i założyłam ręce na klatce piersiowej. Nath się do mnie przytulił, a raczej położył głowę na moim brzuchu i zamknął oczy :
- Co robisz ? - zapytałam
- Nic. 
- To czemu na mnie leżysz ?
- Bo jesteś wygodna.
- Super.
- Co mówił Seev, że się wkurzyłaś ?
- Żadnych sukienek. Żadnych szpilek. Włosy w kitkę. Ughh ! 
- Spokojnie. - powiedział powoli - Idź się szykuj. 
- Ale ja nie chcę.
- Idź. - wstałam, a on klepnął mnie w tyłek
- Ej ! Za co to ?
- Pospiesz się. - rzucił z uśmiechem
- Dobrze !


Poszłam do łazienki. Niechętnie związałam włosy i podeszłam do komody. Wyciągnęłam z niej krótkie spodenki, białą bokserkę i skarpetki. Kiedy się przebrałam podeszłam do szafy na buty. Otworzyłam półkę na trampki i przeglądnęłam wszystkie. Postawiłam na Vansy. `Czarne. Idealnie pasują.` - pomyślałam. Z tego właśnie rozmyślania wyrwał mnie Nathan :
- I ? Gotowa ? 
- Tak. A Ty ?
- Ja też. - spojrzałam na niego, miał na sobie tylko Hawajki
- Masz zamiar w tym jechać ?
- No... tak. - stwierdził
- Ubierz się. I zmień spodnie ! Nie Hawajki tylko zwykłe spodenki. I jakąś bluzkę. Jak chcesz to skejty, ale odpowiednie byłyby trampki. Załóż Converse'y.
- Vic ? - przerwał mi 
- Co ?
- Sam potrafię się ubrać. - i wyszedł z pokoju do łazienki


Zaśmiana spakowałam torebkę :
- Skoro mieliśmy się tak ubrać, to na pewno gdzieś jedziemy. Pewnie jakiś grill albo piknik. Spakuję wodę i może jakieś kanapki. - mówiłam do siebie; nagle wszedł Nath z ręcznikiem
- Coś mówiłaś ?
- Kąpałeś się teraz ?
- Wziąłem prysznic.
- Teraz ?!
- Tak ! Teraz ! - podszedł do mnie i objął w pasie - Wyglądasz bardzo sexownie, wieesz ? - zaczął całować po szyi
- Jesteś jeszcze trochę mokry, wieesz ?
- Wiem. - przyciągnął mnie do siebie
- Ej ! Bo koszulkę mi pomoczysz.
- Co z tego ?
- Nathan. Opanuj się. - usłyszałam dzwonek - Seev przyjechał. Wytrzyj się, ubierz i zejdź na dół. - już prawie wyszłam za drzwi - Aha i .. weź moją torbę.
- Dobrze Kociaku. Mraauu.


Znów zaczęłam się śmiać i poszłam otworzyć drzwi. Gdy tylko się uchyliły wszedł do środka i powiedział :
- Idealnie. Gdzie Nathan ?
- Czy Ty zawsze musisz się o niego upominać ?
- Tak. Więc ?
- Brał prysznic. Musi się wysuszyć, ubrać i będzie gotowy.
- Ile mu to zajmie ?
- Znając jego to jakieś 1O minut.
- Nathan ! - krzyknął Siva
- Co ? - odkrzyknął
- Pospiesz się !
- Już idę ! - i faktycznie zszedł po schodach


Po chwili byliśmy już w aucie Seeva i jechaliśmy `tam`. 


____________________________________________________
Mój strój na tą `imprezę` :


środa, 30 maja 2012

Rozdział 6O

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ !
Na razie media dały nam spokój. Ciągle przebywamy w Nottingham.
DZISIAJ URODZINY ALICE ! Nie mam pojęcia co jej kupić. Osiemnastki nie ma się dwa razy w życiu. Nathan coś tam proponował, ale go nie słuchałam... jak zwykle. Poszliśmy rano do galerii i weszliśmy do jubilera. Znalazłam prześliczny wisiorek. Złoty z diamentami. Na łańcuszku było zawiązane serduszko. Nathan tylko spojrzał na niego i znów zawiesił głowę nad ekranem telefonu. Kupiłam i wyszliśmy. Włączyłam Twittera w swoim telefonie. Post `Vic znowu wydaje kasę. Co ja biedny mam zrobić!? Dziewczyna mnie okrada!` miał już +5O `Prześlij dalej` i `Ulubione`. Kliknęłam `Odpowiedź`. Napisałam `Dałam ze swoich -,-`.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i wróciliśmy do domu.


Nadal Cromwell St omijam z daleka, więc poszliśmy na około. Po drodze zaczęłam temat :
- A Ty co jej kupisz ?
- Co ? - zapytał Nath i oderwał wzrok od telefonu
- No co kupisz Alice ? Nie licz na to, że damy jej jeden prezent.
- A jak Ci oddam połowę kasy ?
- `Dziewczyna mnie okrada`. - zacytowałam
- No to nie ! Wymyślę coś lepszego !
- Co ? Balony z wodą ?
- Haha ! Ale śmieszne ! - wkurzył się
- No co ?
- Czemu się ze mnie nabijasz ?!
- Nie nabijam się z Ciebie. - pogładziłam go po policzku jak małe dziecko
- Przestań, co ?
- Co co ?
- Kurwa nie ! Nie wytrzymam ! - powiedział i odszedł na drugą stronę ulicy
- Kochanie ?
- Czego ?
- Nie ładnie.
- No to nie traktuj mnie jak dziecko !
- No to nie krzycz na mamusię .. yy ... na swoją dziewczynę !
- Idiotka !
- Ejj. - przystanęłam - Bo foch.
- To się fochaj.
- Dobra. Rozumiem.
- Co niby ?
- No, że na imprezę idę sama.
- Skąd wiesz, że to impreza ?
- A co ? Wyjście na działkę ?
- Pójdziemy do ZOO !
- Ty nie.
- Dlaczego ?
- Bo mnie nie kochasz ! Bo na mnie krzyczysz ! - jechało sporo samochodów, więc zaczęłam się drzeć, aby Nathan usłyszał - Bo się na mnie obraziłeś !
- Oj nie ! Nie obraziłem się ! To Ty powiedziałaś, uwaga cytuję, FOCH !
- Tak więc co robisz na drugiej stronie ulicy ?
- Yyy... no... tego .... - koniec końców - To my tędy nie idziemy ?

- Nie kurwa. Nie przeszłam na drugą stronę ulicy tylko dlatego, żeby zwrócić Ci uwagę ? 
- Jak Ty się wyrażasz ?! - oburzył się - Przecież miałaś się oduczyć !
- Ty około 23 zdania temu też przekląłeś !
- Liczyłaś ?
- Mam wielki talent. - uśmiechnęłam się 


Nathan przyszedł na tę stronę ulicy, na której szłam ja. Kilka minut później już staliśmy pod moim domem. Chłopak oczywiście wszedł ze mną :
- Vicki ! Siostrzyczko ! - zaczął Jason
- Co ?
- Jak ja Cię kocham !
- Ile chcesz kasy ?
- Nie rozumiem. - powiedział z uśmieszkiem
- Słyszałam, jak wczoraj gadałeś z mamą o tej nowej grze na PSP. 
- Jakiej ?
- Tej z małpami.
- Aaa ! To dobrze słyszałaś ! 
- Więc ?
- Jak masz tyle, to 5OO.
- Dolarów ?! - zrobiłam wielkie oczy
- Nie, funtów.
- Ty się weź, kurwa, w łeb jebnij. 
- Victoria ! - krzyknął tata - Coś Ty powiedziała ?!
- Sorry. 
- Nie sorry. Jak Ty się wyrażasz ?!
- Mówiłem. - szepnął Nath i poszedł na górę
- I ja mam takie właśnie wsparcie u chłopaka. - żaliłam się
- Ej ! Nie narzekaj !


Zaśmiana poszłam do siebie, położyłam się z Nathem na łóżku. Czas `imprezy` jeszcze nie był ustalony, więc zniecierpliwieni czekaliśmy na SMSa. 

Rozdział 59

Po obiedzie poszłam z Nathanem do swojego pokoju. Włączyłam Twittera. Zalogowałam się. Weszłam w zakładkę `wzmianki`. Nie mogłam uwierzyć. Ktoś, kogo nie znam, oznaczył mnie w jednym z Tweetów. Był tam pewien link. Weszłam w niego i zamarłam. Na tej stronie internetowej był reportaż pt. `Dziewczyna Jay'a McGuiness'a puszcza się z Nathan'em Sykes'em!? SZOK!` :
- Co proszę ?! - pomyślałam na głos
- O co chodzi ? - spytał Nath i podszedł do mnie - Co to ma być ?! - spojrzał na ekran - To prawda ?!
- Ej ! Sugerujesz, że Cię zdradzam ?! Albo okłamuję ?! - zaczęłam krzyczeć
- To co to za zdjęcie ?! - pokazał na to, które zrobili nam kiedyś w parku
- Nie wierzysz mi. Nie rozumiem. - wstałam, wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju kierując się do drzwi
- Vic, poczekaj !
- Nie ! Przejrzałam na oczy. Mamo ! Wrócę późno. - i wyszłam z domu


Nathan wybiegł za mną :
- Vic, błagam, poczekaj !
- Nie !
- Wytłumacz mi to do cholery !
- Przestań na mnie krzyczeć !
- To mi powiedz, co to za zdjęcie !
- Wtedy Cię nawet nie znałam. - mówiłam - Nie miałam pojęcia, że z Tobą będę. Jay jest tylko moim BFF.
- Więc czemu się przytulaliście ?
- Bo powiedział, że nie ważne, że nie będę miała VIPa. Ważne, że będę na tym koncercie.
- Vic. Przepraszam. Jestem tylko... - przerwałam mu
- Zazdrosny ?! Jesteś zazdrosny ?! - podszedł i przytulił mnie mocno... znowu
- Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. - zaczął - Wielu by Cię chciało. Nawet nie wiem, co bym zrobił tym wszystkim idiotom, którzy by Cię skrzywdzili. Pewnie zabiłbym ich, albo wykastrował.
- Nathan. - przerwałam mu - Nadal nie rozumiem, dlaczego tak zareagowałeś.
- Bo Cię kocham do cholery ! Kocham Cię jak wariat ! Gdybyśmy nie byli razem, mam nadzieję, że to nigdy się nie zdarzy, ale gdybym z Tobą nie był, zabiłbym się by być jak najbliżej Ciebie.
- Ja też Cię kocham, ale nie bądź zazdrosny.
- So kiss me.... And tell me I'm the one. There's no other... no other one you want. Baby, kiss me. Make sure you close your eyes or we fall down. - wyrecytował cicho do mojego ucha, a ja go pocałowałam


Mój ukochany wziął mnie za rękę i poprowadził przez park. Mówił do mnie jak do małego dziecka. Pokazywał kwiaty, rośliny, pomniki. Jakby mnie uczył. Był uroczy. Kiedy opowiadał i ktoś mu zwracał uwagę tłumaczył `No bo pan się nie zna`. Przystanęliśmy przy jednym drzewie. Widać było, że chłopak działał na spontana :
- A to drzewo ma ponad 3OO lat. - mówił bardzo wyraźnie - Zostało tu posadzone w 1991 roku. - wybuchnęłam śmiechem - No co ? Nie wierzysz ?
- Powiedziałeś, że 3OO lat temu.
- No bo taka prawda.
- Ale Kochanie 1991 to nie 3OO lat temu tylko około 2O. - znów się zaśmiałam - Głupek jesteś. - pocałowałam go
- Nie mów na mnie głupek, bo mi się smutno robi.
- A niech nie robi, bo nie lubię jak jesteś smutny.
- Ej ! Ty mi tekstów nie zabieraj ! - oburzył się 
- No co ?
- No co ? No co ? Jeszcze się pyta. - mówił do siebie - Chodzi mi o to, że zabierasz mi moje teksty. To ja powinienem mówić, że nie lubię, gdy smutasz itd. 
- Jesteś uroczy wiesz ?
- A Ty słodka. 


Znów mnie pocałował i dalej ściemniał pokazując `zabytki`. 

wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 58

Kiedy weszliśmy do domu, spojrzałam na mamę. Trzymała w ręce gazetę. Podeszłam do niej, a ona mi ją wręczyła. Przeraziłam się. Na pierwszej stronie było zdjęcie... z mostu. Zdjęcie, na którym stałam zapłakana i wtulona w Nathana. Nagłówek brzmiał `Dziewczyna Nathana Sykesa chciała skoczyć z mostu! Czy to prawda? Czy gdyby go tam nie było, zrobiłaby to?! Mamy zdjęcia!` . Łzy napłynęły mi do oczu. Oddałam gazetę Nathanowi i pobiegłam do pokoju. Mój chłopak rzucił kawałek papieru na podłogę i pobiegł za mną. Zdążyłam zamknąć się w pokoju, jednak on nie odpuszczał :
- Vic, otwórz. To nic takiego. Zobaczysz, będzie dobrze. - mówił
- Nie będzie dobrze ! Moja rodzina dowie się z gazety, że chciałam się zabić ! 
- Pod wpływem alkoholu. Poza tym, Ty się przejmujesz takim czymś ?
- Tak ! Całe Nottingham niech się dowie. Później Londyn, Anglia, Ameryka. Najlepiej cały świat. Przecież te cholerne media nie dadzą mi spokoju. - rozpłakałam się i przekręciłam zamek w drzwiach
- Nam. Nie dadzą nam spokoju. Ja Cię nie opuszczę, pamiętasz ? Obiecałem Ci. - wszedł do pokoju i przytulił mnie mocno


Gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi na schody wydałam polecenie :
- Zamknij drzwi.
Nathan zrobił co prosiłam. Zamknął drzwi... na klucz.


Nie chciałam w tym momencie rozmawiać z tatą, Jasonem, a najbardziej z mamą. Jason pewnie nawet nie rozumie co to znaczy zabić się. 


Nagle pod drzwi ktoś wsunął tę gazetę :
- Zostaw. - powiedział Nath - Nie czytaj.
- Chcę zobaczyć te zdjęcia.
- Nie. Nic nie zobaczysz, bo ich nie było.
- Były.
- Nie było. Zachowuj się tak, jakby ta sytuacja w ogóle nie miała miejsca.
- Nie umiem.
- Umiesz. Jesteś silna, dzielna. Dasz sobie radę.
- A co jeśli nie ? Nie jestem taka twarda jak Ty. Nie dam sobie rady.
- Wiem, że jesteś bardzo wrażliwa, ale musisz się trzymać.
- Już Ci mówiłam. Nie dam rady. - powtórzyłam, wstałam i podeszłam do okna


Zauważyłam, jak pod nasz dom ktoś podjeżdża. Nie wiedziałam kto to :
- Nathan. - zawołałam chłopaka
- Co ?
- Chodź. - wykonał mój rozkaz


Zauważyliśmy, jak rozstawiają sprzęt. Jakby mieli kręcić jakiś reportaż. Nagle mnie olśniło :
- Nathan ! Oni po mnie przyjechali ! Chcą pewnie znać prawdę ! - znów zaczęłam płakać
- Nie. Nic się nie stało. Jaka była umowa ?
- Że będę dzielna. - ledwo z siebie wydusiłam łykając zły
- Dokładnie. Teraz masz, - podał mi chusteczkę - wytrzyj łzy. Idziemy na dół. Powiemy Twoim rodzicom.
- Nie chcę !
- Musisz. Pamiętaj, jestem z Tobą. - pocałował mnie - Możemy iść ? - pokiwałam głową mówiąc `tak`


Gdy byliśmy na dole, mama zerwała się z krzesła i przytuliła mnie. Nie wiedziałam dlaczego. Gdy się oderwała powiedziałam jej, że ta sytuacja nie miała miejsca. Nathan powiedział tak właściwie. Mama z trudem przyjęła prawdę, ale postanowiła mnie kryć. Mnie i Nathana. Tata i Jason też się zgodzili. 


Kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, Jas poszedł otworzyć :
- Tak ? - spytał z uśmiechem
- Jest może Victoria Watson ? - spytał mężczyzna
- Jest. - brat przymknął drzwi - A o co chodzi ? - powiedział podejrzliwie
- Chcę zrobić z nią wywiad.
- Nie ma potrzeby.
- Owszem jest. Chciała popełnić samobójstwo, a my jako pierwsza stacja telewizyjna, chcemy wiedzieć dlaczego. Wpuścisz nas chłopczyku ?
- Nie. - mówił stanowczo Jason
- Idź. - powiedział cicho Nath, wstałam i podeszłam do brata
- Tak ? - zapytałam
- Victoria ..?
- Tak. To ja. O co chodzi ? - przerwałam mu
- Możemy zrobić z panią wywiad ?
- Ze mną ? Nie miałby większej oglądalności, gdyby był ze mną Nathan ? 
- Racja. Jest tam może ?
- Zależy dla kogo.
- Dla nas.
- No to nie. 
- Żarty jakieś ? Proszę nas wpuścić. - powiedział próbując otworzyć drzwi
- Nie. Jeśli pan nie przestanie, zawiadomię policję o włamaniu. - mówiłam zadziornie
- Jeszcze zobaczymy. Oj jeszcze będzie o tym głośno. I następnym razem uważaj co mówisz. - zaczął się cofać do auta
- Od kiedy przeszliśmy na Ty ? A poza tym, nie mam się czego bać. - zamknęłam drzwi
- Co się stało ? - pytała mama
- Chcieli wywiad. - wytłumaczyłam 


Usiadłam na kanapie obok taty i mojego chłopaka. Zaczęliśmy oglądać nagrane `9O21O` aż do obiadu. A trochę nam zeszło.

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 57

Gdy się obudziłam Nathan nie spał. Przytulał mnie i bawił się moimi włosami. Gdy na niego spojrzałam, on tylko się uśmiechnął i powiedział :

- Trzeba Cię do domu odwieść. Mama pewnie się martwi.
- Pewnie, że się martwi, ale ja nie chcę stąd wyjeżdżać. Chcę tu zostać... z Tobą. - odpowiedziałam
- Wiem, ale muszę odstawić Cię do domu. Wytrzymasz beze mnie jakiś miesiąc ? - spytał a ja podparłam się na łokciach
- Jak to ?! Dlaczego miesiąc ?!
- No bo znając życie, dostaniesz szlaban. - wytłumaczył spokojnie
- Ty idioto. - szturchnęłam go - Myślałam, że wyjeżdżacie w trasę.
- Trasa trwa więcej Kochanie. - i pocałował mnie
- Głodna jestem.
- Spoko. Zjemy i jedziesz do domu.
- Ale z Tobą.
- No ze mną, ze mną. - zaśmialiśmy się


Podczas gdy Nath robił tosty, ja dzwoniłam do mamy :
- Halo ? Vicki ? - odebrała
- Tak. Przepraszam mamo. 
- Chociaż dobrze, że dzwonisz. Martwiłam się.
- Wiem. Zjem śniadanie i jadę do domu.
- Sama ?
- Nie. Nathan mnie odwiezie. - usłyszałam jak odetchnęła - A co ?
- Nic. Dobrze, że sama nie jedziesz, bo bym się bała.
- Rodzice. - powiedziałam cicho
- Co ? Nie dosłyszałam.
- Nic.
- Vic, śniadanie. Chodź. Musisz się najeść. - wołał chłopak z kuchni
- Już idę ! - powiedziałam po czym zwróciłam się do mamy - Muszę kończyć. Widzimy się w domu.
- Pa. Ostrożnie.
- On zawsze jeździ ostrożnie. Musi przecież na mnie uważać. - uśmiechnęłam się mając nadzieję, że mama nie zapyta o co chodzi
- To się cieszę. Do zobaczenia.
- Pa. - rozłączyłam się


Poszłam na śniadanie. Tosty były pyszne. Jadłam je tak długo jak mogłam. Koniec końców były zimne :
- Głuptasie, nie możesz siedzieć u mnie wiecznie. Poza tym obiecałaś mamie, że przyjedziesz jak tylko zjesz śniadanie. - powiedział Nathan, gdy zorientował się co jest na rzeczy
- Nie rozumiem.
- Rozumiesz. Ja też nie chcę się rozstawać. Świadomość tego, że jesteśmy w dwóch różnych miastach doprowadza mnie do szału. Mam ochotę odpalić samochód, jechać do Ciebie i Cię przytulić. 
- Ja też Cię kocham. - pocałowałam go
- Zbieraj się.
- Ale dasz mi swoją bluzę ? - zrobiłam słodkie oczka
- Dobra. Ale nie tą czarną.
- Ty masz dużo czarnych.
- Gadamy o full capach czy bluzach ? - spytał zdezorientowany
- O bluzach, ale full capów masz w 3 dużo.
- W 3 ?
- Nooo... nie chcę przeklinać.
- To powiedz jakoś inaczej.
- Full capów masz o wiele za dużo. Lepiej ?
- Lepiej. - pobiegłam na schody - Nie bierz żadnej czarnej ! 
- Dobrzee ! 


Zabrałam mu niebieską bluzę. Do tego założyłam rurki, Vansy i białą bokserkę. Wzięłam torebkę i wpakowaliśmy się do auta :
- Ale ja nie chcę jechać. - powiedziałam
- A ja nie chcę, żebyś jechała. Ale jeśli tam nie będziemy za jakieś trzy godziny, to Twoja mama mnie zabije, a Tobie da szlaban. Nie chcemy tego, prawda Vic ?
- Mówisz jak Jason. - znowu go szturchnęłam
- Przestań mnie bić.
- Ja Cię nie biję.
- To co robisz.
- Samoobrona.


Zaczęliśmy się śmiać i już śmialiśmy się całą drogę. No zeszło akurat trzy godziny. Połowę z tego staliśmy w korkach. Nathan pozwolił mi nawet założyć swojego Full Capa. Byłam zachwycona, dopóki nie weszłam do domu ...




_____________________________________________


Bluza Natha :


Full Cap Natha : 

piątek, 25 maja 2012

Rozdział 56

Po około 3O minutach wyszedł z łazienki z wielką miską balonów. Postawił ją na tarasie i wydał tylko jedno polecenie :

- Wiać. 


Wszyscy zaczęli krzyczeć i uciekać. Jedynie Alice podeszła do Nathana i powiedziała mu, żebyśmy urządzili bitwę na balony z wodą na ogrodzie. Chłopak się zgodził, ale nie do końca podporządkował się pod rozkaz przyjaciółki. Gdy odchodziła dostała z balona, przez który była cała mokra. Przystanęła na chwilę, looknęła na Seeva, a ten stwierdził :
- Zachowujesz się jak dziecko.


Na nie szczęście dla Seeva, on też dostał kiedy odchodził. Postanowił więc jechać razem z Alice do niej. Jak to on stwierdził `z dzieciakami siedzieć nie będzie, bo jeszcze ma czas`. I rzeczywiście ją odwiózł. 


Pod domem dziewczyny zobaczyli jeszcze robotników. W remoncie była już tylko kuchnia i łazienka. Ali nie mogła się doczekać kiedy wreszcie wszystko zobaczy. Czekoladka jednak się nie spieszył. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie oparty o auto, niczym Max w Chasing The Sun. Pocałował ją na pożegnanie, a dziewczyna odwróciła się i chciała wejść do domu, gdy zobaczyła, że jeden z robotników w jej wieku wychyla się przez okno. Puścił do niej oczko, a ona przygryzła wargę. Zazdrosny Seev zareagował :
- Ej. Tylko nikogo nie podrywaj. 
- Dobrze. Dobrze. Przecież wiesz, że kocham tylko Ciebie. - przesłała mu buziaka i weszła do domu zostawiając Sivę na podjeździe


My tymczasem przenieśliśmy się do ogrodu gdzie trwała zacięta walka na balony z wodą :
- I to ma być ta zemsta ? - spytałam już cała mokra
- Tak. Nie widać ? - powiedział Nathan i rzucił we mnie ogromnym balonem


Woda była bardzo zimna, więc po godzinie wróciliśmy na herbatę. Znaczy balony wyszły w niecałe dwie minuty, ale uznaliśmy, że zabawa będzie fajniejsza, jak będziemy lali się wodą z węża. 


Mniam. Herbatka. Zeszła równie szybko jak balony. Nath przyniósł mi ciepły koc, pod którym spałam po tym całym wydarzeniu na moście :
- Cieplej ? - spytał
- Zdecydowanie. - pocałował mnie
- Poczekaj. - powiedział i odebrał telefon - Halo ? - chwila ciszy - OK. Zaraz wbijamy.
- O co chodzi ? - zapytałam zdziwiona
- Alice chce zrobić konferencje ze Seevem na Skype.
- Aha. Pójdziesz po laptopa ?
- No pójdę. 


Gdy już uruchomiliśmy komputer, włączyliśmy Skype i dopiliśmy herbatę, połączyliśmy się ze Sivą i Ali :
- No hej ! A Wy czemu nie razem ? - zapytaliśmy
- Bo Alice była zajęta kimś w swoim wieku. - wyjaśnił Czekoladka
- Jasne. Jasne. Nie odzywaj się lepiej. Coś Ci chyba powiedziałam nie ? - przyjaciółka również zaczęła.... ale kłótnię


Wyciszyliśmy głośniki i mikrofon. Później po kryjomu odłączyliśmy się od rozmowy. Około 21.oo pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Zaczęliśmy oglądać `Family Guy` bo cóż by innego ? Nowe odcinki to raj dla mnie i mojego ukochanego. 


Znów zaczął bawić się pierścionkiem na moim palcu. Nagle zapytał :
- Kiedy będziesz nosić taki pierścionek ode mnie ?
- Wtedy kiedy mi się oświadczysz ? - odpowiedziałam pytaniem
- A już to planujesz ?
- Kochanie, ja nic nie planuję. To Ty powinieneś wiedzieć, kiedy mi się oświadczysz. A tak w ogóle to .... planujesz ? - uśmiechnęłam się
- Chodzi mi o ten pierścionek, który Ci kiedyś dałem.
- Nic mi nie dałeś. Żadnego pierścionka nie pamiętam. - oburzyłam się
- Ej no. Księżniczko. - chciałam coś powiedzieć ale dodał - Przepraszam. Moje Kochanie. - i namiętnie pocałował


Siedzieliśmy na kanapie oglądając naszą ulubioną `bajkę` wtuleni w siebie. Co jakiś czas Nath nie mógł wytrzymać i bawił się moim pierścionkiem. Gdy na niego spojrzałam, wykorzystywał sytuację i całował mnie delikatnie.
Koniec końców zasnęliśmy. Leżałam na nim. Było mi strasznie wygodnie. I tak upłynęła nam noc. 

środa, 23 maja 2012

Rozdział 55

Śniadanie jak śniadanie. U nas bardzo głośne i zabawne. Siedziałam między Nathanem a Jay'em. Postanowiliśmy zagrać w Eurobusiness :

- Tylko ostrzegam ! - powiedziała Alice i wskazała na mnie - Ona lubi usypiać podczas tej gry.
Wszyscy się zaśmiali, a ja tylko przesłałam jej nieśmiały uśmiech :
- Co jest ? - zapytał cicho Nath
- Nic. - odpowiedziałam
- Jak to nic ?
- No po prostu. Nic.
- Przecież widzę.
- Bo Ty zawsze musisz doszukiwać się szczegółów ! - powiedziałam, wstałam i wyszłam z pokoju
- Vicki ? Dokąd ? - wtrącił Jay
- Do tęczowego świata czesać jednorożce. 


Po tych słowach zamknęłam się w łazience. Dość długo nie wychodziłam. Koniec końców zainteresowała się mną przyjaciółka :
- Mogę wejść ?
- Tylko Ty. - powiedziałam i otworzyłam


Kiedy Alice była w środku zaczęłyśmy rozmawiać. Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy. Przerwał to Seev :
- Dziewczyny ? Długo jeszcze ?
- Mniej więcej.
- No to mniej czy więcej ? - dopytywał
- Słuchaj. - wstałam z podłogi i podeszłam do drzwi - Z tęczowego świata nie wraca się tak szybko.
- Ale muszę siku !
- Twój problem. Mam tu salon fryzjerski i muszę wyczesać wszystkie jednorożce. - usłyszałam jak Nathan się śmieje
- A dużo ich jeszcze ? 
- Kolejka ciągnie się aż na drugi koniec tęczy. A na tym właśnie drugim końcu tęczy jest złośliwy Leprechaun. Straszy mi klientów, a odsetki rosną z sekundy na sekundę.
- Że co ?! Jaki Leprechaun ?! Dobra nie ważne ! Wyłaźcie z tej łazienki, bo drzwi wylecą ! - zaczął się gorączkować, a ja i Ali śmiać
- Ej Seev. One serio mają dużo kucyków do uczesania. Kopsnął byś się po kokardki, bo im braknie. - zaczął mój chłopak
- He ? - Czekoladka patrzył na niego z nie dowierzaniem
- No. Sklep jest niedaleko. 
- Nie wierzę. Po prostu nie wierzę.
- Ali też tam pracuje. Uszanuj ich prywatność, bo Twoja dziewczyna straci pracę w kucykowym salonie fryzjerskim. - widać było, że Nathan ledwo powstrzymuje się od śmiechu


Siva nic nie powiedział tylko poszedł do łazienki na dolnym piętrze. Po chwili do drzwi zapukał Nath :
- Czyli wszystko dobrze ? Słyszałem jak się śmiałaś. Lubię na Ciebie patrzeć, gdy jesteś szczęśliwa. Może mi otworzysz bym mógł na Ciebie looknąć ? No wiesz, bo przez te drzwi nic nie widać, a rentgen w oczach się popsuł. Trzeba do okulisty iść. Wracając do mojego pytania... - nie zdążył dokończyć, ponieważ otworzyłam drzwi i go pocałowałam


W salonie ciągle grali w Eurobusiness. Alice szybko wymknęła się z łazienki i poszła do chłopaków :
- Kto wygrał ? - spytała
- Nikt. - odpowiedział Tom
- Jak to nikt ?
- No po prostu. Nikt.
- To czemu gra skończona ?
- Bo Ty zawsze musisz doszukiwać się szczegółów ! - krzyknął zaśmiany Tom i wyszedł z pokoju


Po chwili znalazł się obok nas. Ruchem ręki pokazał, że mamy się przesunąć. Spojrzałam na niego pytająco :
- Teraz wypadałoby żebym wszedł do łazienki. - mówił
- Dlaczego ? - zapytałam zaciekawiona
- Bo Ty też tak zrobiłaś. A retrospekcja to...
- To retrospekcja. - dokończyłam za niego - Właź. 


Tom wszedł do łazienki. Ja i Nathan całowaliśmy się na korytarzu. Alice, Ken Czekoladka i Max ciągle grali w Eurobusiness. Natomiast Jay siedział wkurzony na sofie i oglądał telewizję.


Na korytarzu Nath nagle zapytał :
- Co Ty taka zmienna dzisiaj ?
- Nie rozumiem.
- No bo najpierw masz dobry humor, później jesteś zła, a kiedy indziej smutna. Teraz to ja nie rozumiem.
- Huśtawki nastrojów. - wytłumaczyłam - W końcu jestem dziewczyną.
- Okres masz czy jak ? - zapytał Nath i zarobił liścia - Ałaa ! Za co to ?!
- Za to, co powiedziałeś. - weszłam do salonu i usiadłam obok Jay'a
- Ej ! To ma być zemsta ? - mój chłopak stał w drzwiach
- Nie słyszę Cię ! - po czym zwróciłam się do przyjaciela - Może byś mnie przytulił ?
- Nie wiedziałem, czy mogę. Jest tu `Twój chłopak`.
- Ty zawsze możesz mnie przytulać. Nawet przy Nathanie.
- Ale...Ale... On się jakoś dziwnie patrzy.
- Nie przejmuj się. Jak ma na co. - pocałowałam Jay'a w policzek


Wciekły Nathan ruszył na kumpla :
- Co Ty sobie wyobrażasz ?!
- Nath. Uspokój się. - przytulił go i zaczęłam się śmiać, Jay również
- Co ? Z czego się śmiejecie ?
- Jesteś słodki jak się złościsz.
- Ahaa. Już rozumiem. To miała być ta zemsta, taak ? - odsunął się ode mnie - Ja wymyślę coś lepszego. 
- Co takiego ? - spytał Jay
- Balony z wodą ! - i wyszedł
- A ten gdzie ? 
- Chyba do sklepu po balony.
- A co chce zrobić ? - dopytywała Ali
- Noo... wodą napełnić.
- O nie ! Nie będzie żadnej bitwy na balony z wodą ! Jak chcecie to na ogrodzie jest miejsce ! 
- Dobrze.
- Pani domu się znalazła. Ale moją panią to już nie chcesz być. - mówił oburzony Siva - A Alice Kaneswaran tak ładnie brzmi.
- Ciii... - powiedziała przyjaciółka i pocałowała go


Nathan wrócił z... balonami. Później zamknął się w łazience.


____________________________________________


Dedyk dla Madzialeny <3 Bo chciała :) :* 

Rozdział 54

Gdy dojechaliśmy, a właściwie dojeżdżaliśmy do Londynu, obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Poszperałam w torebcę i wyciągnęłam go :

- Tak ? - odebrałam
- Vic ? Gdzie jesteś ? Mama się denerwuje ! - powiedział Jason
- Sorry. Powiedz, że jestem w Londynie z Nathanem, Ali i ogółem całą paczką. - gdy mówiłam czułam jak w moje gardło wbija się tysiąc szpilek
- Dam Ci ją. - już prawie przekazał telefon
- Nie ! - powiedziałam dość głośno
- Czemu ?
- Po prostu jej powiedz. Muszę kończyć. Pa. - rozłączyłam się
Komórka znów znalazła się w torbie, a ja oparłam głowę o ramię Nathana :
- Co się stało ? - spytał troskliwie
- Nic. Mama się denerwuje, że nie wrócę na noc do domu. - odpowiedziałam
- Raczej na dzień. Połowę nocy to my na moście spędziliśmy. - objął mnie
- Nie przypominaj. 
- Przepraszam. - pocałował mnie w czoło
Kiedy podjechaliśmy pod dom Nath zaprowadził mnie do kuchni. Zrobił mi herbaty i zaniósł do salonu. Włączył cicho telewizor i wręczył kubek. Nic nie mówiąc obejrzeliśmy to co włączył i zasnęłam. 
Obudziłam się dość późno. Rano ? Chyba to było nawet południe. Leżałam w łóżku Nathana owinięta ciepłym kocem. Rozejrzałam się. Nigdzie go nie było. Usiadłam na podłodze i spojrzałam na wyświetlacz. Odblokowałam go, a tam wiadomość :
N: `Kochanie śpij. Potrzebne Ci to. Ja idę na zakupy z chłopakami. Ali z Tobą zostanie. Kocham Cię!` 
Uroczo..
Odpisałam `Też Cię kocham. Wróć do mnie szybko! :-*`
Okazało się, że napisał to dwie godziny temu, ale nie wnikajmy. 
Byłam ciągle ubrana w tą sukienkę. Dziwie się, że się nie zniszczyła. Wstałam i podeszłam do dużej komody. Przyciągnęłam do siebie drugą szufladę. Tam były moje rzeczy, które kiedyś zostawiłam u Nathana. Pięknie je poskładał. Aż miło popatrzeć. 
Wzięłam jakieś krótkie spodenki, bokserkę i czarną bluzę z kapturem. 
Gdy się ubrałam kaptur zaciągnęłam na głowę i wyszłam z pokoju. Dostrzegłam Alice robiącą śniadanie :
- No cześć. - powiedziała - Wyspana ?
- Można tak powiedzieć. - otworzyłam szklane drzwi na taras
- Jak chcesz to zjemy na zewnątrz.
- Tak. Chcę. - wyszłam i usiadłam przy drewnianym stole
Przyjaciółka jeszcze chwilę na mnie patrzyła. Później wróciła do swoich zadań.
Usiadłam na krześle i wyjęłam komórkę. Na tapecie ja i Nathan... całujący się. Uśmiechnęłam się i spojrzałam przed siebie. Jak wiadomo na każdym tarasie musi być barierka. Spuściłam wzrok i znów moja głowa zawisła nad telefonem. W tym momencie do domu weszli chłopcy śpiewając Glad You Came :
- Gdzie Vic ? - Nath spytał od razu Alice
- Na tarasie. Jakaś zamulona. - po chwili zwróciła się do chłopaków - Ej dzieci ! Zaraz śniadanie ! Do stołu !
- Którego ? - zapytał Jay
- Do salonu. Vic i Nath muszą pobyć chwilę sami. - spojrzała za szybę


Nathan klęczał przy mnie z uśmiechem. Ja również się uśmiechałam. Po chwili zdjął mi kaptur z głowy i delikatnie pocałował :
- Co robisz ? - spojrzał na wyświetlacz
- Patrzę na nas. Jak my ładnie razem wyglądamy nie ? - spytałam poprawiając mu grzywkę
- Dokładnie. Dlatego jesteś tylko moja. - znów mnie pocałował
- Dlatego jesteś tylko mój. 
- Głodna ? 
- Nie. No może trochę. - uśmiechnęłam się
- Trochę ?
- Dawaj to śniadanie !
- Dobrze ! Już idę ! - zaśmialiśmy się


Nathan zniknął za drzwiami. Po chwili wrócił z talerzem kanapek. Były przeróżne. Szynka, pomidor, sałata. Szynka, żółty ser, ogórek. Szynka, majonez. Pycha ! Ja zjadłam zestaw typu żółty ser i ketchup. Dodałam tylko sos czosnkowy. Chłopak patrzył na mnie dziwnie. W końcu przemówił :
- Smakuje ? - pokiwałam głową mówiąc `tak` - To dobrze.
- A Twoja ? Smakuje ?
- Może być.
- To dobrze. - zaśmialiśmy się
- Masz lusterko ? - Nathan wybuchnął śmiechem
- WTF ?!
- Jesteś brudna ! - śmiał się jeszcze bardziej
- Gdzie ? - spytałam sięgając po chusteczkę
- Poczekaj. - powiedział i podszedł do mnie


Przekazałam mu chusteczkę, a on wytarł mój czubek nosa. Potem się uśmiechnął. Odwzajemniłam. 


Z salonu dochodziły śmiechy innych. Pewnie świetnie się bawili całą paczką. Ja i mój chłopak również świetnie potrafimy spędzić czas. Chwilę zwlekaliśmy. Nikt się nie odzywał. Koniec końców powiedziałam :
- Przepraszam.
- Co ?
- Przepraszam.
- Za co ?
- Za wczoraj.
- Wiem. Nic się nie stało.
- Stało. Co Ty musiałeś przeżywać. Pewnie doprowadziłam Cię do granic wytrzymałości.
- Owszem. Doprowadziłaś. Ale kocham Cię i wiedziałem, że nie jesteś w stanie tego zrobić.
- Wiesz ? - popatrzył na mnie pytająco - Wczoraj pierwszy raz widziałam jak płaczesz.
- I jeszcze nie raz zobaczysz. - uśmiechnął się
- Co masz na myśli ?
- Jak Vicki Watson stanie się moją żoną i będzie dumnie nosiła nazwisko Sykes. Wtedy będę płakał ze szczęścia. Jak urodzi nam się mały brzdąc. Wtedy też będę płakał ze szczęścia. Jak się wyprowadzi z domu. Też będę płakał.
- Ze smutku ?
- Nie. Ze szczęścia, że wreszcie radzi sobie sam, ma pracę, nie musi dostawać kieszonkowego, i że jesteśmy sami.
- Tak Ci się śpieszy, żeby się dziecka pozbyć ? - oburzyłam się
- Nie. Ale chcę Cię mieć na własność. Przecież wiesz, że jesteś tylko moja. - pocałował mnie
- Wiem, panie Sykes.
- Dobrze. Przejdźmy teraz do zajęć praktycznych.
- Żartujesz ? - zaśmiałam się
- Nie. A czemu ?
- Wiesz co ? Idź na nauczyciela. W podrywaniu uczennic będziesz mistrzem. - wstałam i zaczęłam się śmiać
- Chyba raczej w chwaleniu się, że mam taką śliczną dziewczynę u boku. - objął mnie w pasie


Pocałowaliśmy się jeszcze. Później poszliśmy do reszty. Panowała przez chwilę niezręczna cisza, ale wszystko się zmieniło, gdy Tom beknął. Oczywiście.. śmiech na sali !