czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 18

Usiadłam na łóżku. Akurat do pokoju wszedł Nathan. Usiadł obok mnie :

- Jeszcze Ci zimno ? - spytał z tym swoim uśmieszkiem
- Nie. Dzięki Tobie. - dostał buziaka - Ogrzałeś mnie.
- Nie ja tylko moja bluza.
- Ale kiedy mnie przytulałeś.
- Dziękuję. I wiem, jestem dobry w przytulaniu.
- Racja.
- Ja tylko stwierdzam fakty.
- Ale ja nic nie mówię. Cieszę się, że jesteś taki zdolny w tym Twoim przytulaniu.
- A ja się cieszę, że tak sądzisz. Idziemy spać. Jestem taaaaki zmęczony. - przeciągnął się
- No. Możemy iść spać. Idę się przebrać. A chcesz coś z kuchni, bo zejdę się napić.
- Ale Tobie nie wolno alkoholu.
- Soku. Idę się napić soku ! Jabłkowego ! 
- No wiem. 
- No to po co głupio komentujesz ?
- Dobrze. Wygrałaś. Mi też możesz przynieść soku jabłkowego. 
- Sam rusz dupę. - powiedziałam i wyszłam, kiedy Nath pobiegł za mną i wziął na ręce od tyłu.
- Nie mądruj się ! Bo dostaniesz !
- Grozisz mi ?
- Nie. Tylko mówię. - postawił mnie przed sobą
- W czapce po domu ? - powiedziałam i zdjęłam mu czapkę
- A musisz się czepiać ? Przecież zawsze noszę czapki w domu. 
- Nie zawsze. Są dni, gdy nie nosisz. - zaczęliśmy się całować na środku korytarzu
- Ej ! Zakochańce ! - krzyknął Jay - Idźcie się całować gdzie indziej, bo ryczeć zacznę, że dziewczyny nie mam.
- Joda. - powiedziałam cicho
- Nathan, zlej ją !
- Dlaczego ? - spytał totalnie zaciekawiony Nath
- Nie lubię jak mówi na mnie Joda !
- Twój problem. - zaczęli się kłócić dla żartów
- Chłopcy ! Spokój ! Ogarnijcie się ! - przerwałam im
- Dobrze Kochanie. - chciał mnie pocałować, ale zauważyłam, że Jay ciągle stoi w drzwiach - Co jest ?
- Nic. Mogę iść do tej kuchni ? Przyniosę Ci ten sok.
- Nie idź. Ja przyniosę. Pogadaj jeszcze z Jay'em. Całe 15 minut dla Was. Tylko mi Jay dziewczyny nie oczaruj. 
- Już Ci coś tłumaczyłem tak ? To moja najlepsza przyjaciółka, a nie miłość mojego życia.
- Idź po ten sok. - wygoniłam Natha
- To chciałaś pogadać o czymś czy jak ? - spytał ciekawy Jay
- Nie. Chcę po prostu pobyć z moim BFF. Nie mogę ?
- Możesz. Oczywiście. Wejdź. - powiedział otwierając drzwi
- Gdzie jest Tom ? - zauważyłam kogoś jeszcze - O ! Cześć Max ?
- Siema. - odpowiedział zaspany
- Vicki ? Mogę Cię o coś zapytać ? - powiedział Jay
- No jasne. 
- Chodź na korytarz. - kiedy wyszliśmy dowiedziałam się o co mu chodzi - Jesteś szczęśliwa z Nathanem ? - przez chwilę nie odpowiadałam, później dostał odpowiedź
- Tak. Kocham go. On też mnie kocha. Czemu pytasz ?
- Bo chcę mieć pewność. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego, że Cię skrzywdzi. Chociaż on taki nie jest. Nigdy by Cię nie zdradził, nie porzucił. 
- Więc o co chodzi ?
- Po prostu... nie chcę, żebyś płakała. - przytulił mnie
- Jay. Mam Ciebie. Gdy coś mi nie wychodzi zawsze mogę na Ciebie liczyć. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Nie mogłabym sobie wymarzyć innego. Jesteś idealnym kumplem.
- A Ty idealną kumpelą. I chyba mam kłopot.
- Jaki ? Mów natychmiast !
- Chyba się zakochałem.
- Super ! W kim ?
- W  Tobie...
- Jay ?
- Dobra. W takiej jednej. Nie znam jej imienia. Widziałem ją w klubie i tak jakoś. 
- Aj Ty głupi jesteś.
- Vicki ? Jay ? Mieliśmy umowę. - mówił Nath, który właśnie wszedł na korytarz
- Spoko. Do niczego nie doszło. - podeszłam do niego
- Dobranoc. - krzyknął Jay
- Dobranoc mój książkę z bajki na białym koniu w zbroi rycerza...
- Vic ? - Nath mi przerwał
- Sorry. Dobranoc Jay.
Jay posłał mi tylko uśmiech i zniknął za drzwiami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz