niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 29

Po obiedzie znowu źle się poczułam, więc Alice postanowiła odwieść mnie do lekarza. Po drodze cała się trzęsłam. Ali obiecała mi, że nie zadzwoni do Nathana. Nie chciałam, żeby się martwił i przez to nie mógł się skupić przy kręceniu teledysku i dopracowywaniu piosenki :
- Trzymasz się ? - spytała
- Ledwo. Jakbym miała się zaraz zrzygać. - powiedziałam i zamknęłam oczy
- Nie zasypiaj. Już prawie jesteśmy !
Podjechałyśmy pod przychodnię i Ali pomogła mi wyjść z auta. W korytarzu przestraszyłam się. Gdy usłyszałam swoje nazwisko nie miałam zamiaru wstać z niewygodnego krzesełka :
- Chodź. Będę przy Tobie. - powiedziała 
Wstałam i poszłyśmy w kierunku gabinetu. Wizyta trochę trwała. Lekarz badał mnie niewiedząc co mi jest. Wyjaśniłam mu, że w dzień podróży pokłóciłam się z najlepszym kumplem, byłam totalnie rozbita, nic nie jadłam, kręciło mi się w głowie, źle się czułam i zemdlałam. Wykluczył ewentualną .... `grypę`. Tak naprawdę Nathanowi wtedy chodziło o ciążę. Ale nie wierzyłam mu. Nie byłam w ciąży i lekarz to potwierdził :
- No. - powiedział poprawiając stetoskop. - Jest Pani tylko odwodniona. Proszę pojechać do domu, zjeść coś i położyć się spać z butelką wody mineralnej niegazowanej obok łóżka. 
- Czyli nie mam tej ewentualnej grypy ? - spytałam dla pewności
- Nie. Nie musi się Pani obawiać. - roześmiał się
Przez chwilę myślałam `Co mu tak wesoło?!`. Później zdałam sobie sprawę z tego, że bawiło go to, że tak przejmuję się tym co się stało. 
Wstałam z tego `łóżka` i wyszłam dziękując. Nie otrzymałam żadnej recepty oprócz tego zalecanego snu. Po drodze jednak zadzwoniłam do Nathana. Musiałam go usłyszeć :
- Kochanie ? No cześć. Co jest ? - spytał
- Hej. Nic. Znaczy byłam u lekarza. - mówiłam przygnębiona
- I co ? - zapytał niepewnie - Jesteś w..
- Nie. - przerwałam mu - Jestem tylko odwodniona. 
Słyszałam, jak odetchnął z ulgą. Nic nie mówił. W końcu się odezwał :
- To dobrze. Już myślałem.
- Źle myślałeś. 
- A tak w ogóle... jak się dzisiaj czujesz ? Słyszę, że nie jest za dobrze.
- Nie. Znaczy... trochę źle się czuję. Ale to nic takiego. Alice zawiezie mnie do domu i tam położę się do łóżka. - wyjaśniłam
- Chciałbym tam leżeć obok Ciebie, żebyś nie czuła się samotna. Mógłbym chociaż potrzymać Cię za rękę. Brakuje mi tego. - uśmiechnęłam się, gdy do mnie mówił... to było takie słodkie
- Mi też. Ale widzimy się niedługo, prawda ?
- To niedługo to jednak długo, ale tak.... Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Pa. - rozłączyłam się 
Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. Ali wiedziała, że znów mówił do mnie słodko. Ja to uwielbiałam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz