wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 58

Kiedy weszliśmy do domu, spojrzałam na mamę. Trzymała w ręce gazetę. Podeszłam do niej, a ona mi ją wręczyła. Przeraziłam się. Na pierwszej stronie było zdjęcie... z mostu. Zdjęcie, na którym stałam zapłakana i wtulona w Nathana. Nagłówek brzmiał `Dziewczyna Nathana Sykesa chciała skoczyć z mostu! Czy to prawda? Czy gdyby go tam nie było, zrobiłaby to?! Mamy zdjęcia!` . Łzy napłynęły mi do oczu. Oddałam gazetę Nathanowi i pobiegłam do pokoju. Mój chłopak rzucił kawałek papieru na podłogę i pobiegł za mną. Zdążyłam zamknąć się w pokoju, jednak on nie odpuszczał :
- Vic, otwórz. To nic takiego. Zobaczysz, będzie dobrze. - mówił
- Nie będzie dobrze ! Moja rodzina dowie się z gazety, że chciałam się zabić ! 
- Pod wpływem alkoholu. Poza tym, Ty się przejmujesz takim czymś ?
- Tak ! Całe Nottingham niech się dowie. Później Londyn, Anglia, Ameryka. Najlepiej cały świat. Przecież te cholerne media nie dadzą mi spokoju. - rozpłakałam się i przekręciłam zamek w drzwiach
- Nam. Nie dadzą nam spokoju. Ja Cię nie opuszczę, pamiętasz ? Obiecałem Ci. - wszedł do pokoju i przytulił mnie mocno


Gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi na schody wydałam polecenie :
- Zamknij drzwi.
Nathan zrobił co prosiłam. Zamknął drzwi... na klucz.


Nie chciałam w tym momencie rozmawiać z tatą, Jasonem, a najbardziej z mamą. Jason pewnie nawet nie rozumie co to znaczy zabić się. 


Nagle pod drzwi ktoś wsunął tę gazetę :
- Zostaw. - powiedział Nath - Nie czytaj.
- Chcę zobaczyć te zdjęcia.
- Nie. Nic nie zobaczysz, bo ich nie było.
- Były.
- Nie było. Zachowuj się tak, jakby ta sytuacja w ogóle nie miała miejsca.
- Nie umiem.
- Umiesz. Jesteś silna, dzielna. Dasz sobie radę.
- A co jeśli nie ? Nie jestem taka twarda jak Ty. Nie dam sobie rady.
- Wiem, że jesteś bardzo wrażliwa, ale musisz się trzymać.
- Już Ci mówiłam. Nie dam rady. - powtórzyłam, wstałam i podeszłam do okna


Zauważyłam, jak pod nasz dom ktoś podjeżdża. Nie wiedziałam kto to :
- Nathan. - zawołałam chłopaka
- Co ?
- Chodź. - wykonał mój rozkaz


Zauważyliśmy, jak rozstawiają sprzęt. Jakby mieli kręcić jakiś reportaż. Nagle mnie olśniło :
- Nathan ! Oni po mnie przyjechali ! Chcą pewnie znać prawdę ! - znów zaczęłam płakać
- Nie. Nic się nie stało. Jaka była umowa ?
- Że będę dzielna. - ledwo z siebie wydusiłam łykając zły
- Dokładnie. Teraz masz, - podał mi chusteczkę - wytrzyj łzy. Idziemy na dół. Powiemy Twoim rodzicom.
- Nie chcę !
- Musisz. Pamiętaj, jestem z Tobą. - pocałował mnie - Możemy iść ? - pokiwałam głową mówiąc `tak`


Gdy byliśmy na dole, mama zerwała się z krzesła i przytuliła mnie. Nie wiedziałam dlaczego. Gdy się oderwała powiedziałam jej, że ta sytuacja nie miała miejsca. Nathan powiedział tak właściwie. Mama z trudem przyjęła prawdę, ale postanowiła mnie kryć. Mnie i Nathana. Tata i Jason też się zgodzili. 


Kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, Jas poszedł otworzyć :
- Tak ? - spytał z uśmiechem
- Jest może Victoria Watson ? - spytał mężczyzna
- Jest. - brat przymknął drzwi - A o co chodzi ? - powiedział podejrzliwie
- Chcę zrobić z nią wywiad.
- Nie ma potrzeby.
- Owszem jest. Chciała popełnić samobójstwo, a my jako pierwsza stacja telewizyjna, chcemy wiedzieć dlaczego. Wpuścisz nas chłopczyku ?
- Nie. - mówił stanowczo Jason
- Idź. - powiedział cicho Nath, wstałam i podeszłam do brata
- Tak ? - zapytałam
- Victoria ..?
- Tak. To ja. O co chodzi ? - przerwałam mu
- Możemy zrobić z panią wywiad ?
- Ze mną ? Nie miałby większej oglądalności, gdyby był ze mną Nathan ? 
- Racja. Jest tam może ?
- Zależy dla kogo.
- Dla nas.
- No to nie. 
- Żarty jakieś ? Proszę nas wpuścić. - powiedział próbując otworzyć drzwi
- Nie. Jeśli pan nie przestanie, zawiadomię policję o włamaniu. - mówiłam zadziornie
- Jeszcze zobaczymy. Oj jeszcze będzie o tym głośno. I następnym razem uważaj co mówisz. - zaczął się cofać do auta
- Od kiedy przeszliśmy na Ty ? A poza tym, nie mam się czego bać. - zamknęłam drzwi
- Co się stało ? - pytała mama
- Chcieli wywiad. - wytłumaczyłam 


Usiadłam na kanapie obok taty i mojego chłopaka. Zaczęliśmy oglądać nagrane `9O21O` aż do obiadu. A trochę nam zeszło.

6 komentarzy: