środa, 30 maja 2012

Rozdział 6O

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ !
Na razie media dały nam spokój. Ciągle przebywamy w Nottingham.
DZISIAJ URODZINY ALICE ! Nie mam pojęcia co jej kupić. Osiemnastki nie ma się dwa razy w życiu. Nathan coś tam proponował, ale go nie słuchałam... jak zwykle. Poszliśmy rano do galerii i weszliśmy do jubilera. Znalazłam prześliczny wisiorek. Złoty z diamentami. Na łańcuszku było zawiązane serduszko. Nathan tylko spojrzał na niego i znów zawiesił głowę nad ekranem telefonu. Kupiłam i wyszliśmy. Włączyłam Twittera w swoim telefonie. Post `Vic znowu wydaje kasę. Co ja biedny mam zrobić!? Dziewczyna mnie okrada!` miał już +5O `Prześlij dalej` i `Ulubione`. Kliknęłam `Odpowiedź`. Napisałam `Dałam ze swoich -,-`.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i wróciliśmy do domu.


Nadal Cromwell St omijam z daleka, więc poszliśmy na około. Po drodze zaczęłam temat :
- A Ty co jej kupisz ?
- Co ? - zapytał Nath i oderwał wzrok od telefonu
- No co kupisz Alice ? Nie licz na to, że damy jej jeden prezent.
- A jak Ci oddam połowę kasy ?
- `Dziewczyna mnie okrada`. - zacytowałam
- No to nie ! Wymyślę coś lepszego !
- Co ? Balony z wodą ?
- Haha ! Ale śmieszne ! - wkurzył się
- No co ?
- Czemu się ze mnie nabijasz ?!
- Nie nabijam się z Ciebie. - pogładziłam go po policzku jak małe dziecko
- Przestań, co ?
- Co co ?
- Kurwa nie ! Nie wytrzymam ! - powiedział i odszedł na drugą stronę ulicy
- Kochanie ?
- Czego ?
- Nie ładnie.
- No to nie traktuj mnie jak dziecko !
- No to nie krzycz na mamusię .. yy ... na swoją dziewczynę !
- Idiotka !
- Ejj. - przystanęłam - Bo foch.
- To się fochaj.
- Dobra. Rozumiem.
- Co niby ?
- No, że na imprezę idę sama.
- Skąd wiesz, że to impreza ?
- A co ? Wyjście na działkę ?
- Pójdziemy do ZOO !
- Ty nie.
- Dlaczego ?
- Bo mnie nie kochasz ! Bo na mnie krzyczysz ! - jechało sporo samochodów, więc zaczęłam się drzeć, aby Nathan usłyszał - Bo się na mnie obraziłeś !
- Oj nie ! Nie obraziłem się ! To Ty powiedziałaś, uwaga cytuję, FOCH !
- Tak więc co robisz na drugiej stronie ulicy ?
- Yyy... no... tego .... - koniec końców - To my tędy nie idziemy ?

- Nie kurwa. Nie przeszłam na drugą stronę ulicy tylko dlatego, żeby zwrócić Ci uwagę ? 
- Jak Ty się wyrażasz ?! - oburzył się - Przecież miałaś się oduczyć !
- Ty około 23 zdania temu też przekląłeś !
- Liczyłaś ?
- Mam wielki talent. - uśmiechnęłam się 


Nathan przyszedł na tę stronę ulicy, na której szłam ja. Kilka minut później już staliśmy pod moim domem. Chłopak oczywiście wszedł ze mną :
- Vicki ! Siostrzyczko ! - zaczął Jason
- Co ?
- Jak ja Cię kocham !
- Ile chcesz kasy ?
- Nie rozumiem. - powiedział z uśmieszkiem
- Słyszałam, jak wczoraj gadałeś z mamą o tej nowej grze na PSP. 
- Jakiej ?
- Tej z małpami.
- Aaa ! To dobrze słyszałaś ! 
- Więc ?
- Jak masz tyle, to 5OO.
- Dolarów ?! - zrobiłam wielkie oczy
- Nie, funtów.
- Ty się weź, kurwa, w łeb jebnij. 
- Victoria ! - krzyknął tata - Coś Ty powiedziała ?!
- Sorry. 
- Nie sorry. Jak Ty się wyrażasz ?!
- Mówiłem. - szepnął Nath i poszedł na górę
- I ja mam takie właśnie wsparcie u chłopaka. - żaliłam się
- Ej ! Nie narzekaj !


Zaśmiana poszłam do siebie, położyłam się z Nathem na łóżku. Czas `imprezy` jeszcze nie był ustalony, więc zniecierpliwieni czekaliśmy na SMSa. 

2 komentarze: