tag:blogger.com,1999:blog-4184267112431704402024-03-05T05:58:05.901+01:00♥ I Found You ♥Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.comBlogger112125tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-49949155699565185552014-02-15T20:38:00.001+01:002014-02-15T20:38:53.818+01:00Rozdział 103Kiedy weszłam do domu, modliłam się, żeby tylko nie było tam Nathana. Nie wiadomo co by zrobił, gdyby zobaczył, że jest ze mną Aaron. Pospiesznie zamknęłam za nami drzwi i skierowałam się do salonu.<br />
- Ładnie tutaj - przyznał chłopak<br />
- Dziękuję - odpowiedziałam uśmiechając się do niego - Nath urządzał<br />
- Yhmm.. - mruknął lekko zirytowany<br />
Nie lubił tematu o Nathanie. Może rzeczywiście nadal coś do mnie czuł. Może wciąż uważał, że to z nim powinnam być, nie z Nathanem. Ale nie obchodziło mnie to. Aaron to kumpel ze szkoły. Nikt więcej. Nie zamierzam zrywać z Nathanem, bo sobie coś ubzdurał.<br />
- Chcesz coś do picia? - spytałam, gdy zauważyłam, że Aaron ciągle rozglądał się po mieszkaniu<br />
- Tak, jak możesz to nalej mi wody<br />
- Nie ma sprawy. A może coś byś zjadł?<br />
- Nie jestem głodny, dzięki<br />
- Na pewno?<br />
- Vic, błagam<br />
- Ok, już nic nie mówię..<br />
Kiedy nalałam do czarnego kubka wody cytrynowej, podałam go Aaronowi. Wtedy zorientowałam się, że nadal mam na sobie jego bluzkę.<br />
- Poczekasz tu chwilkę? - spojrzałam na siedzącego na sofie chłopaka - Muszę się przebrać<br />
- Jasne, idź<br />
Skierowałam się do sypialni. Stanęłam przed szafą i zaczęłam się zastanawiać co ubrać. Na dworze zrobiło się w miarę ciepło, więc mogłam sobie pozwolić na zwykłą koszulkę na krótki rękaw i krótkie ogrodniczki.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhtWgproITMpHxHp4J1TirfRsj55dVhbVLvhiv3J2RwZfg5xsnX3kic3Qv4XVxyLGjqD7zEY9_RV8J5oJ7LbrdORYZV9ohqFEi80csAaijVfxw1tN461whBHW5CMZRRX_OjgwZgC0HhGs/s1600/29.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhtWgproITMpHxHp4J1TirfRsj55dVhbVLvhiv3J2RwZfg5xsnX3kic3Qv4XVxyLGjqD7zEY9_RV8J5oJ7LbrdORYZV9ohqFEi80csAaijVfxw1tN461whBHW5CMZRRX_OjgwZgC0HhGs/s400/29.jpg" height="400" width="400" /></a></div>
<br />
Kiedy już się przebrałam wyszłam do Aarona związując włosy w kucyk.<br />
- Ładnie wyglądasz - powiedział z chytrym uśmiechem<br />
- Wal się<br />
- Ej no, ładnie to tak?<br />
Dzwonek do drzwi. Dzięki Bogu. Nie miałam ochoty wdawać się z nim w dyskusję.<br />
- To pewnie Alice, pójdę otworzyć<br />
Nie przejmując się za bardzo, otworzyłam drzwi z uśmiechem, który dość szybko zniknął mi z twarzy.<br />
- Nathan? - próbowałam się uśmiechnąć i zatrzymać go w drzwiach - Co tu robisz?<br />
Spojrzał na mnie jak na idiotkę.<br />
- Wydawało mi się, że mam nieograniczony wstęp do mojego mieszkania - zachichotał całując mnie w policzek i wchodząc do środka<br />
Będzie piekło za 3.. 2.. 1..<br />
- Co Ty tu robisz?! - uniósł się Nath<br />
- Nathan błagam, nie krzycz - powiedziałam<br />
- Wpuściłaś go do mieszkania?!<br />
- Nie unoś się tak<br />
- Pytam o coś!<br />
- Nie krzycz na mnie!<br />
Nath przejechał dłońmi po włosach uśmiechając się i kręcąc przecząco głową. Nie lubię kiedy to robi.<br />
- Nie wierzę - powiedział cicho<br />
- Dasz mi wytłumaczyć?<br />
- Nie wierzę - powtórzył<br />
- W takim razie pozwól, że ja Ci opowiem jak było - wtrącił się Aaron<br />
- Stul pysk, psie! - krzyknął Nath, zamknęłam oczy zdziwiona jego nagłym wybuchem<br />
- Nie - Aaron ciągnął dalej. Będzie bójka, już to widzę - Musisz wysłuchać co mamy do powiedzenia! Vicki jest w niebezpieczeństwie!<br />
- Pierdolisz, bo chcesz zgrywać jakiegoś bohatera!<br />
- On mówi prawdę - potwierdziłam<br />
- Co?!<br />
- Nathan, słuchaj, zależy mi na Vicki i chciałem ją tylko chronić. Dlatego tu jestem. Ktoś ją prześladuje. I uwierz mi, ten ktoś jest naprawdę niebezpieczny. Nie wiadomo do czego jest zdolny.<br />
- A co sprawdziłeś go?<br />
- Tak - po słowach Aarona, Nathanowi zrobiły się oczy jak dwa funty<br />
- Wy próbujecie mnie oszukać, czy jak? To jest jakiś pieprzony żart? Jakoś nie jest śmieszny<br />
- Nathan, to nie żart - spojrzałam na niego z troską - Też na początku trudno mi było w to uwierzyć, ale Aaron chyba serio mówi prawdę<br />
- Ok, mówcie<br />
Usiedliśmy na sofie i zaczęliśmy rozmawiać. W większości to Aaron mówił, ja tylko przytakiwałam. Kiedy skończył wszystko wyjaśniać, Nath wypuścił ciężko powietrze.<br />
- Kto to jest? - spytał cicho<br />
- Benjamin Axel - rzucił Aaron - Niezły jest jako haker, czy zdobywca dobrze ukrywanych informacji, ale to jednak prześladowca i to bardzo niebezpieczny. Kiedyś był już za kratkami, ale nie na długo, bo nie udowodniono mu winy. Wybiera cel, którym w tym przypadku jest piękna, młoda dziewczyna. Najpierw ją obserwuje. Później przychodzi czas na spotkanie. Pewnie już to zrobił. Przypominasz coś sobie? Jakiegoś podejrzanego kolesia? - spytał patrząc na mnie i nagle mnie oświeciło<br />
- Może podawać się za kogokolwiek?<br />
- Jest za głupi, żeby to robić. Podaje swoje nazwisko i zabiera do mieszkania przy czwartym spotkaniu. Ale z tego co wiem, pracuje w wesołym miasteczku<br />
- W wesołym miasteczku? - ożywiłam się - O mój Boże..<br />
- O co chodzi? - spojrzał na mnie zdziwiony<br />
- Wysoki brunet, zielone oczy, pracuje w budce w wesołym miasteczku i podaje maskotki - powiedziałam cicho<br />
- No tak. Skąd wiesz?<br />
- Bo ze mną rozmawiał - szepnęłam<br />
- Cholera! - Aaron zaczął chodzić po salonie w tę i z powrotem - Przeszedł już do spotkania<br />
- Więc co teraz? - zainteresował się Nathan<br />
- Zawsze działa według tego samego schematu. Obserwacja, rozmowa, przypadkowe spotkanie, spacer, kolacja u niego...<br />
- Sugerujesz, że teraz gdziekolwiek się nie ruszę, on będzie łaził za mną? - poczułam jak moje oczy robią się szkliste<br />
- On może nawet przyjść do Waszego mieszkania. Cholera wie co wymyśli. Może nawet już tu był<br />
Spojrzałam na niego przerażona<br />
<br />
<br />
________________________________________<br />
Przepraszam, że nie było rozdziału od zeszłego<br />
roku :c<br />
Wybaczcie, chociaż i tak pewnie już nikt tego<br />
bloga nie czyta eh<br />
No nic.<br />
Rozdział krótki, ponieważ nie mogłam wymyślić<br />
nic sensownego :c<br />
Przepraszam.Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-15750462835737418612013-08-18T21:06:00.002+02:002013-08-18T21:06:49.440+02:00Rozdział 102Wieczorem, gdy Jason i Lil'Jay już dawno spali, a Nathan brał prysznic, zadzwonił mój telefon. Wstałam leniwie z kanapy w salonie i ściszyłam dźwięk telewizora. Spojrzałam na ekran telefonu, nieznany numer. Nie przejmując się tym, odebrałam:<br />
- Halo? - spytałam po przyłożeniu komórki do ucha.<br />
- Vicki, jak miło znów usłyszeć Twój głos - zaśmiał się chłopak, którego najwyraźniej znałam.<br />
- Kto mówi?<br />
- Nie mów, że nie poznajesz?<br />
- Skoro pytam, to chyba logiczne, że nie<br />
- Oj, Vicki, Vicki - westchnął i usłyszałam cichy skrzyp skóry, zapewne poruszył się na krześle w kurtce. - To ja, Aaron<br />
- Oh - olśniło mnie, usiadłam z powrotem na sofie i kontynuowałam. - O co chodzi? Po co dzwonisz?<br />
- Spokojnie - zaśmiał się. - Chciałem tylko posłuchać jak się na mnie wściekasz<br />
- Wściekasz? - powtórzyłam. - Na co? Co zrobiłeś?<br />
- Zadzwoniłem do Ciebie - znów zachichotał. - To chyba wystarczy<br />
- Tak, masz rację<br />
- Spotkajmy się - wypalił po chwili milczenia.<br />
- Co?! - krzyknęłam, ale od razu skarciłam się w duszy i ściszyłam ton. - Nie ma mowy<br />
- Nic się nie zmieniłaś, skarbie, ciągle taka zadziorna jesteś<br />
- Gdzie i kiedy?<br />
- Czekaj, czy Ty właśnie się zgodziłaś? Grzeczna dziewczynka<br />
- Nie pogrywaj ze mną, Aaron. Dobrze wiesz, że nie robię tego dla Ciebie. Jestem ciekawa co jest tak ważnego, że chcesz pogadać w cztery oczy<br />
- Chcesz wiedzieć?<br />
- Cholernie<br />
- Ty<br />
- Co?<br />
- Ty. To Ty jesteś taka ważna. Możliwe, że nawet Twoje umiejętności<br />
- Ty dupku! - krzyknęłam cicho, aby nie obudzić dzieci.<br />
- Nie o to mi chodzi, Vic! Naprawdę Cię potrzebuję, dlatego chcę się spotkać i pogadać<br />
Westchnęłam głośno. Ciekawa tego, co miał zamiar mi powiedzieć, jakie informacje przekazać, kontynuowałam:<br />
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi?<br />
- Jutro<br />
- Jutro nie mogę<br />
- 16:15<br />
- Odbieram Jasona ze szkoły<br />
- Lightbox<br />
- Aaron...<br />
- 6a south lambeth place<br />
Po wypowiedzeniu adresu rozłączył się, niczym automat. Chwilę jeszcze trzymałam komórkę przy uchu, później rzuciłam ją na drugi koniec kanapy opierając głowę o oparcie. Westchnęłam głośno. W tym samym czasie w salonie pojawił się Nathan w koszykarkach. Cóż, jedno można powiedzieć, chodzenie na siłownię działa cuda. Nie żebym narzekała, czy coś.<br />
- Kto dzwonił? - spytał siadając obok, obejmując mnie ramieniem.<br />
- Nikt ważny<br />
- Powiesz mi, czy to tajemnica?<br />
- Jakiś akwizytor - położyłam się wygodnie na jego klatce piersiowej.<br />
- O tej godzinie?<br />
Wtopa...<br />
- Tak, podobno to było coś pilnego, ale pomylił numery - uśmiechnęłam się pełna nadziei, że nie będzie dalej zadawał pytań.<br />
- No dobrze - pocałował mnie w czoło, a ja odetchnęłam z ulgą. - Sprawdzałaś co u chłopaków?<br />
- Nie, ale znając życie, Lil'Jay obudzi się za chwilę na mleko<br />
- W takim razie pójdę do niego<br />
Już chciał wstać, gdy złapałam go za rękę.<br />
- Poczekaj. - powiedziałam.<br />
- O co chodzi?<br />
- Odbierzesz jutro Jasona ze szkoły? - przygryzłam wargę, patrząc na niego pełna zwątpienia.<br />
- Jasne - zawahał się. - A Ty, rozumiem, umówiłaś się z dziewczynami?<br />
- Z Kelsey, na zakupy<br />
- Nie ma sprawy, kochanie<br />
Schylił się, aby pocałować mnie w czoło i odszedł do pokoju naszego synka akurat w momencie, gdy ten się obudził.<br />
Chwyciłam z powrotem zakopany pod poduszkami telefon i napisałam wiadomość do Kels z prośbą, aby jutro mnie kryła. Czekając na jej odpowiedź obgryzałam paznokcie, stukając niecierpliwie stopą o puchaty, brązowy dywan. Kiedy usłyszałam dźwięk mojej komórki aż podskoczyłam na sofie. Zgodziła się, dzięki Bogu. Wysłałam jej jeszcze wiadomość z podziękowaniem i wyjaśniłam, że to ma być niespodzianka dla Nathana, ale tylko my dwie o tym wiemy. Dobra ściema nie jest zła. Przynajmniej uwierzyła, chociaż trudno mi było kogokolwiek okłamywać.<br />
Włączyłam internet w telefonie, żeby nie robić hałasu przy laptopie i wygooglowałam klub, w którym chciał spotkać się Aaron. Cóż, klub jak klub. Za nadzwyczajny nie był. Mam nadzieję, że uda mi się tam trafić.<br />
Wyłączyłam telewizor i udałam się do łazienki. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i przejechałam dłonią po włosach, zostawiając je w nieładzie. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów, po czym udałam się do sypialni i spróbowałam zasnąć.<br />
<br />
Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. Nawet nie wiem, która była godzina. Wstałam z łóżka i przecierając oczy weszłam do pokoju Lil'Jaya. Uchyliłam cicho drzwi i zajrzałam do środka. Uśmiechnęłam się na sam widok Nathana rozśmieszającego dawno, jak przypuszczam, nie śpiącego dziecka.<br />
- Dzień dobry, chłopcy - powiedziałam i podeszłam do Natha<br />
- Dzień dobry, kochanie - pocałował mnie<br />
- Chyba masz dziś dobry humor<br />
- Tak, ale niestety muszę dziś jechać do studia<br />
Nathan trochę posmutniał, po czym włożył Lil'Jaya z powrotem do łóżeczka.<br />
- No cóż, szkoda. Ale przynajmniej zobaczysz się z chłopakami. Nie możesz ciągle siedzieć w domu z dziećmi, prawda? - pogładziłam go po ramieniu<br />
- Prawda, chociaż to uwielbiam - zachichotał i poszedł do kuchni<br />
- Nath? A gdzie Jason?<br />
- Tutaj! - zgłosił się mój braciszek wychodząc w piżamie z łazienki<br />
- Gotowy do szkoły?<br />
- Nie bardzo - przetarł zaspane oczy<br />
- Chodź, odprowadzę Cię<br />
- A powiesz Nathanowi, żeby dziś to on szykował mi kanapki? Nie obraź się, ale.. Twoje są obrzydliwe - na jego twarzy pojawił się grymas<br />
- Moje kanapki obrzydliwe? Nie smakuje Ci sałata, pomidor i majonez?<br />
- Nie lubię sałaty i majonezu<br />
- "Sałata, pomidor i majonez! Pycha!" - zaczęłam go naśladować<br />
- Dobra, kłamałem. Nie chciałem, żeby było Ci przykro<br />
- Nie jest. Spokojnie. A teraz idź się ubrać, a ja idę do Natha powiedzieć mu, żeby przygotował Ci śniadanie do szkoły<br />
Poczochrałam mu jeszcze włosy i zamknęłam drzwi od pokoju. Podchodząc do kuchni, oczywiście jak to ja, potknęłam się o własne nogi i wylądowałam na ziemi.<br />
- Vic? Z Tobą wszystko w porządku? - spytał Nathan i podszedł do mnie, aby pomóc mi wstać<br />
- Tak - zaczęłam się śmiać - Wszystko ok, idź szykować kanapki<br />
- Pomogę Ci<br />
Podniósł mnie i poszedł z powrotem do kuchni. Ja tym czasem się przebrałam.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4H56j1E1AAk_9_rlDo13FdpZB45Hn-SyanUhoUl_VbMKG6C0xVcqLhKhJAzbATMucDQw6g-doHbEpK1hnKDgEGv-BRzg9CvEJPFZslest-jTF4Xl-ulVXLmuQ6gqLiJjl4Sc8y6qgcrE/s1600/59.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4H56j1E1AAk_9_rlDo13FdpZB45Hn-SyanUhoUl_VbMKG6C0xVcqLhKhJAzbATMucDQw6g-doHbEpK1hnKDgEGv-BRzg9CvEJPFZslest-jTF4Xl-ulVXLmuQ6gqLiJjl4Sc8y6qgcrE/s400/59.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Po odprowadzeniu Jasona do szkoły byłam pewna, że Alice została z Lil'Jayem, Nathan z chłopakami w studiu, a Aaron w klubie. Co prawda była dopiero ósma, ale dostałam wiadomość, że on już na mnie czeka. Właściwie wydało mi się to trochę przerażające skąd wiedział, że jestem już poza domem. Poszłam jeszcze do jakiejś kawiarenki i wzięłam kawę na drogę. Idąc spacerkiem ze słuchawkami w uszach i popijając kawę, czułam jak moje serce bije w rytmie melodii R5 - Pass Me By. Uwielbiałam tą piosenkę. Ciągle ją uwielbiam.<br />
Kiedy w końcu byłam pod klubem zdziwiłam się, że jest otwarty już o tej godzinie, ale okazało się, że Lightbox do siódmej wieczorem jest zwykłym barem. Weszłam do środka i wyjęłam słuchawki, które wylądowały splątane w kieszeni spodni. Zaczęłam się rozglądać, czy może gdzieś jest Aaron, ale go nie zauważyłam. Weszłam głębiej do klubu, ale Aarona nigdzie nie było. Podeszłam do baru i zamówiłam colę z lodem. Barman się do mnie uśmiechnął i podał zamówienie niemal od razu.<br />
- Na koszt firmy - szepnął i mrugnął jednym okiem<br />
- Dzięki - powiedziałam zdezorientowana i wymusiłam uśmiech<br />
Dziwne..<br />
Gdy chciałam się napić czyjeś dłonie wylądowały na moich ramionach i całą colę wylałam na białą koszulę.<br />
- Oops.. przepraszam - powiedział chłopak<br />
Gdy się odwróciłam, okazało się, że był to Aaron..<br />
- Spoko - powiedziałam sarkastycznie - Nic się nie stało<br />
Wstałam, wzięłam torebkę i już miałam zamiar wyjść, ale Aaron chwycił mnie za rękę.<br />
- Chcesz tak wyjść do ludzi? - spytał<br />
Wtedy zobaczyłam jak wyglądam w odbiciu jednego z okien. Koszula wcześniej biała teraz miała brązowe plamy. Dodatkowo w kieszeni wylądowały dwie kostki lodu, których od razu się pozbyłam.<br />
- To co mam zrobić? Iść bez koszuli? Nie, dziękuję<br />
- Dam Ci swoją<br />
Po pierwsze, to było całkiem grzeczne z jego strony. On miał pod swoją koszulą w niebieską kratkę jeszcze szary podkoszulek, więc chyba mogłam pożyczyć jedno z tych rzeczy. Po drugie, Nath chyba mnie zabije, jeśli zobaczy mnie z Aaronem i w dodatku w jego koszuli! Chociaż jeżeli dostałabym się do domu dość szybko..<br />
- Dawaj<br />
Poszliśmy do łazienki. Tam weszłam do jednej z kabin i zdjęłam koszulę, którą jakoś upchnęłam w torebce pomijając fakt, że była mokra, no ale cóż. Aaron podał mi swoją w kratkę i po założeniu jej wyszłam.<br />
- Jest trochę za duża, ale przynajmniej pasuje mi do spodni - posłałam uśmiech w jego stronę<br />
- I dobrze na Tobie leży - odpowiedział uśmiechem<br />
- Przestań..<br />
Nie, nie zamierzam znów przerabiać tematu o treści "ja i Aaron: MY", dziękuję.<br />
- O czym chciałeś pogadać? - spytałam, dy już wyszliśmy z klubu i skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania<br />
- Jest ktoś, kto strasznie działa mi na nerwy i jeśli dowiesz się co robi też będziesz miała go dosyć.<br />
- Więc czemu zamierzasz mi mówić?<br />
- On Cię śledzi, Vic - podjął poważnie<br />
- Jak to śledzi? - zachichotałam nerwowo<br />
- Śledzi, kolekcjonuje Twoje zdjęcia, każde wydarzenie opisane w gazecie. Koleś ma obsesje na Twoim punkcie.<br />
- Jak Ty? - dodałam złośliwie<br />
- Ughh.. nie rozumiesz. On nigdy nie był normalny<br />
- A co? Sprawdziłeś go?<br />
- Tak<br />
- Ohh tego się nie spodziewałam..<br />
- Chcę Cię chronić, Vic. On jest nieobliczalny, może wiedzieć o Tobie wszystko<br />
- Na przykład?<br />
- Na przykład kiedy używasz telefonu, jaką bieliznę masz na sobie, o której godzinie wstajesz i idziesz spać, ile razy przekręciłaś klucz w zamku..<br />
Od razu obejrzałam się za siebie i dookoła. To dało mi trochę do myślenia.<br />
- Co masz zamiar z tym zrobić?<br />
- Poprosić Ciebie o pomoc<br />
- Chwila, chyba się nie zrozumieliśmy. Koleś mnie prześladuje, a Ty chcesz prosić o pomoc właśnie mnie?! - przystanęłam i spojrzałam na niego jak na idiotę, którym nieraz był<br />
- Vic, pozbędziemy się go razem. Zależy mi tylko na tym, żebyś była bezpieczna.<br />
Podchodząc do mnie Aaron miał troskę w oczach. Dłonią odgarnął mi kosmyk włosów i pogładził policzek. Nagle się odsunęłam.<br />
- To jest jakiś żart? Jakaś podpucha?<br />
- Nie, dlaczego tak sądzisz?<br />
- Bo zawsze uważałeś, że powinnam być z Tobą. Dzięki temu mógłbyś się do mnie zbliżyć i..<br />
- Vic! - przerwał mi - Chcę Twojego bezpieczeństwa! Tylko tyle! Ile razy mam to jeszcze powtarzać?!<br />
Zapadła między nami chwilowa cisza, ostatnie ciekawskie spojrzenia padły w naszą stronę. Przez tą chwilę mieszanych emocji nie wiedziałam co robię i wtuliłam się w Aarona.<br />
- Dziękuję.. - wyszeptałam w jego szary tshirt<br />
<br />
_______________________________________________<br />
WOOHOO!<br />
Nie było rozdziału tak dawno, że myślałam, że wszyscy<br />
przestali czytać bloga! :D<br />
Cóż, mam nadzieję, że okaże się inaczej i zaskoczę Was<br />
nowym rozdziałem :)<br />
Wybaczcie, że dopiero teraz, ale<br />
MIŁEJ LEKTURY! MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ<br />
PODOBA!<br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-6743071955961436722013-05-03T23:08:00.002+02:002013-05-03T23:08:34.069+02:00Rozdział 101 Alice ma coraz większy brzuch, co mnie przeraża. Nie sądziłam, że tak właśnie będzie wyglądała moja najlepsza przyjaciółka w wieku dziewiętnastu lat. Taaak, spędziliśmy jej urodziny (już dawno temu) w domu, bo oczywiście, ona jest w siódmym miesiącu ciąży, a ja mam półroczne dziecko. Swoją drogą, media zapraszają The Wanted na różne wywiady, w których Nathan i Siva są atakowani milionami pytań o swoje dzieci ! Ja rozumiem, ciekawość osób trzecich, ale no dajcie nam już spokój ! Czasami zaspokajamy ich potrzeby i wstawiamy na twittera zdjęcie naszej trójki (mnie, Natha i Jaya), to samo robią Seev i Ali.<br />
<div>
- Obejrzymy Avatara ? </div>
<div>
- Jay - zaczął Tom. - Oglądaliśmy to już cztery razy w tym tygodniu. A jest dopiero wtorek !</div>
<div>
- Jutro WantedWednesday ! - wykrzyknął Jason, który przyszedł do mnie po szkole. Fakt, że u mnie mieszka serio mnie przerasta. Ale jego marzeniem zawsze było chodzić do londyńskiej szkoły. Chociaż został przepisany tylko wakacje, cieszy się z tego jak wariat. Dodatkowo jest teraz bliżej swojej ukochanej siostrzyczki ^^ i siostrzeńca, którego naprawdę uwielbia. Nie sądziłam, że Jason tak bardzo przywiąże się do Lil'Jaya, ponieważ kiedyś, jakiś rok temu, nie było nawet mowy o dziecku w jego towarzystwie. Ale ma już 12 lat, jest na tyle duży, że rozumie pewne sprawy.<br />
- Dobra, dobra - przerwałam harmider. - Macie w planach coś ?<br />
W sumie po co ja pytam. The Wanted zawsze mają coś w planach.<br />
- Może pójdziemy do wesołego miasteczka ? - zaproponował Nathan przytulając mnie od tyłu.<br />
- Odpada. Jason musi odrobić lekcje<br />
- Nie mam nic zadane - uśmiechnął się.<br />
- Nie jestem tego taka pewna. Do pokoju po zadania domowe, jeśli chcesz przyjdź tutaj i chłopacy ci pomogą<br />
Widziałam ten błysk w oku Jaya, kiedy dowiedział się, że na angielski muszą opisać swój ulubiony film. Oczywiście Jason nie miał wyboru, jeśli chciał skończyć lekcje przed szesnastą i musiał ustąpić. Tom pomagał w historii, Max w biologii, Siva w matematyce, a Nathan .. po prostu nadzorował przebieg wydarzeń.<br />
Kiedy lekcje były odrobione, zaczęliśmy rozmyślać, gdzie można iść.<br />
- Co z tym wesołym miasteczkiem ? - upomniał się Jason<br />
- Chyba nie sądzisz, że pójdę tam z półrocznym dzieckiem - zauważyłam<br />
- Oj, Vicki, Vicki - wtrącił z troską Nath - Lil'Jay zostanie z Alice i Seevem. Nic mu nie będzie, młodzi się pouczą, a my się rozerwiemy.<br />
- Tak ! - krzyknął mój brat - Nathan dobrze gada !<br />
- Młodzi ? - oburzył się Siva - Jestem od Ciebie starszy<br />
- Ale chodziło mi o to - zaczął się tłumaczyć - że przecież Wy niedługo ślub, no i będziecie "państwo młodzi" i...<br />
- Dobra, dobra - przerwała mu Ali - Nie brnij w to dalej, załapałam<br />
- Cieszę się - Nath ukłonił się z dumną miną<br />
- Tak - Seev wywrócił oczami - my też<br />
- Ale ja miałem wykład wygłosić !<br />
- Idziemy ! - krzyknął Tom i już po chwili wszyscy prócz Alice, Sivy i Lil'Jaya byli w drodzę do wesołego miasteczka.<br />
- Długo jeszcze ? - marudził Jason<br />
- Chciałeś iść ? To nie narzekaj ! - upomniał Jay<br />
- Max mógł nas podwieźć ! Ma ogromnego vana ! - krzyknął Tom<br />
- Kolejny co marudzi - mruknął Nathan ściskając mocniej moją dłoń<br />
- Dziwisz się ? Idziemy z pół godziny !<br />
- Już jesteśmy - powiedziałam, na co wszyscy odetchnęli - A tak poza tym to szliśmy niecałe 5 minut.<br />
"Chłopcy", bo inaczej nazwać tych dzieci nie mogę, od razu wbiegli na teren wesołego miasteczka. Kiedy już mieli bilety, razem z Jasonem wypróbowywali wszystkie atrakcje.<br />
Ja oraz Nathan kupiliśmy sobie watę cukrową, usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.<br />
- Jak myślisz ? - zaczął Nath - Kiedy się znudzą ?<br />
- Jak mam być szczera, to nigdy<br />
Spojrzeliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.<br />
- Mówiłem Ci już, że Cię kocham ?<br />
- A jeśli nie ?<br />
Uśmiechnęłam się i zbliżyłam do niego.<br />
- Kocham Cię, Vicki<br />
- Dzięki<br />
- Czekaj... - odsunął się - dzięki ?<br />
- Też Cię kocham, Nathan<br />
Położyłam dłoń na jego policzku i przyciągnęłam do siebie łącząc nasze usta w pocałunku. Z drugiej ręki wypuściłam watę cukrową i przyłożyłam rękę do jego kolana, na co Nath objął mnie w pasie. Nie, nie zamierzaliśmy się obściskiwać kiedy dzieciaki na nas patrzą. Przerwał nam Jason.<br />
- Co.. Wy robicie ? - spytał niepewnie<br />
- My ? - Nathan oblizał usta - Nic ! A.. Ty jak się bawisz ?<br />
- Jest okej, ale mogło być lepiej<br />
- Lepiej ? Ja stawiam, a Ty narzekasz ? - zirytowałam się<br />
- No bo moja siostra już się ze mną nie bawi<br />
- Aww - wstałam z ławki, wzięłam brata za rękę i pobiegłam z nim do jakiejś strzelanki - Umiesz w ogóle się tym posługiwać ? - spytałam, gdy dostał do ręki pistolet na kabel...<br />
- Vicki, oglądam takie coś jak telewizja - uśmiechnął się jakby to było oczywiste<br />
- Niech będzie<br />
Zmierzwiłam mu włosy sprawiając, że krótka grzywka opadła mu na błękitne oczy. Wystawiając język w skupieniu strącił z podestu wszystkie puszki. Przytuliłam go, gratulując.<br />
- Telewizja to jednak czegoś uczy - zaśmiałam się<br />
- Jaka nagroda ? - spytał chłopak, który miał mniej więcej tyle samo lat co ja i był wyraźnie znudzony staniem i rozdawaniem maskotek<br />
- A masz dinozaura ?<br />
- Jasne, młody, trzymaj<br />
Podał mu zabawkę.<br />
- Wow, ekstra ! Dzięki, idę się pochwalić Nathanowi ! - Jason pobiegł w stronę mojego chłopaka<br />
- Nathanowi ? To już wiem, skąd Cię kojarzę - podjął znów ten koleś<br />
- Skąd ? - podeszłam bliżej<br />
- Jesteś z Sykesem. Mówią o tym media, gazety, internet. Trudno Cię nie znać. Jeszcze tylko Waszego synka nikt nie widział.<br />
- Jeśli ktoś nie ma dostępu do internetu.. a nie, przepraszam wymieniłeś tą opcję. Raczej ktoś nie umie z niego korzystać, nie ma zdjęć naszego synka.<br />
- Ja widziałem - powiedział dumnie - Podobny do mamusi. Będzie rwał dupy w przyszłości.<br />
- Nie dupy, tylko dziewczyny.<br />
- I pewnie będzie pyskaty jak mamusia. A myślałem, że Ci wszyscy dziennikarze tylko przedstawiają Cię w takim złym świetle.<br />
- Poprawka, przedstawiali.<br />
- Racja, mój błąd - uniósł dłonie w geście obronnym<br />
- Vic, kochanie, idziesz ? - usłyszałam za sobą Nathana<br />
- Tak, idę - oddaliłam się nie spuszczając wzroku z chłopaka zza lady i poszłam wraz z grupą przyjaciół i bratem do mieszkania.<br />
<br />
<br />
______________________________________<br />
Dzisiejszy krótki, wiem, ale strasznie długo<br />
już nie było nowego rozdziału i po prostu<br />
musiałam dodać :)<br />
Mam nadzieję, że się podoba.<br />
W dalszym ciągu nic się nie zmieniło:<br />
5 komentarzy = następny rozdział<br />
Btw, MAMY JUŻ 101 ROZDZIAŁÓW <3<br />
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO <3<br />
Wasza Vicki ; *<br />
</div>
Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-25467158332672501282013-04-15T22:13:00.001+02:002013-04-15T22:13:59.319+02:00Beliebers!Kochani!<br />
Jeśli czytają to jacyś Beliebers<br />
BŁAGAM<br />
zajrzyjcie na tego bloga :<br />
<a href="http://justinbieber-fan-fic.blogspot.com/" target="_blank">U Smile I Smile</a><br />
Jest to blog o Justinie<br />
Prowadzę go razem z moją przyjaciółką, ALi (@ali_thewanted)<br />
Proszę, zajrzyjcie ;**<br />
Wasza Vicki ;*Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-74394093641487465012013-02-24T21:44:00.001+01:002013-02-24T21:49:32.888+01:00Rozdział 100Oddałam Jaya w ręce Alice, a sama poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i przysunęłam do twarzy poduszkę Nathana. Przez te trzy miesiące zdążyła nasiąknać jego zapachem. Hugo Boss szary. Tylko on go używał ze wszystkich moich znajomych i ludzi, których znałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. <br />
- Vic - to była Ali.- Siva właśnie karmi małego. Jeśli nie masz nic przeciwko, pojadę do domu, przebiorę się i wrócę do ciebie.<br />
- Przecież nie musisz traktować mnie jak małe dziecko<br />
- Ale Ty masz małe dziecko i potrzebna Ci teraz pomoc <br />
- Poradzę sobie<br />
- Wiem, że nie <br />
Podeszła do mnie, pocałowała w głowę i wyszła. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, co by było gdyby. Czy Nath byłby teraz w domu gdyby nie moja głupota? Odtrąciłam go mimo iż strasznie go kocham. Jestem idiotką! Nie mam pojęcia dlaczego wciąż to robię, dlaczego go odpycham. On i Jay są dla mnie wszystkim. Nagle do pokoju wszedł Siva. <br />
- Młody nakarmiony, Alice zaraz przyjedzie, a mojego telefonu jak nie było tak nie ma<br />
- Dałam go Ali<br />
- Trzeba było mi powiedzieć zanim zadzwoniłem do Toma<br />
- Problem ?<br />
- Duży. Tom miał pogadać z Maxem i Jayem, którzy mieli do mnie oddzwonić<br />
- ojejku, straszne<br />
- No bardzo<br />
Spojrzałam na niego. A raczej na wypukły kształt w jego spodniach. Nie, zboczeńce -..- Spojrzałam na kieszeń.<br />
- a może sprawdzisz w prawej kieszeni ? <br />
- Przecież nie jestem taki głupi, poza tym już..<br />
W pokoju rozległ się cichy dźwięk. Miałam racje, telefon był uwięziony w jego kieszeni. <br />
-....sprawdzałem - dokończył.<br />
- Nie sądzę <br />
Znów się położyłam, a Siva odebrał. Niecały kwadrans później miałam gości. Byli nimi Max, Jay i Tom, a także Alice. Przyjaciółka od razu przyszła do mnie, do sypialni, gdzie ciągle leżałam na łóżku mocząc poduszkę Nathana łzami. Płakałam odkąd tylko wróciliśmy ze szpitala. Nie byłam długo sama z Ali, bo w końcu do pokoju zawitał Jay. Później jeszcze Tomax. Jay mnie przytulił i wszyscy usiedli obok na łóżku. <br />
- To moja wina - szeptałam.<br />
- Vicki, nie mów tak, jakby Nathana już nie było - powiedział Tom<br />
- Ale to moja wina. Gdyby nie ja, Nath leżałby teraz obok mnie i przytulał <br />
- Vic, to nie jest Twoja wina - wtrącił Max <br />
- Nathan zrobił to tylko i wyłącznie z własnej głupoty. Ty nie masz w tym najmniejszego udziału - odezwał się Jay<br />
- Ale to ja go do tego zmusiłam. Sam powiedział, że zrobił to, żebym się nim w końcu zainteresowała. To jest moja wina<br />
Spojrzałam każdemu głęboko w oczy. Chłopacy odwracali wzrok. Normalka. Jay i Alice ciągle mnie przytulali. Wspaniale jest mieć takich przyjaciół. Nie chodzi mi tylko o tą dwójkę. Tom, Jay i Ali w końcu poszli do salonu. Ja zostałam z Maxem. A raczej on ze mną. <br />
- Nie musisz się nade mną litować - powiedziałam.<br />
- Vicki, nie bądź śmieszna. Nikt się nad Tobą nie lituje. Staramy się tylko pomóc. A Nathanem się nie przejmuj<br />
- Skąd wiesz o Nathanie? O tym jak mnie potraktował?<br />
- Siva wszystko nam powiedział. Współczuję Ci. Nie wiem co bym zrobił, gdybym zobaczył Michelle nieprzytomną, a wokół niej te wszystkie tabletki... - westchnął.<br />
Max usiadł obok mnie i przytulił. Do pokoju wszedł Jay i Max stwierdził, że nas zostawi. James usiadł obok mnie i spojrzał w oczy. Położyłam się. On zrobił to samo. Leżeliśmy tak obok siebie i pierwszy raz tego dnia uśmiechnęłam się. <br />
- Lubię kiedy się uśmiechasz <br />
- Wow, Jay romantyk...<br />
Nagle położył dłoń na moim policzku, przybliżył się i pocałował delikatnie. Na początku odwzajemniłam pocałunek, ale wiedziałam, że źle robię.<br />
- Jay przestań - oderwałam się od niego.<br />
Przyjaciel wstał i złapał się za głowę.<br />
- Co ja zrobiłem? <br />
- Nic nie mów. To zostanie między nami, a my o tym zapomnimy<br />
- Musimy<br />
Spojrzał jeszcze na mnie i wyszedł z pokoju. Słyszałam jak tłumaczy się na korytarzu:<br />
- Słuchajcie, ja już będę leciał - mówił.<br />
- Odwieźć Cię ? - spytał Max<br />
- Nie no. Przecież mam własne auto<br />
- Ale czemu chcesz już iść ? - spytał Tom. - Myślałem, że razem pojedziemy do szpitala zobaczyć się z Nathanem<br />
- Coś mi wypadło. Muszę jechać do Nottingham<br />
- Teraz ? Przecież to trzy godziny drogi stąd ! Nie będziemy na Ciebie czekać - oburzył się Siva. - Jeśli nas tutaj nie będzie, znajdziesz nas przy naszym przyjacielu, który próbował... nie ważne<br />
- Serio muszę lecieć. Mama do mnie dzwoniła<br />
Brawo, Jay. Zawodowy kłamca z Ciebie. Już widzę jak drapiesz się po głowie z zakłopotania.... znaczy się z dumy.<br />
- No dobra - odpuścił Tom. - Ale wracaj szybko. Nath nas teraz potrzebuje cokolwiek mu odbiło<br />
Usłyszałam stukanie trampek o panele w korytarzu aż w końcu lekkie trzaśnięcie drzwiami. Przebrałam się w świeżą parę czarnych jeansów, mimo iż było gorąco. W końcu mamy maj. Na górę założyłam przewiewną białą koszulkę bez rękawków. Wyszłam z pokoju boso stąpając po chłodnych panelach. Zajrzałam do salonu. Na kanapie siedzieli Tom i Alice, w kuchni krzątał się Max, a Siva chodził w tę z powrotem. Gdy już rozejrzałam się po pokoju wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie.<br />
- Która jest godzina ? - spytałam kompletnie zdezorientowana.<br />
- Jest już późno - odezwała się przyjaciółka.<br />
- Może nie powinniśmy do niego jechać ? - zaczął Tom i wszyscy na niego spojrzeli. - Chodziło mi jedynie o to, że mógłby być zmęczony<br />
- Tommy ma rację - przyznała Ali.<br />
- Więc jedziemy jutro ? - spytał Max.<br />
- Na to wygląda. Dobra, zbieramy się - powiedział Seev patrząc znacząco na swoją narzeczoną. - Dobranoc, trzymajcie się<br />
Para pocałowała się na rozstanie i w końcu w mieszkaniu zostałam tylko ja, Alice i mój synek.<br />
- Chyba o Tobie zapomnieli - zauważyłam idąc do kuchni.<br />
- Nie zapomnieli, bo zostaję na noc<br />
Odwróciłam się i spiorunowałam ją wzrokiem. Psychicznie chora jestem, jeżdżę na wózku i w dodatku moczę się w nocy. Taaa, bo ja potrzebuję opiekunki.<br />
- Nie potrzebuję pomocy przy dziecku - widziałam jak otwiera buzię. - Sama ze sobą też jakoś wytrzymuję<br />
- Wiedziałam, że jak Siva Ci to zaproponuje, to się nie zgodzisz. Vicki pozwól nam...<br />
- Zaopiekować się Tobą i Twoim dzieckiem ? - przerwałam jej. - Właśnie, to moje dziecko. Ja też sobie radzę. Nie potrzebuję opiekunki !<br />
- Vicki o to nam właśnie chodzi. Nie radzisz sobie. To widać na kilometr !<br />
- To jakim cudem ze mną wytrzymujecie ?<br />
- Bo jesteś naszą przyjaciółką, częścią rodziny. Każdy kocha Cię najmocniej jak tylko może. Wyjątkiem jest Nathan. Nikt nie kocha Cię bardziej niż on<br />
- Ale widzisz co ta miłość z nim robi. Oszalał. W dodatku leży w szpitalu. A to jest moja wina<br />
- Vic, to nie Twoja wina ! Nie masz w tym najmniejszego udziału. Zrobił to, bo go odtrąciłaś. On sam już nie wie co robić. Kocha Cię. On by się zabił dla Ciebie !<br />
- No. Przedsmak widziałam - nalałam sobie wody do szklanki.<br />
- Zrozum, że każdy chce jak najlepiej. A Nath... - westchnęła. - On po prostu musi odpocząć. Nieprzespane noce, kłótnie, plotki. To go już powoli wykańcza. Oboje musicie wyluzować i w końcu się pogodzić. Kochasz go ? - milczałam. - No kochasz ?<br />
- Tak ! - krzyknęłam. - W ogień bym za nim skoczyła ! Co mam jeszcze powiedzieć ? Że odkąd tylko go poznałam, w moim życiu nie ma ważniejszego mężczyzny od niego ? Oczywiście wykluczam mojego ojca, brata i syna. Jestem idiotką. Nie dość, że odtrącałam tak cenny skarb, to jeszcze pocałowałam Jaya. Jak ja mu to wytłumaczę ? Wkurzy się. Bardzo. Boję się jego reakcji. Boję się, że... że on mnie zostawi. W końcu tym razem naprawdę go zdradziłam<br />
Przyjaciółka przyglądała mi się z otwartą szeroko buzią. Gratuluję, Vicki, jest przypał. Wygadałaś tajemnicę, którą kazałaś nawet Jayowi zachować dla siebie. Głupia jesteś. Z poważaniem Twój głos wewnętrzny, który zawsze mówi Ci jaka jesteś beznadziejna, a Nathan seksowny.<br />
- Całowałaś się z Jayem ?!<br />
- To była tylko sekunda. Oboje tego nie chcieliśmy. Tak wyszło<br />
Podeszła do mnie i przytuliła. Wiedziała przez co przechodzę. Chociaż szczerze mówiąc wątpię. Jej narzeczony nie połknął różnych tabletek, ona nie próbowała skoczyć z mostu i utopić się w wannie po pijaku, jak również, nie musi teraz sama wychowywać dziecka. Ma idealnego narzeczonego. I tego jej zazdroszczę. Kiedy ja myślałam, że Nathan chce mi się oświadczyć, zerwał ze mną. Właśnie... zerwał ze mną. Już nie jesteśmy razem. Czyli, że go nie zdradziłam.<br />
- Nikomu o niczym nie powiem - wspomniała Ali. - To dlatego Jay się tak spieszył ?<br />
- Wcale nie musiał jechać do Nottingham<br />
Na chwilę zapadła cisza.<br />
- Chciałabym pojechać do Nathana<br />
- Nie ma sprawy. Ubierzemy się, weźmiemy Lil'Jaya. Chyba, że chcesz jechać sama. Zrozumiem<br />
- Zostałabyś z nim ?<br />
- Oczywiście - pocałowała mnie w policzek. - Tylko zadzwoń do mnie jak dojedziesz i wróć do domu na noc<br />
- Dobrze<br />
Ubrałam czarną bluzę, a włosy związałam w wysoką kitkę. Na nogi założyłam swoją znoszoną parę czarnych conversów i wzięłam do ręki kluczyki swojego land rovera. Zbiegłam na dół klatki schodowej, pchnęłam ciężkie drzwi wydostałam się na powietrze. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy paczkę papierosów i zapalniczkę. Tak, Vicki wróciła do nałogu. Coś czuję, że nie prędko się go pozbędę. Wsiadając do auta wyrzuciłam wypalonego papierosa na chodnik i odpaliłam silnik. A więc moja komórka była w samochodzie przez cały ten czas. Mimo wszystko nawet nie wiedziałam jak się tutaj znalazła. W każdym bądź razie do szpitala dojechałam w niecały kwadrans. Podeszłam do recepcjonistki, która nie chciała przepuścić mnie dalej, póki nie podałam swoich danych. W końcu jako pani Sykes zostałam puszczona do korytarza, który prowadził do sali Natha. Otworzyłam cicho drzwi i usiadłam przy łóżku Nathana. Spał. Wysłałam wiadomość do Alice, że nie musi się martwić. Złapałam chłopaka za rękę. Pogładziłam po policzku. Wtedy otwarł oczy. Świetnie Vicki, obudziłaś go.<br />
- Przepraszam - powiedziałam. - Śpij jeszcze<br />
- Nie, to ja przepraszam. Potraktowałem Cię strasznie. Wybaczysz mi ?<br />
- Oczywiście, że tak - uśmiechnęłam się.<br />
- Nic poważnego mi nie jest, więc jutro wypisują mnie ze szpitala. Mogę wrócić do mieszkania, prawda ?<br />
- Jest przecież Twoje<br />
- Jest nasze<br />
Wdrapał się na łokcie, musnął dłonią mój policzek i pocałował. Ohh nareszcie ! Jadąc tu nie mogłam się doczekać tej chwili. Usiadłam na skraju łóżka i wplątałam palce w jego brązowe włosy.<br />
- Wiem, że to nie najlepszy moment, ale ... - zaczął. - Vicki ?<br />
- Nathan ?<br />
- Zostaniesz moją dziewczyną ? Znowu...<br />
- No pewnie, głuptasie<br />
Przytuliłam się do niego i oznajmiłam, że przyjadę rano. W końcu muszę go stąd zabrać.<br />
Kiedy wróciłam, w mieszkaniu panowała cisza.<br />
- Ali ? - szepnęłam.<br />
Czyli śpi. I faktycznie tak było, kiedy zobaczyłam ją śpiącą na moim łóżku. Uśmiechnęłam się i wzięłam synka na ręce. Przytuliłam go i poszłam do salonu. Nie, nie obudziłam go. Gaworzył, więc nie chciałam, aby przeszkadzał przyszłej mamusi w drzemce. Poszłam z nim do salonu. Zapaliłam lampkę, która dawała co prawda mało światła, ale jakoś się odnalazłam i położyłam malucha na kanapie. Sama podeszłam do blatu w kuchni. Dawno nic nie jadłam, głód powoli mi dokuczał. Zalałam ciepłą wodą jakąś chińską zupkę, chyba pomidorową, bo była czerwona. Najbardziej lubię z tego makaron. Nie wiem czemu. Tak jakoś. Nath nauczył mnie jak zjeść jeszcze taki chrupiący zanim nasiąknie wodą. Kiedy zjadłam, kubek z resztkami po zupie trafił na stolik. Lil'Jay był nieobecny, również zasnął. Zaniosłam go więc do jego pokoiku i położyłam do łóżeczka. Wróciłam do salonu. Zdjęłam buty, choć sama nie wiem po co. Założyłam kaptur od bluzy i wyszłam na balkon. Nie grzeszył wielkością, ale przynajmniej był przytulny. Uroki mieszkania w bloku, kamienicy, szeregowcu... cokolwiek to było ! Brudząc białe skarpetki stąpałam po zimnych kafelkach. Usiadłam na nich i oparłam się o ścianę. Oglądałam z niej jedną z ulic Londynu. Oczywiście dużo ruchu. Co chwilę przejeżdżało auto, przechodził jakiś człowiek i wlókł za sobą psa. Ja nigdy nie miałam zwierzątka. Zapaliłam papierosa i uśmiechnęłam się pod nosem. Znów mam dla kogo żyć. Już nie jestem niczyja. Znów do kogoś należę i czuję się z tym świetnie. Kocham Nathana jeszcze bardziej. Nie wiem, jak on mógł powiedzieć, że moje uczucie nie jest już takie silne i ciągle gaśnie. Rzuciłam papierosa na ziemię obok siebie, przygniotłam go palcem. Wstałam i wróciłam do domu. Zdjęłam swoje brudne skarpetki i wrzuciłam je do kosza w łazience. Trzeba było zostać w trampkach. Związałam włosy w koka, rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda spływała po mojej twarzy, brzuchu. Wyszłam z łazienki odziana w ręcznik. Ciemna sylwetka na korytarzu przyprawiła mnie o lekki zawał serca.<br />
- Max, ja Cię kiedyś zabiję ! - "wykrzyknęłam" szeptem<br />
- Przepraszam - zapalił światło i podszedł bliżej. - Słyszałem, że byłaś u Nathana<br />
- Skąd ?<br />
- Dzwonił do mnie<br />
- Nie miał telefonu<br />
- W szpitalu mają. Poprosił pielęgniarkę, bo chciał ze mną pogadać<br />
- Z Tobą - powiedziałam cicho.<br />
- Mówił, że znowu zdobył się na odwagę, żeby poprosić Cię o chodzenie<br />
- Skoro mowa o chodzeniu. Chodź do salonu, Ali śpi<br />
Poszliśmy do pokoju i usiedliśmy na sofie. Wtedy przypomniało mi się, że mam na sobie tylko ręcznik.<br />
- Poczekaj chwilkę<br />
Najciszej jak mogłam weszłam do sypialni, gdzie spała przyjaciółka. Wzięłam z szafy jakieś czarne rurki, biały t-shirt. Z pewnością Nathana. Szybko się ubrałam i wróciłam do salonu, bo Max na mnie czekał.<br />
- Lubisz nachodzić ludzi w nocy, prawda ? - spytałam i usiadłam obok niego.<br />
- Nie wszystkich. Tylko Ciebie<br />
- I w międzyczasie nie dajesz mi spać ?<br />
- Jak Nath ?<br />
- Przecież do Ciebie dzwonił<br />
- Mówił tylko, że znowu jesteście razem i mam tutaj przyjechać<br />
- Po co ?<br />
- Martwi się. Nie chce, żebyś była sama w domu<br />
- Nie jestem sama. jest Jay i Alice<br />
- Jay ?<br />
- Mam syna, jakbyś zapomniał<br />
- Twój syn ma to samo imię, co kumpel, który się do nas nie odzywa<br />
- Jak to ?<br />
- Wyjechał do Nottingham i nie dał znaku życia. Jutro Tom do niego jedzie<br />
- Sprawdzić, czy jeszcze żyje ?<br />
- Żyje na pewno. Godzinę temu dodał tweeta, że idzie do baru<br />
- W środku nocy ? Cóż, przynajmniej mamy od niego jakieś informacje<br />
- Szkoda, że nic nam nie powiedział<br />
- Skoro idzie do baru - ma powód !<br />
- Tylko jaki... - zaczął rozmyślać, a Lil'Jay płakać.<br />
- Idź już - powiedziałam. - Ja mam na głowie dziecko i przyjaciółkę<br />
- Ale Nathan mówił...<br />
- Że masz zostać, wiem. Ale jedź do domu<br />
- A co jeśli Wam się coś stanie ? Będę miał Was na sumieniu<br />
- Jedź już<br />
Po chwili przytaknął i wyszedł z mieszkania. Zamknęłam za nim drzwi i pobiegłam do dziecka. Kiedy się uspokoił, nakarmiłam go, przebrałam pieluszkę i zaniosłam do łóżeczka. Sama wróciłam do salonu i zasnęłam.<br />
<br />
Rano, dosyć wcześnie, otworzyłam oczy. Dopiero świtało. No i spałam w ciuchach. James też nie spał. Ubrałam go więc w spodenki, jakąś bluzkę na długi rękaw i skarpetki. Sama tylko się uczesałam i założyłam buty. Wzięłam kluczyki do auta, małego na ręce i wyszłam z mieszkania starając się nie obudzić Alice. W aucie zapięłam synka w foteliku i ruszyłam do szpitala.<br />
Nathana od razu wypisali. Wymieniłam groźne spojrzenie z recepcjonistką i wyszliśmy z budynku. Nath nie zgodził się, żeby James jechał z tyłu w foteliku. Musiał trzymać go na kolanach, przytulać go. Uśmiechnęłam się na ten widok.<br />
- Jesteście do siebie bardzo podobni - zauważyłam.<br />
- Mówisz jak moja mama, Twoja mama i jeszcze Jess<br />
- Wszystkie się znają na rzeczy<br />
- Albo się zgadałyście<br />
Zadzwonił mój telefon. O wilku mowa.<br />
- Hej Jess ! - zawołałam, gdy odebrałam.<br />
- Cześć, przepraszam, że tak wcześnie<br />
- I tak już nie śpię. Co u ciebie ?<br />
- Dobrze... chyba. Jak Nathan ?<br />
- Właśnie jedziemy do domu. Wszystko z nim w porządku<br />
- Ulżyło mi ! Cieszę się, że nic mu nie jest<br />
- Oprócz głupoty ? Tak, ja też się cieszę<br />
- Ughh... muszę kończyć. Idę do szkoły<br />
- Biedactwo. Trzymaj się. Pa !<br />
- Pozdrów Nath'a i Jaya<br />
Rozłączyłam się.<br />
- Dzwoniła Jess - poinformowałam chłopaka. - Macie pozdrowienia<br />
- Jesteś piękna<br />
- A z Tobą na pewno wszystko okej ? Mogę jeszcze zawrócić do szpitala<br />
- Jesteś idealna<br />
- Nath ?<br />
- I jesteś moja<br />
Zatrzymałam się na czerwonym, a chłopak mnie pocałował. Roześmiałam się.<br />
- Mógłbym Ci jakoś wynagrodzić to wszystko co zrobiłem ?<br />
- Nie sądzę - udałam grymas.<br />
- Trudno, bo już coś zaplanowałem<br />
- Kiedy ? - ruszyłam po ukazaniu się zielonego światła.<br />
- Nie mogłem spać w nocy. Miałem wyrzuty sumienia<br />
- Przestań - szturchnęłam go lekko w ramię.<br />
- Mówię serio. Nie potrafię sobie wybaczyć, że...<br />
- Nie ważne - przerwałam mu wymuszając uśmiech. - Zapomnijmy o tym wszystkim<br />
- Ale ja nie mogę<br />
- Postaraj się. Chyba nie chcesz tego rozpamiętywać ?<br />
- Nie, oczywiście, że nie<br />
- Ja również. Więc teraz zajmij się naszym synem i nic już nie mów<br />
Dotarliśmy do domu w momencie, gdy Ali wychodziła z łazienki.<br />
- Gdzieście byli ? - spytała.<br />
- Ja w szpitalu - Nath podniósł ręce w geście niewinności.<br />
- Ja też - przyznałam się. - Jaya wzięłam ze sobą, bo on nie spał, a Ty tak. Wyobraź sobie konsekwencje, gdybym go zostawiła. Czemu wstałaś tak wcześnie ?<br />
Odłożyłam kluczyki na stół w salonie i poszłam do sypialni. Musiałam się przebrać.<br />
- Vic, czy to mój t-short ? - krzyknął za mną Nath.<br />
- Tak, kochanie, to Twoja bluzka ! Ali ? Odpowiesz ?<br />
Wyjęłam z szafy koronkową, czarną spódniczkę, białą bluzkę i jeansową koszulę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiDoY1DEiAeNIiHYB9CykZ2h2DwzaPTgYKenQI5FSl-HTAAEGpk1NswYVBbiQ2pku3IlX30c-13QfMoPpUUSO30Zf9OCNHATLfOt7apQ7c6Wsr24T3hXE1rqN5_ayZgmdUSoq7xcwru5k/s1600/26.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiDoY1DEiAeNIiHYB9CykZ2h2DwzaPTgYKenQI5FSl-HTAAEGpk1NswYVBbiQ2pku3IlX30c-13QfMoPpUUSO30Zf9OCNHATLfOt7apQ7c6Wsr24T3hXE1rqN5_ayZgmdUSoq7xcwru5k/s320/26.jpg" width="194" /></a></div>
- Zgłodniałam po prostu - odpowiedziała w końcu przyjaciółka.<br />
Chciałam iść do niej do kuchni, ale przy drzwiach od sypialni Nath złapał mnie w pasie.<br />
- Co powiesz dzisiaj na kolację ? - wyszeptał mi do ucha bardzo kuszącym głosem.<br />
- No nie wiem - droczyłam się z nim. - A z jakiej okazji ?<br />
- Z okazji naszej spóźnionej rocznicy<br />
- Ale my jesteśmy razem od wczorajszej nocy<br />
- Od roku. To była tylko krótka przerwa. Jak widać nie możemy bez siebie żyć<br />
- Oj nie, nie możemy<br />
- To jak ? Zgadzasz się ?<br />
- Może<br />
- Czyli tak czy nie ?<br />
- Może<br />
- Lubisz mnie wkurzać, prawda ?<br />
- Zdecydowanie !<br />
Poklepałam go po policzku i uciekłam do Alice. Coś kroiła, coś wrzucała co miski.<br />
- Co robisz ? - spytałam.<br />
- Sałatkę<br />
- Nie łatwiej iść do jakiejś knajpy i zamówić sobie coś na wynos ?<br />
- Jestem w ciąży - powiedziała powoli, patrząc na mnie z pogardą.<br />
- Spokojnie, jeszcze tylko cztery miesiące.<br />
<br />
Wieczorem zaczęłam się szykować. Pomyślałam, że skoro to kolacja z okazji rocznicy, muszę wyglądać jakoś elegancko, stylowo i ładnie. Nathan ubrany w czarne spodnie, białe conversy, biały t-shirt i czarną bluzę, stał przy garach. Tylko po co jak wychodzimy ? Chyba wychodzimy. Ale skoro mieliśmy zostać w domu, to myślałam, że ten znakomity szef kuchni ugotuje kaczkę, albo coś tego rodzaju. Kiedy jednak podeszłam... W garnku była woda i trzy jajka ! Plus dla Ciebie, Sykes, za planowanie romantycznej kolacji. -.-<br />
- Spokojnie - zaśmiał się widząc moje rozczarowanie. - Wychodzimy do restauracji<br />
- To po co te jajka ?<br />
- Dla Ali. Skoro ma się zajmować dzieckiem, dam jej dodatkowy problem<br />
- Nic nie rozumie ! Możesz od początku ?<br />
- Wkroję jej jajka do "dietetycznej" sałatki z samą sałatą, pomidorami i ogórkiem<br />
- Jesteś żałosny<br />
- Dziękuję - odpowiedział z uśmiechem.<br />
- Obraziłam Cię<br />
- Wiem<br />
- Więc czemu podziękowałeś ?<br />
- Bo to oznacza, że popierasz mój niecny plan<br />
- Ona się wkurzy<br />
- Wiem<br />
- Na Ciebie<br />
- Wiem<br />
- I na mnie<br />
- Wiem<br />
Podeszłam i wyłączyłam gaz.<br />
- Ej ! Co robisz ?!<br />
- Popieram Twój niecny plan - zadzwonił dzwonek do drzwi. - A teraz idź otworzyć<br />
Nath posłusznie, lecz z przygnębioną miną, pobiegł otworzyć drzwi.<br />
- Sorry, Jus, ale wychodzimy na kolację - usłyszałam. - Może wpadniesz jutro ?<br />
- No, rzeczywiście szkoda, bo obiecałeś mi, że poznam Vicki<br />
- Właściwie... - chwila ciszy. - Dobra, wchodź !<br />
Ok. Dwóch... poprawka trzech mężczyzn jest w moim domu. Nathan, James i jakiś Jus. Kiedy wylewałam wrzącą wodę do zlewu, oparzyłam się i na dodatek syknęłam z bólu... właśnie przy nich. Tylko byłam odwrócona tyłem. Tak, moje maniery są powalające.<br />
- Vic ? - zawołał Nath. - To jest Justin<br />
Powoli odstawiłam garnek i z palcem w buzi się odwróciłam. Zaczęłam oddychać szybciej, zrobiło mi się gorąco i na dodatek zaczęłam piszczeć.<br />
- Tak, to ja, Justin Bieber - powiedział towarzysz Natha.<br />
- Stary, ona nawet na mój widok się tak nie cieszy<br />
- Mogę... mo...mogę...mogę Cię...przy...przytulić...mogę ? - wyjąkałam.<br />
- No pewnie ! - rozłożył ramiona, w które po sekundzie wpadłam trzęsąc się ze szczęścia. - Tylko nie rób nic niestosownego. Wiesz, ja mam dziewczynę, Ty chłopaka<br />
- Czyżby ? - spytał ironicznie Nathan.<br />
Uśmiechnęłam się do obydwu i starałam opanować kiedy wreszcie odeszłam na metr od Justina.<br />
- Coś jakoś ładnie pachnie - zauważył z uśmiechem. - Albo ktoś<br />
- Nath kupił mi na gwiazdkę Someday<br />
- Ona się tym psika trzy razy dziennie !<br />
- Bo to super perfum !<br />
Justin przyglądał się nam i śmiał pod nosem. Nasza wymiana zdań na temat jego perfum było bardzo interesująca, jednak po chwili się zakończyła.<br />
- Vic, robisz mi wstyd przy kumplu<br />
- Wstyd ? - włączył się Bieber. - Nie ma mowy ! Ona jest urocza !<br />
- Ej ! Ej ! Ej ! Uważaj sobie ! Ona jest także moja !<br />
- Chłopcy - zaczęłam. - nie kłóćcie się o mnie. Zaraz przyjdzie moja przyjaciółka. Nie chcę, żeby zastała Was jak bijecie się w salonie<br />
Ominęłam ich i poszłam do sypialni. Zakluczyłam drzwi nie ryzykując, że ktoś wejdzie i wyjęłam z komody różową sukienkę bez ramiączek i do tego dopasowałam pasek i jakąś małą torebkę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilqzNU3J2spHQ86FnwJNKkfc5ZEyEg8ez5wrVy9HbRUTHFdvo-s74hx16crUJkCAFnIvulaJtd96q4j6eebOo3Mwu8dO2qLpk2Rqn8-Ry2md4UTF7p0gAbjuDG7ehr2zpz2X5WSdNXMDY/s1600/43.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="210" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilqzNU3J2spHQ86FnwJNKkfc5ZEyEg8ez5wrVy9HbRUTHFdvo-s74hx16crUJkCAFnIvulaJtd96q4j6eebOo3Mwu8dO2qLpk2Rqn8-Ry2md4UTF7p0gAbjuDG7ehr2zpz2X5WSdNXMDY/s320/43.png" width="320" /></a></div>
Założyłam czarne, lekko połyskujące szpilki, które już od rana mnie wołałby i poszłam do łazienki. Na twarz nałożyłam puder, róż na policzki, brzoskwiniową pomadkę na usta, a co do oczu to pomalowałam je na lekki brąz, zrobiłam kreskę i wytuszowałam rzęsy. Włosy rozczesałam i wyprostowałam, co nie zajęło mi wiele czasu. Gotowa poszłam do salonu. Chłopacy siedzieli na sofie i grali na xboxie. Dzieci, pomyślałam. Przewróciłam oczami i usłyszałam dzwonek do drzwi, po raz drugi tego wieczoru. Byli to Alice i Siva, którzy przyszli opiekować się Jamesem.<br />
- Ślicznie wyglądasz - przyjaciółka puściła do mnie oczko.<br />
- Dziękuję<br />
- Powodzenia na randce - Seev poklepał mnie po ramieniu. - Kto wie, czy czasem do domu z pierścionkiem nie wrócisz - uśmiechnął się chytrze.<br />
Ale, że niby ZARĘCZYNY ?! Rety, jak ja o tym marzę ! Ale przecież, gdyby to było prawdą, Siva siedziałby cicho.<br />
Wróciłam do salonu. Podszedł do mnie Nath.<br />
- Ślicznie wyglądasz - powiedział, a ja i Ali wybuchnęłyśmy śmiechem. - Serio. Co w tym zabawnego ?<br />
- Nic - odezwał się Justin. - Powiedziałbym to samo<br />
Podszedł do nas, ale Nathan spiorunował go wzrokiem. Lekko się zamachnął, ale Jus zdążył się nachylić. Przyznam, że miałam z nich niezły ubaw. Chwile udawali, że potrafią się boksować.<br />
- Nathan, kocie, chyba o czymś zapomniałeś - wspomniałam na co przestali się "bić".<br />
- Przecież nie kazałaś wrzucać jajek do sałatki Alice<br />
- Chciałeś wrzucić tam jajka ? - oburzyła się przyszła mama. ^^<br />
- Ja...no...więc... Vicki ?! - jąkał się Nath i patrzył na mnie błagalnie.<br />
- Tak, Nathan chciał Ci zrobić na złość i wkroić jajka do Twojej dietetycznej sałatki, zwanej "Sałata, pomidor, ogórek", ale strasznie Cię za to przeprasza, tylko mu jakoś mowę odjęło - powiedziałam na jednym wydechu.<br />
- No niech mu będzie. Przyjmuję przeprosiny. Przecież to mój brat<br />
- Ali ? Nath ? Czy ja o czymś nie wiem ? - Seev był tak samo zszokowany jak ja.<br />
- No tak sobie powiedzieć nie można ?<br />
- Macie coś do mojej siostry ? - odezwał się Nathan. - Moja siostra jest spoko !<br />
- A niedługo z niej coś wyjdzie i też będzie spoko, tylko trochę mniej - żartowała przyjaciółka gładząc się po brzuchu.<br />
- Dobra, obiecałem mojej dziewczynie kolację, to jedziemy - podjął Nath.<br />
- Naprawdę ? Jedziemy ? Teraz ? - tak, to ironia. - Myślałam, że nigdy z tego mieszkania nie wyjdziemy !<br />
- Nie marudź, Vic<br />
Pociągnął mnie za rękę do drzwi. Pomachałam tylko Justinowi, Alice, Sivie i Jamesowi ze smutną minką, jakby mnie na kolonie brali. Wsiadłam do wypasionej limuzyny i nie mogąc pozbyć się uśmiechu z twarzy, patrzyłam na Natha.<br />
- Wszystko zorganizowałeś w jeden dzień ? - spytałam.<br />
- W jedną noc, chciałaś powiedzieć<br />
- W nocy to wszystko załatwiałeś ?<br />
- Nie - wyszczerzył zęby. - To było zaplanowane już pół roku temu<br />
- Pół... pół roku temu ?! - otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia.<br />
- Nie mogłem się doczekać naszej pierwszej rocznicy i wszystko zorganizowałem. Chciałem, żeby było idealnie. Tak idealnie, jaka Ty jesteś<br />
- Nie jestem idealna<br />
- Jesteś - spojrzał uwodzicielsko w moje oczy. Trochę się chyba zarumieniłam.<br />
- Nikt nie jest idealny, Nath<br />
- Ty jesteś. Jako jedyna na całym świecie i w moim sercu<br />
Nachylił się nade mną, wplątał dłoń w moje włosy i pocałował namiętnie. Zsunął rękę do mojego ramienia, a chwilę później była już w mojej talii i przy udzie. Położyłam się na siedzeniach, a Nathan na mnie. Przerwał nam jednak lekki błysk fleszy za oknem i dźwięk opuszczającej się szyby ze strony kierowcy. Spojrzał ze zdziwieniem w lusterko, z którego idealnie nas widział.<br />
- Już jesteśmy - powiedział z zakłopotaniem.<br />
- A szkoda - dodał cicho Nath. - Gdybyśmy jechali troszkę dłużej...<br />
- Nie kończ - przerwałam mu i zepchnęłam go z siebie poprawiając sukienkę i włosy. - Teraz muszę się na nowo pomalować<br />
- Przecież wyglądasz ślicznie - chłopak ponownie położył dłoń na moim udzie.<br />
- Daj spokój - założyłam małe, ledwie widoczne kolczyki - Nie będę się z Tobą kochać w limuzynie !<br />
Dobra, wykrzyknęłam to trochę za głośno. Nath złapał mnie za rękę i otworzył drzwi. Przez przyciemnione szyby flesze nie były tak oślepiające jak teraz. Przysłoniłam dłonią oczy i lekko się skrzywiłam. Po raz drugi tego wieczoru poprawiłam sukienkę, która lekko zsunęła się ze mnie podczas.... jazdy. Trzymając dłoń Nathana, wysiadłam elegancko z limuzyny i uśmiechnęłam się do paru obiektywów.<br />
- Zróbmy nasze własne, małe show. Co Ty na to ? - spytał chłopak.<br />
- Co ?<br />
Odpowiedzi słownej nie uzyskałam, natomiast Nath przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Kiedy się od siebie odkleiliśmy (pożywka dla mediów, oj i to duża), poprawiłam Sykesowi krawat, w którym wyglądał uroczo i weszliśmy do restauracji. Było duża, urządzona na bogato. Na środku sali znajdował się pięknie podświetlony stolik dla dwojga, do którego prowadziły płatki róż. Zauważyłam, że nie ma tam nikogo oprócz nas i zapewne obsługi.<br />
- Wow - zaniemówiłam. - To jest...<br />
- Super, nie ? - dokończył za mnie chłopak.<br />
- No !<br />
- Chodź - wyszeptał.<br />
Zaprowadził mnie na środek parkietu, na którym znajdował się stolik. Kiedy siadałam, Nathan jak prawdziwy dżentelmen, przysunął mi krzesło. Hah, romantyk. Zjedliśmy jakąś przystawkę i danie główne. Potrawy były wyśmienite ! W życiu nie jadłam czegoś tak dobrego.<br />
- Chcę, abyś czuła się dziś wyjątkowo - mówił co chwilę.<br />
Ale ja zawsze przy nim czuję się wyjątkowo. Choć przyznam ten wieczór zrobił na mnie duże wrażenie. A Nath zaplusował. Może nawet należy mu się jakaś nagroda ? Kręgle ? Wesołe miasteczko ? Jeszcze pomyślę. Byle nie dziś. Dziś chcę myśleć tylko o nim. O moim Nathanie. Nagle usłyszałam piosenkę, która zwykle skłania mnie do płaczu. Sykes uklęknął przy mnie, pocałował moją dłoń... Może Seev miał rację ?! A jeśli ?! Jeśli Nathan właśnie mi się oświadcza ?! Moje serce zabiło mocniej, zrobiło mi się gorąco, ledwo oddychałam.<br />
- Zatańczysz ? - spytał.<br />
-.-<br />
- Oczywiście ! - wymusiłam uśmiech.<br />
Pogadam z Sivą kiedy wrócę do domu. Teraz niech trwa ten wieczór. Przytuliłam się do Nathana i zaczęłam stąpać nogami w rytm, jaki wydawał fortepian. Nagle światło padło na jeden ze stolików w rogu sali. Siedział tam uśmiechnięty Justin. Odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam Sykesa mocniej. Bieber zaczął śpiewać "<a href="http://www.youtube.com/watch?v=MrL7NiiQTHI" target="_blank">Nothing Like Us</a>". O mało co się nie poryczałam. Lecz usłyszałam ciche "tylko nie płacz, kochanie" z ust Natha. Kiedy Justin skończył śpiewać, jedyne światło na sali znów padło na nas.<br />
- Miłej rocznicy, zakochańce - i ten śmiech piętnastolatka.<br />
Chwilę później usłyszałam pisk fanek, bo Justin najwyraźniej opuścił lokal i znów byłam w nim tylko ja, Nathan i obsługa. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy deser truskawkowy. Wpatrywałam się w jedzącego Nathana jednocześnie bawiąc się sztućcami, i myślałam, że spokojnie mógłby zastąpić mi powietrze, gdyby tylko była taka możliwość.<br />
Po kolacji przed restauracją ulice świeciły pustkami. Wsiedliśmy znów do limuzyny i wtuleni w siebie pojechaliśmy do domu.<br />
Na blacie w kuchni zobaczyłam schludnie złożoną i popisaną karteczkę o kolorze żółtym.<br />
- Zabraliśmy Lil'Jaya do nas. Macie trochę czasu dla siebie. ~Ali - przeczytałam na głos.<br />
- Skoro mamy już ten czas...<br />
W jednej chwili zjawił się obok mnie chłopak, którego kochałam bezgranicznie. Zaczął całować moje usta, szyję, dekolt. Oddałam mu się. Cała. Jak zwykle, nie potrafiłam mu odmówić.<br />
<br />
Rano obudziłam się na cieplutkiej poduszce. Nie, chwila, to tylko tors Nathana. Spojrzałam na niego. Jeszcze spał. Opuszkami palców dotknęłam jego policzka. Uśmiechnęłam się i starając go nie obudzić wygramoliłam się z łóżka. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Znów poczułam się jak prawdziwa nastolatka na wakacjach. Bez dziecka i domu na głowie. Ubrałam się w to co wzięłam z brzegu szafy. Razem nawet tworzyło fajny outfit. Włosy związałam w solidnego koka i poupinałam wsuwkami, żeby grzywka nie opadła mi na twarz.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC0cw6LG8tqTBAelL-8iv8TsmyM8hrdAP-_N9wOTEyktWufARn9KRAw9f05pWSzm14pdFtbMHxRd67b542-05RzrB7cdPl7D1UvevbFAZp7l63n46kMdFgs6AUGT5cwqRTzXOmXpNFEqA/s1600/10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC0cw6LG8tqTBAelL-8iv8TsmyM8hrdAP-_N9wOTEyktWufARn9KRAw9f05pWSzm14pdFtbMHxRd67b542-05RzrB7cdPl7D1UvevbFAZp7l63n46kMdFgs6AUGT5cwqRTzXOmXpNFEqA/s320/10.jpg" width="320" /></a></div>
Kiedy kończyłam zmywać makijaż z wczoraj, zadzwonił dzwonek do drzwi.<br />
- Kurwa - powiedziałam cicho i pobiegłam do drzwi.<br />
- Cześć ! - wykrzyknęła Alice jednak ją uciszyłam.<br />
- Nathan śpi<br />
- Bo zaszaleliście w nocy ?<br />
- Nie interesuj się - powiedziałam z zadziornym uśmiechem zamykając drzwi.<br />
Jednak nie mogłam ich zamknąć, bo ktoś je przytrzymał.<br />
- Miło tak mi przed nosem zamykać ? - ...Siva.<br />
- Ups.. przepraszam - wpuściłam go do środka i od razu wzięłam swojego synka na ręce. - Chodź do mamusi. Jak było beze mnie całą noc ? Płakałem ?<br />
- Spał jak aniołek - Ali pogładziła się po brzuchu. - Tylko raz obudził się na mleko<br />
- Czyli jest okej. Da mi pospać jeszcze przez dwa, trzy lata<br />
- On może i tak - przyjaciółka spojrzała porozumiewawczo na Seeva.<br />
- Śmieszne - przewróciłam oczami i poszłam w kierunku sypialni.<br />
- A Ty gdzie ?<br />
- Jak to gdzie ? Tatuśka obudzić. Spać cały dzień nie będzie. Oj nie<br />
Otworzyłam drzwi i ujrzałam przesłodkiego dwudziestolatka, który okrył się cały kołdrą i w dodatku zrobił uroczą minkę. Położyłam malucha na poduszce obok.<br />
- Dobra młody, działaj - wyszeptałam.<br />
Odsunęłam się o kilka kroków i patrzyłam jak ten mały łobuz ciągnie Nathana za włosy.<br />
- Ałć ? - skrzywił się chłopak.<br />
- Ohh, przepraszam - powiedziałam teatralnie i położyłam się obok niego. - Dzień dobry<br />
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.<br />
- Wiesz, że on mnie ciągle ciągnie za włosy, prawda ?<br />
- Już go biorę<br />
- Nie ! Co Ty ! Niech się pobawi, byleby się nie przyzwyczajał<br />
- Raz mu pozwolisz - będzie to robił cały czas<br />
- To jednak go weź. Pośpię sobie jeszcze<br />
Wstałam i wzięłam Lil'Jaya na ręce. Kiedy odchodziłam Nath mnie zawołał.<br />
- Wstanę, jak dostanę jeszcze jednego buziaka<br />
- Stawiasz mi jakieś warunki ?<br />
- Nie, tylko... no tak<br />
- Rusz dupę i chodź tu - oparłam się o futrynę.<br />
- Ładnie dziś wyglądasz<br />
- Dziękuję. Nie podlizuj się, nie podejdę<br />
- Zawsze ładnie wyglądasz<br />
- Ty też wczoraj nie wyglądałeś tak źle<br />
Wtedy za mną stanęła ta ciężarówka. ^^ Zaśmiałam się pod nosem.<br />
- Vicki, jeśli znowu pomyślałaś o mnie "ciężarówka", to obiecuję, że gdy urodzę, zabiję Cię - powiedziała.<br />
- Nie bądź taka. Ja Cię kocham !<br />
Poszłam do salonu, natomiast Ali weszła do łazienki.<br />
- Gdzie pierścionek ? - spytał Siva.<br />
- Tyle Ci pokażę - mignęłam mu przed oczami środkowym palcem, wyminęłam i usiadłam na sofie sadzając Lil'Jaya na kolanach.<br />
- Jakaś Ty milutka<br />
- Taka, że aż dziecko Ci przebrać pozwolę<br />
- Żartujesz ?! Nie ma mowy !<br />
- Jak to nie ? Przyzwyczajaj się, bo niedługo będziesz to robił kilka razy dziennie - uśmiechnęłam się zadziornie.<br />
- Dobra, dawaj tego małego śmierdziela - wziął młodego na ręce.<br />
- Tylko nie śmierdziela, Irlandczyku !<br />
- Niech Ci będzie, nie-śmierdziel<br />
- Seev, nie przeginaj<br />
- Problem ?<br />
- Idź już ! W pokoju Jaya możesz go przebrać<br />
- Oh, no co Ty ?!<br />
Zmierzyłam go i przewróciłam oczami. Kilka minut później już wszyscy siedzieliśmy przy stole w kuchnio-salonie (bo wstawiliśmy niedawno stół, by jeść tam razem śniadanie, obiady, kolacje i różne inne posiłki), bo ustawiony był między kuchnią a salonem. Gdy zjedliśmy pyszne tosty spod ręki kuchmistrza Sivy, nasi przyszli rodzice opuścili mieszkanie numer 4, czyli moje i Nathana.<br />
- Jak Ci się wczoraj podobało ? - spytał Nath upijając łyk z puszki coli.<br />
- Było cudownie - uśmiechnęłam się. - Jak z bajki. Nie sądziłam, że potrafisz sam przygotować coś takiego<br />
- No dobra, masz mnie. Nie wszystko zorganizowałem na własną rękę. Siedział w tym ktoś jeszcze - poprawił się na krześle i odchrząknął.<br />
- Seev ? - uniosłam brwi mając nadzieję, że zgadłam.<br />
- Strzelaj dalej<br />
- Tom ?<br />
- Nie ma mowy ! On nawet nie wie jak się za ugotowanie obiadu wziąć, a co dopiero rocznicę planować ! - zaśmiał się słodko, więc przygryzłam dolną wargę. Taki mój nawyk, gdy słyszę, jak on się śmieje<br />
- Na pewno Jay !<br />
- Nie, kochanie. To nie Jay<br />
- Poddaję się !<br />
- Nigdy się nie poddawaj, jeśli jesteś tak blisko celu - wyszeptał i oparł się łokciami o stół wpatrując we mnie z lekkim uśmiechem.<br />
- Max. To był Max. To Max Ci pomógł<br />
- Bingo ! Zgarniasz główną nagrodę !<br />
- Główną nagrodę ? Wygrałam coś ?<br />
- Już dawno<br />
- Ale co ?! Powiesz mi wreszcie ?!<br />
- Mnie<br />
Zadziorny uśmiech i sekunda nie minęła, żeby był przy mnie. Pocałował mnie, żeby chwilę później przerwać to wybuchem śmiechu.<br />
- Nath ? - oburzyłam się. - O co znowu chodzi ? Jak mnie wkręcasz, to...<br />
Nie dokończyłam. Oczywiście. Przerwano mi w brutalny i niechlujny sposób. Nathan już tarzał się po brązowym dywanie, a ja wstałam i otworzyłam okno, czym wpuściłam do mieszkania cały gwar z londyńskiej ulicy.<br />
- Musiałaś otworzyć aż okno ? - spytał, ale nic więcej z siebie nie wydusił, bo zalała go kolejna fala śmiechu. Muszę przyznać, że trochę uroczy był, chociaż dziecinny. Bardzo !<br />
- Właśnie poczułam najgorszą woń w moim życiu ! A tak na marginesie, nigdy nie jedz na raz tostów, czipsów i tortu czekoladowego popijając to colą i sokiem pomarańczowym.<br />
- Oj, kochanie wyluzuj ! - jest postęp, usiadł szeroko się uśmiechając.<br />
- To nie bekaj mi w twarz !<br />
- Po coli tego nie kontroluję ! - znowu śmiech i tarzanie się po podłodze. -.-<br />
- To się postaraj<br />
- Obiecuję !<br />
Wstał i pobiegł do łazienki. Przez szum i hałasy z ulicy słyszałam jak żwawo pracuje jego elektryczna szczoteczka do zębów. Chłopak się stara, mimo iż wie, że nigdy mnie nie straci.<br />
- To teraz dokończmy - powiedział idąc w moim kierunku niczym macho.<br />
- Ale co dokończymy ?<br />
- Ty już dobrze wiesz co<br />
Kolejny uśmiech z serii "Cześć! Jestem Nathan! Strasznie mnie pociągasz! Zabawimy się?", czyli w skrócie "ten zadziorny". Objął mnie w talii i nim się spostrzegłam, dosłownie pożerał mnie pocałunkami.<br />
<br />
CZERWIEC<br />
Cóż mogło się ciekawego zdarzyć w czerwcu ? Prócz cotygodniowych wizyt rodziców moich i Natha, nic interesującego nie miało miejsca. No i oprócz moich urodzin. Teraz jestem dziewiętnastoletnią mamą. W sumie dużego przyjęcia nie było. Tylko rodzina i znajomi. I kilka stronek plotkarskich i trochę ponad tysiąc fanek złożyło mi życzenia. Nie mogłam odpowiadać na wszystkie tweety, więc większość po prostu retweetowałam. Coraz częściej rozważamy wyjazd nad morze lub na Hawaje. Szczególnie, że strasznie podobało nam się w Barcelonie. Chcielibyśmy zabrać tam Lil'Jaya, żeby zwiedził trochę świata : )<br />
Chociaż na razie to tylko plany...<br />
<br />
LIPIEC<br />
Jeśli chodzi o lipiec... na dworze jest coraz cieplej, a słońce mocno grzeje, nawet jak na Londyn. W tym roku pogoda jest nie z tej ziemi. Kilka razy kolesie z aparacikami przyłapali naszą trójkę, jak byliśmy na spacerach w parku. Poza tym Nathan udzielił fascynującego wywiadu:<br />
Reporterka: A więc, doszły nas słuchy, że oświadczyłeś się swojej dziewczynie. Czy to prawda ?<br />
Nathan: A wie pani co to twitter ? To coś takiego jak Facebook, ale fajniejsze. Tam się pisze co tylko się chce. Gdybym oświadczył się swojej dziewczynie, napisałaby o tym na twitterze, żeby wszyscy wiedzieli ! A napisała ? Nie napisała ! I teraz pani wyleci z roboty !<br />
Całe szczęście, a raczej jego, że nie podali tego urywka w gazetach -.- Niestety jest w wanted wednesday. No i jeszcze w niektórych filmikach są fragmenty ze mną i Lil'Jayem. Obiecali, że ich nie będzie, ale jeśli The Wanted coś obiecuje - nie wierz im ! Kilka fanek się oburzyło, że nie mamy prawa być w tych filmikach i tak dalej. Chociaż większość zachwycała się małym Sykesem ^^<br />
<br />
A co do planów na sierpień.... : )<br />
<br />
____________________________________________________<br />
DŁUGI ?!<br />
Mam nadzieję : )<br />
PODOBA SIĘ ?!<br />
Pisałam ten rozdział przez.... dobra, sama nie wiem ile ;p<br />
Ale mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu : )<br />
A dla tych co znają mnie tylko pod nickiem "Vicki ; *" mam niespodziankę,<br />
dzięki której będziecie mogli poznać mnie bliżej.<br />
JEJKU !<br />
Komentujcie, czy Wam się podoba !<br />
Błagam ^^<br />
A tak wgl o.O<br />
Ktoś pamięta co dziś za dzień ?<br />
24 luty ^^<br />
Pamiętacie co to za data ?<br />
<3<br />
Wasza Vicki ; *Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-78657170164788663372013-02-04T16:34:00.004+01:002013-02-04T16:34:59.476+01:00POWTARZAM OSTATNI RAZ!Zaraz mnie krew chyba zaleje !<br />
Dobra, inaczej ... -.-<br />
Dziewczyny ?<br />
A pamiętacie, tak przypadkiem, co kiedyś pisałam odnośnie nominacji ?<br />
Serio, dzięki, ale jak mówiłam, mnie to totalnie wisi i nie mam zamiaru brać w tym udziału.<br />
Naprawdę nie chcę być niemiła, ale już mówiłam to samo odnoście tego całego Liebster Blog, czy jakkolwiek się to nazywało.<br />
Nie obchodzą mnie takie konkursy, nominacje, nawet nie wiem co to jest !<br />
Więc kiedy widzę komentarze z nominacją od razu je usuwam<br />
Zawsze mam nadzieję, że ktoś skomentował informację albo rozdział, a tu takie o, nominacja<br />
Mówię serio, denerwuje mnie takie coś.<br />
Nie chcę nikogo urazić, tylko proszę, żebyście już mnie do niczego nie nominowali.<br />
Dziękuję !<br />
~Vicki ; *<br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-81830628476235943562013-01-28T17:54:00.002+01:002013-01-29T20:55:09.846+01:00Zmiana? Poważnie?No więc taak...<br />
Na początku chciałam Wam przekazać, że troszkę mi z tego powodu przykro i napewno niektórzy (z pewnością nieliczni) będą mi to odradzać.<br />
I tu następuje panika :)<br />
Czy ona właśnie sugeruje, że usuwa bloga przed 100 rozdziałem ?!<br />
Czy ona chce uśmiercić dosłownie WSZYSTKICH bohaterów ?!<br />
Czy ona ... skończyły mi się argumenty :p<br />
Otóż bez nerwów.<br />
Chodzi mi o małą zmianę.... dekoracji. Strasznie przyzwyczaiłam się do tego wyglądu bloga, ale zaczyna mi się, szczerze mówiąc, powoli nudzić. Co WY na to ? Zmieniamy totalnie (!) wygląd bloga na jaśniutkie kolory, czy zostawiamy takim, jakim jest ?<br />
Mam totalną pustkę w głowie :(<br />
Dlatego liczę na Waszą pomoc !<br />
No tak właściwie to trochę mi przykro mówić o tym look'u bloga, że mi się "znudził", ale jak patrzę, czytam, wyświetlam inne, to po prostu jest tam mega dużo kolorów, wszystko czarno na białym (dosłownie) i w dodatku noo.... jaśniutko tak jakoś. A tutaj tak ciemno. Szczerze, to lepiej mi się czyta na ciemnym tle, ale już mi ten wygląd nie wystarcza. Zastanawiałam się jeszcze, czy zdołam się przyzwyczaić do innego i czy w ogóle warto go zmieniać, kiedy blog ma już prawie rok. Wow ! Pierwszy rozdział opublikowałam dokładnie 25 kwietnia 2012 roku o godzinie 17:54. Sprawdźcie, jeśli nie wierzycie ; )<br />
Oczywiście, znając mnie, nie będę mogła się powstrzymać i wspomnę o tym jeszcze w rozdziale tak wyczekiwanym potocznie zwanym "setką" ^^<br />
A z tego miejsca, czyli mojego czerwonego fotela, na którym siedzę sobie wygodnie machając nogą, przy laptopie, zerkając na ciemność i śnieg za oknem, chciałam Wam serdecznie podziękować za :<br />
<br />
<ul>
<li>23,768 WYŚWIETLEŃ</li>
<li>3O OBSERWATORÓW</li>
<li>KOMENTARZY NAWET NIE JESTEM W STANIE ZLICZYĆ !</li>
</ul>
Jesteście serio kochani :')<br />
Wielkie <span style="font-size: x-large;">DZIĘKUJĘ </span>po raz kolejny.<br />
<br />
A tak wracając do sensu tego postu.....<br />
Zmieniać wygląd ?<br />
Bo uprzedzam, że tak się już przyzwyczaiłam, że zmienię jedynie tło na jaśniejsze ! :)<br />
Ale muszę mieć Waszą zgodę ^^<br />
A teraz uciekam odrabiać lekcje, uroki końca ferii, pozdrawiam. -.-<br />
I... pomocy !<br />
(po rozdziale 100 będzie niespodzianka i każdy, kto zna mnie tylko z pseudonimu...^^)<br />
Wasza Vicki ; *<br />
<3<br />
Zaglądajcie, bo są tam niektóre odpowiedzi na Wasze pytania :p<br />
<a href="http://my-tw-story.blogspot.com/p/informacje.html">INFORMACJE!</a>Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-88105820344812327952013-01-26T15:07:00.002+01:002013-01-26T15:07:24.780+01:00Gdzie jest 100?Otóż chciałabym Wam przekazać pewne informacje, iż rozdział setny pojawi się najwcześniej za tydzień. W poniedziałek idę już do szkoły, ponieważ kończą mi się ferie. Nie codziennie mój blog ma okazję wyświetlić "Rozdział 100". Dlatego też chciałam Was nim zaskoczyć. Postanowiłam, że będzie długi, a opisane w nim sytuacje będą ilustrować kilka dni w mieszkaniu Nathana, Vicki i Jaya, domu Ali i Sivy, a także kilka chwil ze szpitala. W następnym rozdziale chciałam również opisać poród Alice chociaż nie wiem czy zdołam :)<br />
Mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać na setny rozdział i gdy w końcu go opublikuję, będziecie zadowoleni. Prawdę mówiąc robi mi się ciepło na serduszku kiedy czytam te wszystkie Wasze wypowiedzi. Jeszcze kilka rozdziałów temu widziałam dwie opcje: albo "brak komentarzy" albo "dwa komentarze". Jest to dla mnie miła niespodzianka czytając Wasze zdanie na temat publikowanych postów. Chciałabym Wam za to całe wsparcie podziękować. Szczególnie jednej osobie, która jest ze mną od samiutkiego początku i najbardziej nalega na kolejne rozdziały, jak również, zna bliską i daleką przyszłość bohaterów opowiadania. Także moja kochana bardzo Ci za wszystko dziękuję. Chodzi mi tu o moją najlepszą przyjaciółkę, Martyne. ^^ Nie mogę zapomnieć o całej reszcie wspaniałych ludzi, którzy to czytają i teraz pewnie zastanawiają się dlaczego ten post nazywa się tak jak się nazywa, a nie na przykład "Podziękowania" albo "Dziękuję". W każdym bądź razie dziękuję wszystkim, rozdział setny przewiduję na początku miesiąca lutego, chyba, że moja niepoczytalna wena natchnie mnie wcześniej. Chociaż wątpię, bo teraz szkoła i mama mi nie pozwoli tak długo siedzieć na komputerze. Ale mam jeszcze telefon. :]<br />
Zapraszam również na blog Martyny, który często, jak to ona mówi, reklamuję. ;)<br />
Niestety nie mogę podać linku ze względu na to, że jestem na telefonie, ale poszperajcie po rozdziałach poprzednich. <br />
Także do następnego.<br />
Wasza Vicki ;*<br />
PS - wiecie, w którym miesiącu ciąży jest Alice ? Jestem ciekawa, czy czytaliście uważnie i potraficie to ocenić bez sprawdzania. <3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-21940070636772493382013-01-23T22:50:00.001+01:002013-01-23T22:50:01.998+01:00Rozdział 99W ogóle nie chciało mi się spać. Ale przynajmniej w końcu się zamknęłam. Podeszła do nas jedna z pielęgniarek. Pracowało ich tutaj tysiące, a każda wyglądała tak samo. Każda była identyczna, jak oczy Nathana i Lil'Jaya.<br />
- Victoria Sykes ? - spytała.<br />
- Tak - odpowiedział za mnie Siva.<br />
- A pan jest...<br />
- Przyjacielem<br />
- Przykro mi, ale może wejść tylko rodzina<br />
- Rozumiem<br />
Nie mogłam wstać. Miałam nogi jak z waty, które odmawiały mi posłuszeństwa.<br />
- Może jednak ją zaprowadzę - zaproponował Seev.<br />
- No dobrze<br />
Wstał z krzesełka i chwycił mnie w pasie. Podniosłam się i ruszyliśmy w kierunku... nie wiem. Nie mam pojęcia gdzie szliśmy. Biały korytarz ciągnął się w cholerę, a ja myślałam tylko o tym, by Nathanowi nie stała się krzywda. Bzdury. Logiczne, że stała mu się krzywda. Ale skoro pielęgniarka po mnie przyszła, to raczej przeżył. W końcu uchyliła drzwi do jakiejś sali, pokoju, pomieszczenia. Cokolwiek to było. Dała znak lekarzowi, że teraz wejdzie tutaj psychicznie chora dziewczyna, której chłopak chciał się zabić i prawdopodobnie ściągnął ten pomysł od niedoszłej samobójczyni. Czy ona nazwała mnie Sykes ?<br />
- Dalej idź sama<br />
Spojrzałam jeszcze na Sivę. Miał czerwone oczy. Ale on przecież nie płakał. Wróciła mi władza w nogach i doczłapałam do krzesła obok łóżka Nathana. Siedziałam w bezruchu patrząc na ojca mojego dziecka. Szczypały mnie oczy, natomiast rzadko mrugałam.<br />
- Pani mąż - zaczął jakiś koleś w białym fartuchu. WSZYSTKO BIAŁE ! - połknął bardzo dużą dawkę różnych leków. Aktualnie jest po zabiegu płukania żołądka. Na szczęście w miarę szybko powiadomiono karetkę, nim leki zaczęły działać. Organizm mógł różnie zareagować na takie tabletki. Pan Sykes mógłby nawet umrzeć<br />
Powoli odwróciłam głowę i spojrzałam na niego. Nie. Nie mógłby umrzeć.<br />
- Dziękuję za informacje - powiedziałam. - Ale wiem coś o samobójstwie<br />
Lekarz wydawał się lekko zdezorientowany. Ja natomiast z powrotem przeniosłam wzrok na Nathana. Wtedy zadzwonił telefon Sivy. Słyszałam jak rozmawia z kimś na korytarzu.<br />
- Tak więc zostawiam panią z mężem<br />
Ale on jeszcze nie jest moim mężem, pomyślałam. Miło było poczuć się jak jego żona. Hmm.. żona Nathana Sykesa. Vicki Sykes. Victoria Sykes. Victoria Watson - Sykes. Już to widzę.<br />
Złapałam go za rękę. Ścisnęłam jego dłoń.<br />
- No obudź się - wyszeptałam. - Spójrz na mnie<br />
- Vicki - do sali wszedł Seev. - Dzwoni Ali<br />
Podał mi telefon.<br />
- Cześć, Ali<br />
- Siva mi wszystko powiedział, chociaż sam wie niewiele<br />
- Pani mąż połknął bardzo dużą dawkę równych leków - zaczęłam nieświadomie recytować słowa lekarza. - Aktualnie jest po zabiegu płukania żołądka. Na szczęście w miarę szybko powiadomiono karetkę, nim leki zaczęły działać.<br />
- Vic ? A z Tobą wszystko okej ?<br />
- Organizm mógł różnie zareagować na takie tabletki. Pan Sykes mógłby nawet umrzeć<br />
- Vicki, a może Siva zabierze Cię do domu ? Zjesz coś, napijesz się, zdrzemniesz<br />
- Nie<br />
- Jutro do niego przyjedziemy. Wszyscy<br />
- Nie chcę<br />
- Co masz zamiar zrobić ?<br />
- Być przy nim. Cały czas<br />
- Wiesz, że on się tak szybko nie obudzi, prawda ?<br />
Odłożyłam telefon na etażerkę obok tego z pewnością niewygodnego szpitalnego łóżka i położyłam głowę na na ręce Nathana. Na tej ręce, którą ściskałam z całych sił.<br />
- No obudź się - szeptałam. - Nath, obudź się. Pamiętasz, jak Ci powiedziałam, że godzinami mogłabym słuchać, jak mówisz, że mnie kochasz ? Chciałabym to teraz usłyszeć. Kocham Cię<br />
Dlaczego go wtedy odepchnęłam ?! Jestem głupia. Strasznie głupia. Kocham go. Mogłabym za niego zginąć. Rzucić się pod pociąg, dać się pokroić, zastrzelić. Zrobiłabym dla niego dosłownie wszystko. Nawet jeśli mieliby mnie pogrzebać żywcem. Zamknęłam oczy. Zasnęłam.<br />
"<i>Las. Pada deszcz. Noc. W ziemi na jednej z polanek jest wykopany podłużny rów, jak na trumnę. Obok niego kupka piachu. Nagle zza drzew wyłania się jakaś postać w czarnym płaszczu. Nie widać jego twarzy. Tak pada, że jego mokre włosy opadają na oczy. Nie wiem kto to. Podchodzi bliżej. W ręku trzyma łopatę. Zaczyna gwizdać jednocześnie zakopując dziurę w ziemi. Gdy skończył powiedział : Dobranoc Vicki - zaczynając się śmiać</i>"<br />
Od razu się obudziłam. Kiedyś już mi się to śniło. W Barcelonie. Ktoś przeciągnął palcem po mojej dłoni. Spojrzałam w lewo.<br />
- Nathan ? - spytałam.<br />
- No chyba<br />
- Ale przecież Ty śpisz<br />
- No jak widać się obudziłem - uśmiechnął się.<br />
Nie mogąc powstrzymać łez wstałam z niewygodnego, drewnianego krzesła i przytuliłam go mocno.<br />
- No już dobrze, dobrze<br />
- Po co to zrobiłeś ?!<br />
- Z tego samego powodu co Ty<br />
- Ale ja nie łykałam tabletek !<br />
- Ale chciałaś się utopić<br />
- Zauważ, że byłam pijana<br />
- Ale mimo wszystko robiłaś to świadomie<br />
- A Ty niby nie ?<br />
- Ja nie byłem pijany<br />
- Więc ? Dlaczego ?<br />
- Chciałem, żebyś w końcu zwróciła na mnie uwagę, żebyś w końcu przejęła się moim życiem, żebyś w końcu powiedziała, że mnie kochasz<br />
- Jaki Ty jesteś głupi<br />
- Boję się, że mogę Cię stracić. Że w każdej chwili znowu spakujesz swoje rzeczy, weźmiesz naszego synka i wyjedziesz. Boję się, że już Was nigdy nie zobaczę<br />
- Nie musiałeś doprowadzać się do śmierci<br />
- Przecież żyję !<br />
- No właśnie. Żyjesz, bo uratowali Cię najlepsi lekarze w mieście<br />
- To źle ? Miałem umrzeć ?<br />
- Chciałeś powiedzieć "zabić się"<br />
- Co za różnica ?<br />
- Bardzo duża<br />
- Nie dla mnie<br />
- Wiesz, jak się przeraziłam, kiedy zobaczyłam Cię nieprzytomnego w salonie ? Wokół tylko pełno tabletek i opakowań po lekach. Popiłeś to wszystko dwoma butelkami wody ? Ile Ty tego połknąłeś ?<br />
- Nie musisz wiedzieć<br />
- Nathan...<br />
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać<br />
- Ale ja chcę<br />
- Masz problem<br />
- I doświadczenie<br />
- Nigdy nie wylądowałaś przez to w szpitalu<br />
- A wiesz co nas łączy w tej dziedzinie ?<br />
- Co niby ?<br />
- To, że razem się ratujemy. Najpierw odwiodłeś mnie od głupiego skoku, później totalnie pijaną wyciągnąłeś mnie z wanny pełnej wody<br />
- A Ty zadzwoniłaś po karetkę, kiedy nawpierdalałem się tabletek<br />
- Nie przeklinaj<br />
- Nie pouczaj mnie<br />
- Rozumiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać<br />
- Z Tobą rozmawiałbym 24h/dobę, tylko nie teraz. Teraz nie mam ochoty rozmawiać z nikim<br />
- Aha, czyli jestem nikim<br />
- Vicki, do cholery, zostaw mnie po prostu samego !<br />
Spojrzałam na niego smutna. Nie chciał ze mną rozmawiać. To dawało mi trochę do myślenia. Jaki on jest głupi. Najadł się tabletek, prawie umarł, tylko po to, żebym w końcu się nim przejęła ? Przecież to robię. Myślę o nim odkąd tylko pierwszy raz usłyszałam jego nazwisko, odkąd pierwszy raz go zobaczyłam.<br />
Wstałam z krzesła. Spojrzałam jeszcze na Natha. Miał głowę odwróconą w drugą stronę. Otworzyłam drzwi i wyszłam z sali. Usiadłam na podłodze, oparłam głowę o zimną ścianę i zaczęłam płakać. Nathan potraktował mnie jak zwykłą szmatę. Przynajmniej tak poczułam się ja. Obok mnie usiadł Siva. Przytulił mnie, pogłaskał po ramieniu.<br />
- Jedziemy do domu ? - spytał.<br />
Pokiwałam głową zgadzając się. Kilka minut później wyszliśmy ze szpitala, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mieszkania, które wynajmował Nathan.<br />
<br />
Dojechaliśmy dwadzieścia minut później. Nie spieszyliśmy się specjalnie. Zresztą jak można się spieszyć stojąc w korku. W telefonie włączyłam internet. Świetnie ! Fotki z akcji ratunkowej !<br />
- No to mamy przesrane ! - wypaliłam przekraczając próg.<br />
- O co chodzi ? - spytała Alice.<br />
- Oni się karmią tym, że my cierpimy - podałam przyjaciółce telefon, a sama poszłam do pokoju synka.<br />
Wzięłam małego Jaya na ręce i przytuliłam mocno. On jest jeszcze malutki, nie wie co się dzieje. Ale... jak tylko pomyślę, że mógłby się od kogoś dowiedzieć, że jego rodzice to niedoszli samobójcy... znienawidziłby nas.<br />
<br />
"<i>Nathan Sykes (20l.) godzinę temu został transportowany karetką do londyńskiego szpitala! Co dziwne, nie było z nim jego dziewczyny, Vicki Watson (18l.). Czyżby wstydziła się jechać ambulansem z ukochanym? Z tego co wiadomo w szpitalu pojawiła się kwadrans po przywiezieniu tam wokalisty. Niestety nie wiemy dlaczego najmłodszy z The Wanted trafił do Moorfields Eye Hospital."</i><br />
<i><br /></i>
_______________________________________<br />
5 KOMENTARZY = 100 ROZDZIAŁ<br />
Masarka ^^<br />
Nie sądziłam, że tyle napiszę ; )<br />
Mam nadzieję, że ŻYWY NATHAN się podoba<br />
Bo chyba gdyby umarł, musiałabym się w domu<br />
zabarykadować :D<br />
Wiem, że chcieliście mnie zabić ;P<br />
W następnym rozdziale postaram się opisać kilka<br />
dni. Tak, żeby go było spooooro ^^<br />
Miała być niespodzianka, no ale cóż.<br />
A i nikt nie umrze. ; )<br />
Vicki z Nathanem w przyszłości będą mieli<br />
trójkę dzieci i ładny dom w centrum Londynu.<br />
Pasuje ? :)<br />
Ale serio mam takie plany ^^<br />
No to do następnego.<br />
Wasza Vicki ; *<br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-51772007883605105262013-01-22T23:05:00.003+01:002013-01-22T23:27:22.380+01:00Rozdział 98*perspektywa Vicki*<br />
Kocha mnie... Nathan mnie kocha. A ja głupia miałam wątpliwości. Pocałował mnie, ale go odepchnęłam. Spojrzał na mnie zaskoczony. Przyłożyłam dłoń do ust, jakbym nie wiedziała co się stało.<br />
- Wiedziałem - powiedział. - Ty już tego do mnie nie czujesz<br />
Wstał z podłogi i odszedł kilka kroków w tył. Ja również podniosłam się z łóżka i podeszłam do ogromnego okna. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. To wszystko się coraz bardziej komplikuje. Czuję, że to przeze mnie. Gorące kropelki paliły moją twarz niczym płomyki ognia.<br />
- Vicki ? - spytał Nathan. - Ty płaczesz ?<br />
- Nie - odpowiedziałam szybko i wytarłam łzy.<br />
- Przecież widzę<br />
- Ale Ty rzadko co widzisz<br />
- Co ? N...nie rozumiem<br />
Pomyślałam, że nawet nie zauważył, jak bardzo go pragnę. Jak bardzo brakuje mi tych dni, kiedy od rana do późnej nocy z naszego mieszkania słychać było tylko nasz śmiech. Pomyślałam, że chcę mieć z nim jeszcze jedno dziecko. Może tym razem córeczkę. Zresztą on też by chciał dziewczynkę. To była jego prośba pod choinkę. No właśnie... święta spędzone razem. Dostałam od niego chyba milion różnych prezentów ! Kartkę, która cała zapisana była tylko dwoma słowami powtarzającymi się na okrągło, na całą długość i szerokość, "kocham Cię". Kiedy ją przeczytałam, spojrzałam na niego z uśmiechem, a on dodał tylko "nawet nie wiesz jak bardzo". Perfum Someday od Justina Biebera. Wiedział, że strasznie mi się podoba. Ramkę ze zdjęciami moim, jego i Lil'Jaya. Kostkę Rubika, żebym miała co robić, kiedy maluszek będzie spał, a on będzie pracował. Później próbowaliśmy ją ułożyć, ale nam nie wychodziło. Bluzkę w kolorze lekkiego różu. Mówił, że w tym kolorze mi najładniej. I jeszcze w błękitnym i białym. Koszulę nocną. Tłumaczył, że to na podróż poślubną. Pokaźny plik zdjęć dokumentujący przebieg mojej ciąży. Wprawdzie byłam dopiero w szóstym miesiącu, a raczej pod koniec. Nową deskorolkę. Bo przecież ja nie mam w domu jeszcze czterech. Zdałam sobie sprawę, że dawno nie jeździliśmy. Nie tylko przez to pół roku, ale długo przed wyjazdem do Barcelony. A przecież to jest nasze hobby, całej szóstki. Moje i całego zespołu.<br />
- Umknęło Ci coś bardzo ważnego, panie Sykes - odezwałam się w końcu.<br />
- Co takiego ?<br />
- To, że Cię kocham - powiedziałam niemal bezdźwięcznie.<br />
Zwątpiłam, czy cokolwiek usłyszał, a przecież chciałam, żeby wiedział. Chciałam, żeby wiedział, że ciągle myślę tylko o nim. Że moje oczy chcą widzieć tylko jego. Że moje usta wciąż pragną posmakować jego ust. Że moje dłonie chcą ciągle dotykać jego dłoni, twarzy, ciała. Że moje serce chce bić w rytmie jego serca.<br />
- Co mi umknęło ? - spytał znów.<br />
Nie usłyszał. A miałam taką ogromną nadzieję. Nagle rozpłakałam się jak małe dziecko. Osunęłam się po dużej szybie na podłogę. Schowałam twarz w dłoniach i położyłam się na panelach. Poczułam, jak podłoga się chwieje. Miałam wrażenie, że zaraz się przewrócę, mimo iż leżałam jak nieprzytomna. Chwilę później faktycznie straciłam panowanie nad tym wszystkim. Zamknęłam mimowolnie oczy i zasnęłam.<br />
Obudziłam się na naszym łóżku. Byłam tylko w koszulce Nathana i bieliźnie. Przeczesałam ręką włosy, czochrając lekko grzywkę. Rozejrzałam się. Byłam sama w pokoju. Wtedy otwarły się drzwi sypialni i ujrzałam Alice. Spojrzała za siebie, jakby wchodziła tu w sekrecie i zamknęła za sobą drzwi. Usiadł obok mnie na łóżku i przytuliła.<br />
- Co się stało ? - spytała.<br />
- Nie wiem. Nie mam pojęcia. Chyba zemdlałam<br />
- Tyle to my też wiemy. Pytanie dlaczego ?<br />
- A skąd mam to wiedzieć ?<br />
- Masz rację. Głupie pytanie. Odpocznij teraz<br />
- A gdzie Lil'Jay ?<br />
- W salonie. Z Sivą i Nathanem. Gdybyś Ty widziała, jak Nath mocno przytulił tego dzieciaka, kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania. Stęsknił się za nim<br />
- Tak, strasznie<br />
- No mi nie wierzysz ? - zachichotała przyjaciółka. - Przywieźliśmy Twoje rzeczy<br />
- Wszystkie ?<br />
- Myślałam, że się pogodziliście i znowu się do niego wprowadziłaś<br />
- Tak, tak. Już jest okej - wymusiłam uśmiech. - Mogę zobaczyć Lil'Jaya ?<br />
- Poczekaj. Przyniosę go<br />
Usiadłam i rzuciłam kołdrę na sam brzeg łóżka. Zamknęłam oczy. Poczułam jak ktoś siada obok i obejmuje mnie z całej siły. Hugo Boss szary. Nathan. Nie chciałam go odpychać, ale wiedziałam, że prędzej czy później to zrobię. Nie potrafię tego kontrolować. Robię to całkiem nieświadomie. Kiedy otworzyłam oczy widziałam, że jest mu przykro. Otworzyłam usta, żeby przeprosić za moje zachowanie, ale przerwała mi Alice.<br />
- Bardzo proszę, mały Jay idzie do mamusi<br />
- Dzięki - uśmiechnęłam się i wzięłam dziecko na ręce.<br />
W momencie kiedy przytuliłam Jamesa do siebie, Nath wstał i wyszedł z pokoju. Słyszałam, jak trzaska drzwiami od łazienki.<br />
- Przejdzie mu - powiedziała Ali.<br />
- A co jeśli to moja wina ?<br />
- Nie zadręczaj się tak. Oboje jesteście winni tym kłótniom<br />
- Ale on mnie kocha<br />
- A Ty kochasz jego<br />
- Nawet nie wiesz jak bardzo<br />
- Domyślam się<br />
Uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju. Położyłam małego Jaya obok siebie, na poduszce. Sama również się położyłam. Przykryłam nas kołdrą i złapałam go za malutką rączkę. Spojrzał na mnie tymi swoimi wielkimi, zielonoszarymi oczkami i uśmiechnął się szeroko.<br />
- Masz oczy jak tatuś. Identyczne - powiedziałam.<br />
Nie wiem ile tak leżeliśmy. Chyba do momentu aż oboje nie zasnęliśmy.<br />
Kiedy się obudziłam, już trzeci raz tego dnia, Lil'Jay leżał obok i wpatrywał się we mnie.<br />
- Cześć, maluszku. Czemu mnie nie obudziłeś ?<br />
Wzięłam go na ręce i włożyłam do łóżeczka. Pocałowałam w główkę i ubrałam rurki, które jako jedyne z moich ciuchów zdobiły ogromną szafę obok łóżka. Poszłam do kuchni. Nie zwróciłam uwagi na salon. Nawet nie spojrzałam w tamtym kierunku. Może to źle... Nalałam do szklanki trochę wody. Wypiłam wszystko jednym duszkiem i odstawiłam naczynie do zlewu. Przez chwilę patrzyłam w zawartość lodówki, jak jakaś psychicznie chora. Później chwyciłam ten sam nóż, który miałam w ręce zeszłej nocy. Trochę się nim pobawiłam i odłożyłam. Gdy chciałam wracać do sypialni, do Jaya, zobaczyłam coś czego nie wyobrażałabym sobie nawet w najgorszych snach. Nathan. Nathan leżący na kanapie. Nieprzytomny Nathan leżący na kanapie. Na stoliku tabletki. Całe mnóstwo. Rozsypane i pomieszane. Kilka pudełek leżało na miękkim, brązowym dywanie. Dwie litrowe butelki wody leżały prawie puste na podłodze. Podbiegłam do niego zapłakana. Sprawdziłam puls. Ledwo go wyczułam. Później oddech. Strasznie płytki. Bałam się, że mogę go stracić. Że w każdej chwili może przestać oddychać. Patrząc na stół mogłam wnioskować jedynie, że połknął z każdego opakowania przynajmniej połowę tabletek. Wyciągnęłam komórkę z jego prawej kieszeni i zadzwoniłam na pogotowie. Nie wiem czy zrozumieli coś z mojego bełkotania, jednak kilka minut później byli już u nas w mieszkaniu. Niektórzy sąsiedzi nawet wyszli na klatkę zobaczyć co się dzieje. Po chwili karetka zabrała Nathana. Znów wykonałam połączenie. Tym razem do Ali. Przyjechała od razu.<br />
- Popilnujesz Jaya, prawda ? - spytałam z lekką chrypką.<br />
- Jasne. Tylko zadzwoń do mnie, jak będzie już coś wiadomo<br />
Sądzę, że chciała powiedzieć "Zadzwoń, jeśli Nathan będzie żył". Ale ja nie dopuszczałam do siebie myśli, że może go zabraknąć.<br />
Po siedmiu minutach dojechaliśmy z Sivą pod szpital. Szybko zaparkowaliśmy i pobiegliśmy do recepcji.<br />
- Gdzie jest mój chłopak !? - krzyknęłam.<br />
- Proszę się uspokoić<br />
- Bardzo za nią przepraszam - zaczął Seev. - Może nam pani powiedzieć, gdzie zabrali Nathana Sykesa ?<br />
- Oczywiście. Kiedy go przywieźli ?<br />
- Kilka minut temu<br />
Sprawdziła coś w głupim, białym notesie i powiedziała, że nie ma żadnych informacji. Kazała nam się udać na korytarz, do jakiejś dennej poczekalni. Usiedliśmy tam. Siva mocno mnie przytulił.<br />
- Chcę Nathana. Ja chcę do Nathana. Błagam, zabierz mnie do Nathana - powtarzałam zapłakana.<br />
<br />
_____________________________________<br />
Nathan i jego pierwsza próba samobójcza.<br />
Nie mówię, że będzie więcej ; )<br />
Ale nie mówię także, że przeżyje ^^<br />
Zabijcie mnie !<br />
Prosze bardzo !<br />
Wiem, że tego chcecie ; *<br />
5 komentarzy = rozdział 99 <3<br />
A może z rozdziałem 100 przyjdzie epilog...<br />
kto wie :D<br />
Koooocham Was . ; *<br />
Wasza Vicki !<br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-64947556484596849552013-01-14T15:56:00.001+01:002013-01-14T17:30:42.689+01:00Rozdział 97*perspektywa Nathana*<br />
Odłożyłem nóż na swoje miejsce i przytuliłem od tyłu robiącą śniadanie Vicki. Zsunąłem t-shirt z jej prawego ramienia i pocałowałem. Zachichotała. Później pocałowałem jej szyję, policzek. Aż w końcu odwróciłem ją do siebie i połączyłem nasze usta. Położyła dłonie na mojej klatce piersiowej. Czemu to zawsze musi być zły znak ? Halo ? Jezu, pytam się dlaczego ?<br />
Spuściła wzrok i przygryzła dolną wargę.<br />
- Daj mi skończyć to śniadanie. - powiedziała - Idź usiądź na sofie. Zaraz Ci przyniosę.<br />
Jak kazała - tak zrobiłem. Nie chciałem, ale przecież nie miałem wyjścia. Faktycznie chwilę później wręczyła mi miskę z płatkami. Usiadła na fotelu. Nie na sofie. Nie miała ochoty siadać blisko mnie.<br />
- Chodź tutaj. - poklepałem ręką miejsce obok siebie<br />
- Nie. Tu mi wygodnie. - posłała mi uśmiech<br />
No kurde, Vicki, wiem, że jestem palantem, ale chociaż usiądź obok mnie ! Nie rób mi tego ! Znów spadło na mnie wielkie poczucie winy. Odłożyłem ciepłą miskę płatków śniadaniowych i powlokłem się do łazienki. Wsparłem się o umywalkę i spojrzałem w lustro. Zrobiło mi się smutno. Kocham Vicki, ale ona widocznie nie czuje już tego do mnie. Przynajmniej to uczucie nie jest już takie silne. Zacząłem myśleć gdzie jest Lil'Jay. A no tak, Vic zatrzymała się u Sivy i Alice. Pewnie tam go zostawiła. Niech przyszły tatuś i mamusia nabiorą doświadczenia. Nagle usłyszałem coś w rodzaju tłukącego się szkła. Wybiegłem z łazienki i stanąłem na korytarzu. Vicki spojrzała na mnie przerażona z kuchni.<br />
- Z rąk mi wypadło. - wzruszyła ramionami i sięgnęła po nową szklankę<br />
Podszedłem i posprzątałem szkło. Kiedy już było czysto, Vic chciała mnie wyminąć. Chwyciłem ją za rękę.<br />
- Co ? - spytała<br />
- Nie uciekaj.<br />
- To mnie puść. - wykonałem polecenie<br />
- Lepiej ?<br />
- Lepiej.<br />
- O co chodzi ?<br />
- O nic. A jest jakiś problem ?<br />
- Jest. I to duży. Chodzi o nas.<br />
- Nath, nie pamiętasz ? Nie ma już nas. Zerwałeś ze mną.<br />
Ponownie złapałem ją za rękę, widząc, jak robi krok na schodki.<br />
- Poczekaj. - powiedziałem - Ale ja Cię kocham.<br />
- Wiem.<br />
- Daj nam szansę.<br />
- Ale to Ty wszystko zniszczyłeś.<br />
- Vic, proszę.<br />
- Puść mnie.<br />
- Vicki...<br />
- Puść.<br />
Wzięła rękę i poszła do sypialni ze szklanką wody w ręce. Nie chcę jej znowu stracić. Nie mogę. Inaczej to mnie zniszczy.<br />
<br />
*perspektywa Alice*<br />
Kiedy się obudziłam, zobaczyłam obok siebie Sivę śpiącego jak niemowlak.<br />
- Ssiesz kciuka ? - spytałam<br />
- Co ? Nie. - automatycznie się obudził<br />
- Widziałam. - zaczęłam się śmiać<br />
- Nic nie widziałaś !<br />
Wtedy obudził się Lil'Jay. Vicki najwyraźniej o nim zapomniała wprowadzając się znów do Nathana.<br />
- Weź Jaya i nakarm go, okej ? - zaproponowałam<br />
- Nie możesz Ty ?<br />
- Jestem w ciąży kochanie. Jupi ! Jeszcze 4 miesiące, jeszcze 4 miesiące, jeszcze 4 miesiące.<br />
I tak powtarzałam, póki Siva mi nie przerwał.<br />
- Skarbie ?<br />
- No ?<br />
- Wpadniemy do nich ?<br />
- Podrzucimy im dziecko i uciekniemy ?<br />
- Idealny plan.<br />
- Trzeba się przebrać.<br />
- No to szybko ! Może jeszcze śpią !<br />
<br />
*perspektywa Thomasa*<br />
Obudziłem się u boku mojej ślicznotki. Pocałowałem ją w czoło i nie chcąc jej obudzić cicho wygramoliłem się z łóżka i włączyłem w salonie laptopa. Włamałem się na konto Nathana na tt... i tak każdy z zespołu zna jego hasło ! No cóż, nie trudno zgadnąć jakie ma. Ale nie tylko ja siedzę na jego koncie. Jay, Max i Siva też już na nim byli... dobra, pogrążam się.<br />
Sprawdzając tweety napotkałem jakiś link. Było w nim jasno postawione, że fani nie życzą sobie takiego zachowania ze strony Nathana. WTF ?!<br />
Otworzyłem link i przeczytałem na głos artykuł ze strony o gwiazdach :<br />
- Dziewczyna tego słodziaka chyba nie będzie zachwycona. Nathan miał już okazję flirtować z Dionne Bromfield, a kilka godzin temu został przyłapany pod jej domem ?! Kurna, Nath, w co Ty się pakujesz ? Dziewczyna wraz z dzieckiem, o którym pisze każda prasa, wyprowadziła się z ich wspólnego mieszkania jeszcze wczoraj wieczorem ?!<br />
Zamknąłem laptopa i poszedłem do łazienki się przebrać.<br />
- Tom ? - spytała Kelsey - Co Ty robisz ?<br />
Wyszła ze sypialni przeciągając się, ziewając.<br />
- Sorry, kotek, ale muszę coś załatwić. - pocałowałem ją w policzek<br />
- Ale co ? To takie ważne ?<br />
- Tak. Nathan pokłócił się z Vicki, ona się wyprowadziła razem z Jamesem, a ja dowiaduję się o tym ze strony internetowej z plotkami.<br />
- Poczekaj. Przebiorę się. Pojedziemy do niego razem.<br />
- No szybko. Mam nadzieję, że nam to jakoś wytłumaczy.<br />
30 minut później byliśmy gotowi i staliśmy pod budynkiem, w którym mieszka Nathan. Dziwne, drzwi były otwarte.<br />
- Nathan ? - wszedłem do środka, a zaraz za mną Kels<br />
- O ! Cześć, Tom. - powiedział<br />
Stał oparty o blat w kuchni. Kiedy nas zobaczył zszedł na dół i poklepał mnie po ramieniu.<br />
- Hej Kelsey.<br />
- Cześć.<br />
- Widziałem artykuł. - przerwałem im powitanie<br />
- Jaki ?<br />
- Dobrze wiesz jaki. O co chodzi z Vicki ? Czemu się wyprowadziła ?<br />
Przestałem interesować się tym, że mówię głośno. Kelsey odeszła do tyłu a ja podszedłem do Nathana.<br />
- Już jest dobrze. Nie musisz się wściekać.<br />
- Co robiłeś w nocy u Dionne ?!<br />
- Poszedłem tam tylko po to, żeby na nią nawrzeszczeć, ale Ty i tak mi nie uwierzysz.<br />
- Nawrzeszczeć ? Za co ?!<br />
- Bo nagadała mi różnych bzdur !<br />
- Po co byłeś u niej w nocy ?! Wiesz, co ta głupia strona o Tobie pisze ?! Że poszedłeś do niej się pocieszyć, bo Vic z Tobą zerwała !<br />
- Wiem. Czytałem to.<br />
- Tom. - przerwała Kels<br />
Odwróciłem się. Zatkało mnie. Na korytarzu obok mojej dziewczyny stała Vicki. W dodatku w t-shircie Natha. Między nimi rzeczywiście musiało być już okej. A ona chyba nie wiedziała o żadnym wyjściu do Dionne.<br />
- Byłeś u niej ? - spytała cicho<br />
Nie odpowiedział.<br />
- Co u niej robiłeś ? - spytała ponownie<br />
- To nie jest tak jak myślisz.<br />
<br />
*perspektywa Nathana*<br />
Podszedłem do niej, ale się odsunęła.<br />
- Kochanie, byłem tam tylko po to, żeby coś wytłumaczyć.<br />
- Ciekawe co.<br />
Odeszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Na szczęście nie na klucz. Otworzyłem je i ujrzałem ukochaną siedzącą na łóżku.<br />
- To właśnie ona nagadała mi tych wszystkich bzdur.<br />
- Może powiesz mi jeszcze, że chciała się mnie pozbyć, żeby mieć Cię na wyłączność.<br />
- Też tak myślałem.<br />
- Wiedziałam.<br />
- Vicki, wierzysz mi ?<br />
Milczała.<br />
- Nic między nami nie zaszło ! Byłem tam przez 2 sekundy !<br />
- Co niby jej powiedziałeś ?<br />
- Że ma się nie wtrącać do naszego wspólnego życia. Kocham Cię. - pocałowałem ją delikatnie<br />
<br />
<i>5 marca. Drugi dzień w nowym mieszkaniu, które dzielę z Nathanem. Postanowiłam iść do kościoła. Chociaż jest wtorek. No ale musiałam. Po mszy poszłam do spowiedzi. </i><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>- Ostatni raz u spowiedzi byłam tydzień temu. Niestety zmartwiła mnie ilość przekleństw, które padły z moich ust przy porodzie.</i></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>Ksiądz spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Zdjął okulary, przetarł je. To samo zrobił z oczyma. Włożył z powrotem na nos swoje "kujonki" i zadał mi dziwne pytanie:<br />- Ile Ty masz lat ?<br />- 18 proszę księdza.<br />- Wspominałaś o porodzie. Twoja matka urodziła Ci rodzeństwo ?<br />- Nie. Chodziło mi o mój poród. Mam synka.<br />- Więc mówisz, że ile ma ?<br />- Tydzień. Właściwie 8 dni.<br />- No to gratuluję. - był wyraźnie zdezorientowany. Pewnie przeraziło go to, że w wieku 18 lat mam syna - Tak więc odmówisz 10 razy "Zdrowaś Mario".</i></span><div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>____________________________________________________</i></span></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">No to jest 97 ^^</span></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Cieszy się ktoś ? ; )</span></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">5 komentarzy = rozdział 98 </span></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Kurde, dużo ich już o.O</span></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zapraszam :</span></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><a href="http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/" target="_blank">http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<i><3</i></div>
Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-30989947519343191102013-01-12T00:20:00.000+01:002013-01-12T00:20:17.426+01:00Rozdział 96*perspektywa Nathana*<br />
"<i>Dziewczyna tego słodziaka chyba nie będzie zadowolona. Nathan miał już okazję flirtował z Dionne Bromfield, a kilka godzin temu został przyłapany pod jej domem ! Chłopak najwyraźniej nie mógł się powstrzymać, widząc ją w seksownej koszuli nocnej i wszedł do środka ! Czyżby miało to związek z kłótnią z Vicki ? Chyba przechodzą kryzys, bo dziewczyna wraz z dzieckiem, o którym mówi każda prasa, wyprowadziła się z ich wspólnego mieszkania jeszcze wczoraj wieczorem ! Fani młodego wokalisty są w szoku !</i>"<br />
Spojrzałem na komentarze. Mimo iż artykuł wyciekł kilka minut temu, wypowiedzi było sporo.<br />
- Suka z niej ? Mam nadzieję, że zerwali ? - czytałem na głos - Czemu się pokłócili ? Ciekawe co on robił u Dionne ? Oh... - zamknąłem laptopa i przeczesałem dłonią włosy - Vicki, nie dotykaj komputera ani komórki. Błagam. - opadłem na łóżko<br />
<br />
*perspektywa Vicki*<br />
W końcu Siva i Alice poszli spać. Na szczęście zabrali Lil'Jaya na górę, do swojej sypialni, bo mieli tam łóżeczko. Ja zaproponowałam, że zdrzemnę się na kanapie, bo "oglądałam film". Kiedy miałam pewność, że zasnęli, ubrałam bluzę i wyszłam. Mamy maj, jest ciepło. Nie muszę już ubierać kurtki. Chociaż przyznam, że wczoraj było cholernie zimno. Oh, jak ta pogoda szybko się zmienia.<br />
Wyszłam nie robiąc hałasu i skierowałam się do mieszkania Nathana... do naszego mieszkania. Z kieszeni wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi. Poszłam do kuchni. Zabrałam najostrzejszy nóż, jaki tam się znajdował. Powoli i bezszelestnie przeszłam te trzy schodki, minęłam fotel w salonie i podeszłam do drzwi od sypialni. Były uchylone. Popchnęłam je lekko. Nathan leżał na łóżku odwrócony do okna. Tak słodko spał... Podeszłam do niego. Klękając na łóżku przyłożyłam zimny metal do szyi. Wtedy otworzył oczy. Jednym ruchem rzucił mnie na łóżko i obezwładnił. Nóż rzucił na podłogę i przytrzymał swoimi dłońmi moje nadgarstki. Jednak robił to delikatnie. Na jego twarzy dostrzegłam lekki uśmiech.<br />
- Co Ty chciałaś zrobić ? - spytał, jakby go to śmieszyło<br />
- Nie wiem. - odparłam szeptem<br />
- Zabić mnie ? Oj Vicki..<br />
- Nie. Nie chciałam Cię zabić.<br />
- Dlaczego ? Bo jestem dupkiem ? Bo pozwoliłem Ci odejść ? Bo Cię uderzyłem ? Bo uwierzyłem w bzdury, które nagadała mi jakaś wariatka ?<br />
- Nie.<br />
- Więc ? Czemu mnie nie zabiłaś, co ? Przecież mogłaś to zrobić. Wystarczyło tylko mocniej przyłożyć nóż. Dlaczego tego nie zrobiłaś ?<br />
- Bo Cię kocham, idioto. - wyszeptałam niemal bezdźwięcznie<br />
Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. Nathan pochylił się nade mną i pocałował. Chwilę później poczułam jego lodowate dłonie pod koszulką, na policzku. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej.<br />
- Poczekaj. - powiedziałam - Nie teraz. Nie chcę.<br />
Nath wstał i podszedł do okna. Oparł się o nie łokciami i przycisnął czoło do ogromnej szyby. Wzdrygnął się, gdy przytulałam go od tyłu. Potrzebowałam tego. Tęskniłam za tym.<br />
- Nie wiem, czy w ogóle będziesz w stanie mi przebaczyć. - warknął obwiniając sam siebie - Jestem po prostu idiotą.<br />
Uśmiechnęłam się. Jeszcze chwilę wcześniej nazwałam go tak, gdy mówiłam mu, że go kocham. No właśnie. Kocham go. Nie możemy być osobno. Nie możemy być w dwóch różnych domach. Nie możemy nie być razem.<br />
- Kocham Cię, Nathan. - powtórzyłam wyznanie<br />
- Ale czy mi wybaczysz...<br />
- Spójrz na mnie. - zwolniłam uścisk i pozwoliłam, aby zaczarował mnie po raz kolejny swoimi błyszczącymi tęczówkami. Zawsze kiedy lśniły, myślał o dwóch słowach. "Kocham Cię" - Masz rację. Zachowałeś się jak kretyn. Uderzyłeś mnie.<br />
Oczy zaczęły mnie szczypać. Nie becz, Vic, nie teraz. Nath położył dłonie na moich policzkach.<br />
- Nie chciałem. Zrobiłem to... właściwie nie wiem dlaczego w ogóle to zrobiłem. Przepraszam.<br />
- Przestań przepraszać. Przestań pytać, czy Ci wybaczę. Tylko powiedz. Powiedz to, co chodzi po Twojej głowie.<br />
Chwilę zwlekał. Patrzył na mnie z zakłopotaniem. Jak małe dziecko, które próbuje wykręcić się od winy.<br />
- Kocham Cię, Vicki. - wyszeptał w końcu do mojego ucha<br />
<br />
*perspektywa Alice*<br />
Wstałam, żeby napić się wody, a tu co ? Oczywiście magia ! Vicki się rozpłynęła ! Zniknęła ! Nalałam sobie cytrynowej wody mineralnej, bo Seev innej mi pić nie każe. Uroki bycia w ciąży -.- pozdrawiam.<br />
Wróciłam na górę i postawiłam szklankę na etażerce. Szturchnęłam narzeczonego.<br />
- Siva, Vic się wymknęła. - powiedziałam<br />
- Rozumiem, że muszę po nią jechać ?<br />
- Co ? Nie. W życiu.<br />
- Więc po co mnie obudziłaś ? Miałem taki piękny sen. - poprawił poduszkę<br />
- No ale pomyśl. Uciekła pewnie do Nathana. No bo gdzie ?<br />
- Taaak. - wymamrotał<br />
- Ja Ci się śniłam, prawda ?<br />
- Tak kochanie.<br />
- Powiedz mi coś czego nie wiem. - uśmiechnęłam się na myśl, że tamta dwójka może się pogodzi - Opowiedz mi ten sen.<br />
Przytuliłam się do Sivy i w końcu zasnęłam.<br />
<br />
*perspektywa Nathana*<br />
Obudziłem się rano, jako poduszka. Najlepsze uczucie jakiego mogłem doświadczyć. Pogładziłem Vicki po głowie, pocałowałem w czoło. Spała tak słodko. Nie miałem serca jej budzić. Brakowało mi tego. Nawet, jeśli nie było jej zaledwie dobę. Spostrzegłem jej czekoladowe tęczówki, wpatrujące się wprost we mnie.<br />
- Dzień dobry, księżniczko. - uśmiechnąłem się<br />
- Cześć. - odwzajemniła uśmiech i ziewnęła - Dawno tak dobrze nie spałam.<br />
- Dawno nie miałem tak pięknego budzika.<br />
Zaśmialiśmy się oboje. Vic usiadła na łóżku tyłem do mnie, odsłaniając swoje nagie plecy.<br />
- Idę się ubrać. - powiedziała<br />
Wstała i zakryła się ciuchami w drodze przez pokój.<br />
- Vicki, daj spokój ! Przecież nie pierwszy raz widzę Cię w bieliźnie ! - teraz to już wybuchnąłem śmiechem<br />
Nie wiem czemu. Po prostu. To przez nią. Kiedy jest obok mnie czuję radość. Wiem, że mam obok siebie swoją własną czterolistną koniczynkę. Mam przy sobie moje szczęście. Moją miłość.<br />
- A nawet bez... - dodałem przewracając oczami<br />
- Jeszcze jedno słowo, a obiecuję, że pomieszkasz sam przez dwa tygodnie. - wychyliła się zza drzwi<br />
- Dobrze. Przecież już nic nie mówię. - uniosłem ręce w geście niewinności<br />
- A to sześć słów ? - zamknęła łazienkę na klucz, nie jest w stanie w pełni mi zaufać<br />
Już miałem coś powiedzieć, ale nie chciałem budzić się bez niej przez całe 14 dni. To by było jak samobójstwo.<br />
- Płatki ? - spytała, gdy weszła do sypialni ubrana we wczorajsze ciuchy<br />
- Śniadaniowe ?<br />
- A widziałeś takie na lunch, podwieczorek, obiad albo kolację ?<br />
- Tak, mogą być płatki.<br />
Puściłem do niej oczko, a ona pokazała mi język. Nucąc Glad You Came poszła do kuchni. Pościeliłem łóżko i ubrany w swoje szare dresy zgarnąłem nóż z podłogi i odniosłem go na swoje miejsce.<br />
<br />
___________________________________________________________________<br />
Trochę krótszy niż pozostałe, ale no cóż. ^^<br />
MAM FERIE !<br />
Może jeszcze w tym tygodniu dobiję do setnego rozdziału ! :D<br />
Nina Yo - kiedy będzie rozdział ?! Niecierpliwię się . ; )<br />
no więc, tak jak zwykle :<br />
5 komentarzy = rozdział 97 ^^<br />
To do następnego ; )<br />
Wasza Vicki ; *<br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-70981912212635927322013-01-10T22:24:00.000+01:002013-01-13T21:59:12.441+01:00Rozdział 95<i>7 marca. Oh, to niesamowite jak ten maluch szybko rośnie. Ma już trzy tygodnie. Idę do łazienki, z Lil'Jayem na rękach. Nathan stoi przy lusterku i poprawia grzywkę. Podchodzę do niego i przygryzam wargę. Spoglądam na niego. Mierzę wzrokiem od góry do dołu. Patrzę mu w oczy. Uśmiecha się. </i><br />
<div>
<i>- Kup mi jacht. - mówię, a on zaczyna się cicho śmiać</i></div>
<div>
<i>- Po co Ci jacht ?</i></div>
<div>
<i>- Bo jak mnie wkurzysz to sobie popłynę.</i></div>
<div>
<i>- Chyba mnie nie zostawisz ? Weźmiesz mnie ze sobą ?</i></div>
<div>
<i>- Nawet jeśli mnie wkurzysz bardzo, bardzo, bardzo mocno, to i tak ja wiąż będę Cię bardzo, bardzo, bardzo, bardzo kochać. - całuję go</i></div>
<div>
<i>- Ale my jesteśmy mistrzami w 5'minutowych kłótniach. Nie zdążysz na jacht wejść, a już Ci przejdzie.</i></div>
<div>
<i>- Mówiłeś tak w Barcelonie.</i></div>
<div>
<i>- Mówiłaś tak w Barcelonie.</i></div>
<div>
<i>Uśmiechamy się do siebie i śmiejemy z własnych wypowiedzi. Nathan bierze maluszka na ręce. </i></div>
<div>
<i>- To kiedy dostanę tego misia z Twoimi oczami ? - pytam robiąc słodką minkę</i></div>
<div>
<i>- Po co Ci jakiś durny pluszak, skoro masz moje oczy na wyłączność. Możesz na nie patrzeć kiedy tylko zechcesz.</i></div>
<div>
<i>- Ale ja znam je na pamięć.</i></div>
<div>
<i>- To może pouczmy się czegoś innego.</i></div>
<div>
<i>Wychodzi z łazienki i kieruje się do pokoju Lil'Jaya. Po chwili wraca.</i></div>
<div>
<i>- Powkuwajmy. </i></div>
<div>
<i>Przyciąga mnie do siebie i całuje namiętnie.</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
*perspektywa Vicki*</div>
<div>
- Vic, wiemy, że Ci ciężko. - powiedział Siva</div>
<div>
- Jak James ? - zmieniłam temat</div>
<div>
- Dobrze. Wypił całą butelkę. Łakomczuch. - dodała Ali</div>
<div>
Uśmiechnęłam się. Wytarłam mokre policzki. Płakałam podczas snu. To wszystko co się dzisiaj stało... powtórzyło się w mojej głowie. Poszłam do salonu. Upewniłam się, że mnie nie widzą. Poszperałam po torbie i wyszłam cicho na balkon. Było cieplutko. Rozpięłam bluzę. Moim oczom ukazał się t-shirt Nathana. Łzy wkradły mi się pod powieki, ale szybko je wygnałam. Nie chciałam płakać. Nie teraz. Nie znowu. Na parapecie dostrzegłam zapalniczkę. Sięgnęłam po nią drżącymi rękoma. Czyżbym wróciła do nałogu ? Się okaże. Włożyłam papierosa do ust, a z zapalniczki buchnął maleńki płomyk. Odprężyłam się wypuszczając dym, który jeszcze przed chwilą wypełniał doszczędnie moje płuca. Gdyby Nathan mnie zobaczył, wściekłby się, że znów palę. Ale ja już z nim nie jestem. A on jest teraz w swoim mieszkaniu. </div>
<div>
Poczułam się dziwnie. Jakby ktoś przystawiał mi broń do skroni. Jakby miał mnie zaraz zabić. Bez litości. Bez ostatnich słów. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to ja zabijam sama siebie i ludzi wokół mnie. Sobą wykańczam tych, których kocham. Czuję, że mają mnie dosyć. </div>
<div>
Odłożyłam zapalniczkę tak, aby wyglądała na nietkniętą. Rzuciłam papierosa na ziemię. Zdeptałam podeszwą moich czarnych conversów i kopnęłam go za balkon. Alice i Siva są z pewnością ostatnimi osobami, którzy chcieliby wiedzieć o moim nałogu. Ale czułam, że jestem przez to spokojniejsza.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i>3 marca. Idę z Nathanem do galerii. Z naszym synkiem została moja mama. </i></div>
<div>
<i>Trzymamy się za ręce. Śmiejemy się. Po drodze robimy sobie zdjęcie z jedną fanką. Życzy nam szczęścia i cieszy się z naszego dziecka. Szczerze mówiąc mało takich fanek spotykamy. Większość po prostu stara się wszystko zepsuć. </i></div>
<div>
<i>- Na co masz ochotę ? - pyta Nath</i></div>
<div>
<i>- Na ciuchy ! Przydadzą mi się nowe. Lil'Jay rozciągnął mi wszystkie bokserki.</i></div>
<div>
<i>- Ale przecież, Ty chodziłaś prawie cały czas w moich bluzkach.</i></div>
<div>
<i>- Cicho. - ciągnę go za koszulkę, całuję - Mraśnie wyglądasz w okularach. </i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
*perspektywa Aarona*</div>
<div>
Szedłem sobie spokojnie do domu, a tu ni stąd ni zowąd, dostałem czymś w ramię. Spojrzałem do góry. Zobaczyłem opartą o barierkę dziewczynę. Na oko 18 lat. Czarne, długie włosy, grzywka na prawą stronę.</div>
<div>
- Vicki ? - spytałem mając nadzieję, że to ona</div>
<div>
Rozejrzała się. </div>
<div>
- Aaron ? </div>
<div>
- No chyba ja. - zaśmiałem się</div>
<div>
- Co Ty tu robisz ?</div>
<div>
- No miałem iść do domu, ale zobaczyłem pewną ślicznotkę, która siedzi sama i...</div>
<div>
- Daruj sobie. - przerwała mi</div>
<div>
- Coś nie tak ?</div>
<div>
- Nie czytasz gazet ? Nie sprawdzasz stron internetowych z plotkami na temat gwiazd ?</div>
<div>
- No....nie.</div>
<div>
- No to powiem Ci co się stało. Nathan Sykes, przystojniak z The Wanted, zerwał ze swoją dziewczyną-dziwką, która wmawiała mu, że dziecko jest jego. Ponad to, żeby pokazać jej, jak bardzo jest wściekły, uderzył ją. Prosto w twarz. A teraz wybacz, ale muszę wracać do mojego syna.</div>
<div>
Odeszła. Trzasnęła za sobą drzwiami od balkonu zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. A przysięgam, że miałem do powiedzenia coś bardzo ważnego. Chyba powinna to wiedzieć. </div>
<div>
Spojrzałem w dół. A... już rozumiem. Dostałem wypalonym papierosem. Tylko od kiedy Vicki pali ?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
*perspektywa Vicki*</div>
<div>
Dupek. Jeszcze jego mi tutaj brakowało. Wchodząc do salonu, wszyscy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałam na nich przestraszona. </div>
<div>
- Otworzę. - rzuciłam bez namysłu</div>
<div>
Idąc do drzwi karciłam się pod nosem. Nie miałam pojęcia kto to. Zresztą nie chciało mi się nad tym rozmyślać. Ze znudzoną miną przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi. </div>
<div>
- Vicki. - powiedział </div>
<div>
- Co Ty tu robisz ? - spytałam przestraszona</div>
<div>
- Nie.. nie mów, że się mnie boisz. </div>
<div>
- Czemu tu przyszedłeś ? Mało Ci ?</div>
<div>
- Vicki wybacz mi.</div>
<div>
- Nie. - odpowiedziałam szybko - Nie chcę Ci wybaczyć. </div>
<div>
- Wiem, że zrobiłem coś głupiego ale..</div>
<div>
- Nie.</div>
<div>
- Vic, błagam.</div>
<div>
- Kto to ? - Siva podszedł do drzwi i głośno westchnął - Co tu robisz ?</div>
<div>
- Przyszedłem do niej. - wskazał na mnie, a Seev wykonał gest głową, abym wróciła do salonu; wykonałam jego polecenie - Czemu poszła ? Siva, zawołaj ją. Chcę z nią porozmawiać. Vicki !</div>
<div>
- Nie krzycz. - skarcił go - Jest środek nocy, a Twoje dziecko śpi.</div>
<div>
Zamknął drzwi na klucz i usiadł z powrotem na kanapie obok Alice.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
*perspektywa Nathana*</div>
<div>
Powoli docierało do mnie co powiedział. "Jest środek nocy, a Twoje dziecko śpi." Rety ! Jestem idiotą ! Jak mogłem jej uwierzyć, kiedy mówiła, że Vic mnie okłamała ?! Muszę do niej jechać. Wyjaśnić to.</div>
<div>
Pół godziny później stałem już pod jej drzwiami. Zadzwoniłem dzwonkiem. Raz, dwa, trzy i jeszcze sześć kolejnych. Nic. Dopiero po jakimś czasie w drzwiach stanęła dziewczyna w ciemnych włosach i krótkiej koszuli nocnej odsłaniającej jej nogi.</div>
<div>
- Nathan ? - spytała z uśmiechem - Jest noc. Co tu robisz ?</div>
<div>
- Musimy pogadać. - oparłem rękę o futrynę i spojrzałem na nią z pogardą</div>
<div>
- Jasne, wejdź. - zaproponowała zachęcająco - Może się czegoś napijesz ?</div>
<div>
- Nie. Przyszedłem tu na rozmowę. </div>
<div>
- Ohh, rozumiem. - usiadła na dużej, wiktoriańskiej sofie - Chodź, usiądź obok mnie.</div>
<div>
Przecież to było jasne. Nagadała mi bzdur tylko po to, żeby mogła zająć się mną. Chciała, żebym nie miał dziewczyny. Miałem być załamany, smutny. A ona... ona miała mnie pocieszyć.</div>
<div>
- Okłamałaś mnie. Przez Ciebie straciłem miłość mojego życia i moje dziecko ! - krzyknąłem</div>
<div>
- Nie, Nath. To ona okłamała Ciebie. To nie Twój syn.</div>
<div>
- Zamknij w końcu mordę i przestań pierdolić głupoty !</div>
<div>
Walnąłem pięścią o ścianę i wybiegłem z jej domu. </div>
<div>
Kiedy wróciłem do siebie... było tak pusto. Półki, które jeszcze dobę temu zajmowały rzeczy Vicki, były jak do wynajęcia. Bez jej śmiechu jest tu tak cicho. Ta cisza mnie zabija. </div>
<div>
Włączyłem laptopa i spojrzałem na twittera. Super. Mnóstwo fanek znów prosi o follow. Ale zaciekawił mnie jeden tweet z linkiem. Kliknąłem w niego. Strona na temat gwiazd. No oczywiście. A nagłówek ?! Miejmy nadzieję, że Vicki tego nie zobaczy ! Już nigdy mi nie wybaczy ! </div>
<div>
<br /></div>
<div>
"Ciekawe co na to Victoria Watson (18l.) ?! Jej ukochany, Nathan Sykes (20l.) z The Wanted, widziany był dziś w środku nocy w domu..... </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
_________________________________________________</div>
<div>
Grafika była ale dodaję drugi raz ^^</div>
<div>
Nie mogłam się powstrzymać !<3</div>
<div>
A co do rozdziału, to dla Weroniki, która ciągle mnie pospieszała,</div>
<div>
żebym w końcu pisała nexta ; )</div>
<div>
No to masz ; *</div>
<div>
I ogółem dzięki Wam wszystkim za te komentarze. </div>
<div>
Jeszcze dwa miesiące temu, jak wchodziłam na bloga, to </div>
<div>
pod postami widziałam ledwie jeden komentarz - mojej bff.</div>
<div>
Teraz ? Proszę o 5, a tu z 7-8 ^^</div>
<div>
Dziękuję Wam serdecznie ! <3</div>
<div>
Sykesówna ? Wytłumaczysz mi dlaczego chcesz mnie zabić ? ; )</div>
<div>
A i wielka prośba !</div>
<div>
Wbijecie do niej ? To co ona pisze, to dopiero opowiadanie :</div>
<div>
>> <a href="http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/" target="_blank">http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/</a> <<</div>
<div>
Link taki niewidoczny, bo nigdy nie dodawałam i muszę w końcu</div>
<div>
w ustawieniach zmienić ;/</div>
<div>
Ale się rozpisałam o.O</div>
<div>
No ... to 5 komentarzy = rozdział 96 ^^</div>
<div>
<3 </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://24.media.tumblr.com/tumblr_ma1nblA7Rk1rucw6so1_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://24.media.tumblr.com/tumblr_ma1nblA7Rk1rucw6so1_250.gif" width="306" /></a></div>
<div>
<br /></div>
Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-85591951544159352412013-01-09T23:01:00.001+01:002013-01-09T23:01:16.568+01:00Rozdział 94Patrzył w moje oczy, ale wciąż był wściekły. Nachylił się nade mną i pocałował.<br />
- Dlaczego to zrobiłaś ? - spytał i znów połączył nasze usta<br />
Po chwili zrobił kilka kroków w tył. Złapał się za głowę i zaśmiał pod nosem, jakby mówił "ale ze mnie idiota". Znów na mnie spojrzał, podszedł i ... uderzył. Upadłam na ziemię. Złapałam się za policzek. Łzy zaczęły się wkradać do moich oczu. Nathan się przestraszył. Jakby zrobił to nie on. Ponownie złapał się za głowę. Zacisnął pięści.<br />
- Vicki, przepraszam. - wyciągnął do mnie rękę<br />
Odsunęłam się. Wstałam i pobiegłam do sypialni. Zakluczyłam drzwi. Jak ... jak on mógł mnie uderzyć ?<br />
- Vicki ! - krzyknął za mną<br />
Usiadłam na łóżku i nerwowo oddychałam. Mój policzek strasznie piekł. Podeszłam do etażerki i związałam mokre włosy. Nie mogłam wytrzymać. Krzyknęłam. Lil'Jay zaczął płakać. Wzięłam go na ręce cicho łkając. <br />
- Ciii. Nie płacz. - uspokajałam go sama nie mogąc dojść do spokoju.<br />
Kiedy w końcu przestał płakać. Usłyszałam pukanie do drzwi.<br />
- Vicki, błagam otwórz. - Nathan<br />
Nie, pomyślałam. Chciał, żebym się wyprowadziła i to zrobię. Wyjęłam z szafy moją walizkę. Złożyłam wszystkie ubrania i spakowałam je. To samo zrobiłam z rzeczami Jamesa.<br />
Ubrałam jeansy. Sweter zastąpiłam jego bluzką. Nie mogłam się powstrzymać. Zadzwoniłam do Alice.<br />
- Halo ? - odebrała<br />
- Przyjedź po mnie. - poprosiłam szeptem<br />
- Vic, wszystko dobrze ?<br />
- Nie. Nic nie jest dobrze. Ali przyjedź po mnie.<br />
- Co się stało ?<br />
- Ali przyjedź po mnie.<br />
- Dobrze. Zaraz będziemy.<br />
- Nie dzwoń do nikogo. Po prostu przyjedź po mnie. Czekaj pod domem.<br />
- Okej. Już jadę.<br />
Komórkę włożyłam w kieszeń jeansów. Ubrałam swoje czarne conversy. Jayowi założyłam kurteczkę, szalik i czapkę. Na maleńkie nóżki włożyłam grube skarpetki. Sama również założyłam bluzę, kurtkę, szalik. Zapięłam walizkę i torbę. Otarłam łzy, wzięłam Jaya na ręce i otworzyłam drzwi. Mały jakby wiedział co się święci, wtulił się we mnie. Idąc przez korytarz nie obchodziło mnie, czy robię hałas ciągnąć walizkę po panelach. Chciałam wyjść z tego domu. Jak najszybciej. Otwierając drzwi spojrzałam na salon. Nathan spał na kanapie. Lepiej dla mnie. Kiedy zamknęłam drzwi zauważyłam Sivę na schodach.<br />
- Co tu robisz ? - spytałam<br />
- Daj.<br />
Wziął moją walizkę i torbę. O nic nie pytał. Po prostu wziął moje rzeczy i zszedł na dół. Do samochodu. Co miałam zrobić ? Poszłam za nim. Wychodząc z budynku podbiegła do mnie Alice. Przytuliła mnie. Nie musiałam jej mówić co się stało. Wiedziała, że potrzebuję jej pomocy.<br />
- Mogę zatrzymać się u Was, prawda ? - spytałam<br />
- Tak długo, jak zechcesz.<br />
Usiadłam na tylnym siedzeniu. Zapięłam Jaya w foteliku. Seev odpalił auto. Spojrzałam przez okno. Drzwi od klatki otwarły się i wybiegł Nath.<br />
- Vicki ! - krzyknął - Wracaj ! Gdzie jedziesz ?! Proszę, nie zostawiaj mnie ! Nie chciałem ! Przepraszam ! Vicki !<br />
Łzy znów pociekły mi po policzkach. Paliły jak ogień. Spojrzałam ostatni raz w jego szaro-zielone tęczówki i spuściłam wzrok. Nath oderwał ręce od szyby. Seev powoli opuścił parking.<br />
<br />
Będąc już w domu mojej przyjaciółki i jej narzeczonego, chcąc nie chcąc, musiałam im wszystko wyjaśnić. Zaprowadzili mnie do salonu. Usiadłam na sofie i zdjęłam ubranie wierzchnie mojego synka.<br />
- Vic - Alice złapała mnie za rękę - Co się stało ?<br />
- Pokłóciłam się z Nathanem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą<br />
Zdjęłam szalik i kurtkę.<br />
- I ? - dopytywał Siva - To chyba nie wszystko.<br />
- Czemu masz mokre włosy ?<br />
- Pokłóciłam się z Nathanem. - powtórzyłam - Wróciłam do domu. Napiłam się. Zasnęłam w wannie. A później...<br />
Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. Ali mocno mnie przytuliła.<br />
- Spokojnie. - powiedziała - Co się stało później.<br />
- Nathan.<br />
- Nathan ? Ale .. ale co zrobił ?<br />
- Uderzył mnie. - spojrzałam na nią<br />
Ali i Seev wymienili znaczące spojrzenia. Po chwili narzeczony przyjaciółki wstał i wyszedł z domu.<br />
<br />
*perspektywa Nathana*<br />
Ughh ! Dlaczego to zrobiłem ?! Co we mnie wstąpiło ?! Jestem idiotą ! Jak mogłem uderzyć dziewczynę, która jest dla mnie wszystkim ?!<br />
Usłyszałem jak drzwi się otwierają. Miałem nadzieję, że to Vicki. Ale ona już do mnie nie wróci. Nie po tym wszystkim. Okazało się, że to Siva. Podszedł do mnie i wymierzył lewym sierpowym prosto w nos. Upadłem na ziemię.<br />
- Ałł ! Co Ty robisz ?! - krzyknąłem<br />
- To samo, co Ty zrobiłeś Vic !<br />
- Poczekaj, to nie było tak !<br />
- Wytłumacz mi w takim razie !<br />
- To było niechcący !<br />
- I myślisz, że nagle wszyscy Ci uwierzą ?! Mylisz się !<br />
- Ja nie chciałem ! Przysięgam ! Byłem wściekły ! Nie wiedziałem co robię !<br />
- Byłeś wściekły ?! Ciekawe na co !<br />
- Zdradziła mnie, okej ?! Wystarczający powód ?!<br />
- Nie ! Mi jakoś nie wystarcza !<br />
- To nie jest moje dziecko !<br />
- Więc Twoim zdaniem czyje ?!<br />
- Przespała się z Jayem !<br />
Wstałem.<br />
- Teraz przesadziłeś.<br />
No cóż. Jak się okazało nie potrzebnie, bo po chwili znów leżałem na ziemi.<br />
- Siva ! Ogarnij się !<br />
- To Ty się ogarnij ! Tylko idiota potrafi uderzyć dziewczynę !<br />
- Sam nie wiem czemu to zrobiłem.<br />
Usiadłem na sofie. Na tej samej sofie, na której jeszcze dwa miesiące temu przytulałem moją ukochaną oglądając z nią komedię romantyczną.<br />
- Ona Cię nie zdradziła. - Seev także się uspokoił i usiadł obok mnie - A dziecko jest Twoje.<br />
- Ale słyszałem coś zupełnie innego.<br />
- Od kogo ? - milczałem - Tak myślałem.<br />
Wstał i wyszedł. Ale to co powiedział... Jak mogłem być taki głupi ?!<br />
<br />
*perspektywa Alice*<br />
Patrzyłam na śpiącą przyjaciółkę i zastanawiałam się, dlaczego to wszystko się stało. Powiedziała, że Nath myśli, że go zdradziła, że dziecko nie jest jego. Ale jak on mógł ją uderzyć ?<br />
Po pół godzinie Seev wrócił do domu. Wziął Jamesa na ręce i usiadł ze mną w kuchni.<br />
- Gdzie byłeś ? - spytałam stawiając przed nim butelkę z mlekiem, by nakarmił małego<br />
- U Nathana.<br />
- Uderzyłeś go. - stwierdziłam<br />
- Dwa razy. - zrobił minę niewinnego dzieciaka<br />
- Oh, Seev, żebym tylko nie miała później problemów.<br />
- Sam się o to prosił. On uderzył Vicki, więc ja uderzyłem jego. Proste.<br />
- Żeby tak lać swojego przyjaciela. Oj nieładnie.<br />
- Uderzył swoją dziewczynę. - spojrzał na mnie poważnie - Jak Jessie ?<br />
Pogładziłam mój brzuch. Fakt. Jestem już w piątym miesiącu. Wygląda na to, że Jessie i Jay będą chodzić razem do klasy.<br />
- Dobrze. Jest bardzo grzeczna. - uśmiechnęłam się<br />
Wtedy do kuchni weszła przyjaciółka. Miała mokre policzki. Płakała.<br />
- Vic, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - przytuliłam ją.<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------<br />
Jaka lipa -.-<br />
coś niewypał z tego rozdziału ;/<br />
I nikt mnie nie kopiuje. Spokojnie ; )<br />
5 komentarzy = rozdział 95 ^^<br />
A ten dla mojej Ali, bo mówiła, że chce więcej siebie w rozdziałach.<br />
no to masz Ty marudo ; * <3<br />
<br />Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-374183863420677972013-01-07T19:18:00.000+01:002013-01-07T19:38:03.594+01:00Rozdział 93Trzy miesiące później !<br />
*perspektywa Nathana*<br />
Musiałem to zrobić. Skończyć to. Ukrywała to przede mną prawie rok. Ale ... kiedy zobaczyłem ją uśmiechniętą, w spódnicy w kwiaty, czarnym t-shircie i skórzanej kurtce, uświadomiłem sobie, że kocham ją jeszcze bardziej.<br />
Podbiegła do mnie i zawiesiła się na szyi. Przytuliłem ją mocno, jakby ostatni raz. Pocałowała mnie.<br />
- Chciałeś się spotkać. - powiedziała radośnie - O co chodzi ?<br />
- Vic, chciałem z Tobą porozmawiać. Poważnie.<br />
- Coś się stało ?<br />
- Wiesz... - wziąłem ręce z jej tali, poprawiłem koszulkę i włożyłem je w kieszenie moich czarnych spodni - Muszę Cię o coś zapytać.<br />
- Do czego zmierzasz ? - położyła dłonie na mojej klatce piersiowej<br />
- Zdradziłaś mnie. - bardziej stwierdziłem niż spytałem<br />
- Co ?! To śmieszne !<br />
Spojrzałem w jej piękne oczy. Nie wiedziałem, czy kłamie. Położyłem swoje dłonie na jej, zdjąłem je z mojej koszulki, a swoje znów włożyłem w kieszenie.<br />
- Myślę, że.....- zawahałem się lekko<br />
- Że ?!<br />
- Że to koniec.<br />
- Co ?!<br />
- To co słyszałaś. Koniec. Z nami.<br />
Bezwładnie spuściła ręce wzdłuż ciała, a co się z tym wiążę.. zerwała również niewidzialną więź między nami.<br />
- Nie wiem, jak mogłaś to zrobić. - wykonałem krok do tyłu<br />
- Nic nie zrobiłam !<br />
- Kłamiesz. Wiem, że James nie jest moim synem.<br />
Odwróciłem się i odszedłem. Słyszałem jak płacze, jak krzyczy. A przecież byłem już daleko od niej. A może to tylko moja wyobraźnia, moja głowa, moje serce nie pozwalają mi o niej zapomnieć. Ale muszę. Przecież mnie zdradziła, wmawiała mi, że dziecko jest moje.<br />
<br />
*Perspektywa Vicki*<br />
Wróciłam szybko do domu. Usiadłam na naszym łóżku i spojrzałam na śpiącego Jaya. Nie chcę go zostawiać...<br />
'Kocham Cię. Chcę tylko, żebyś to wiedział. I chcę, żebyś mi wybaczył, chociaż nic nie zrobiłam. Jest mi cholernie przykro z powodu... tego wszystkiego. Nie szukaj mnie. To już i tak nic nie zmieni. Ucałuj ode mnie Lil'Jaya. I moich rodziców i Jasona i Alice i resztę zespołu.. Wspomnijcie o mnie czasami. Kocham Cię...<br />
Twoja ... tylko Twoja Vicki ; *`<br />
Napisałam do Nathana. Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam do salonu. Z barku wyjęłam dwie butelki wódki. No cóż. Zaczęłam się upijać. Kiedy obie butelki były puste, wszystko mi się rozmazywało, poszłam do łazienki. Usiadłam na brzegu wanny i puściłam wodę. Patrzyłam jak strumień powoli wypełnia wannę. Gdy woda sięgała już maksymalnej wysokości, zdjęłam szpilki i chwyciłam kran, aby zakręcić wodę. Weszłam do wanny w ubraniu. Spódnica i bluzka stanęły we wodzie. Oparłam się o jedną `ściankę` powoli zsuwając się niżej.<br />
- Tak jak kiedyś, Vic. Dasz radę. Nikt już Ci nie przeszkodzi.. oprócz Ciebie. - bełkotałam do siebie - Dasz radę. - powtórzyłam jeszcze i rozpłakałam się - Dlaczego ? Nathan, dlaczego mi to robisz ?<br />
Zamknęłam oczy. Całe moje życie należało i ciągle należy do Nathana.<br />
- Daję Ci 5 sekund.<br />
I zaczęłam odliczać w głowie.<br />
- 5... wiesz, że zawsze będę Ci ufać. 4... wiesz, że zawsze będę Twoja. 3... wiesz, że zawsze mogłeś na mnie liczyć. 2... wiesz, że nigdy Cię nie okłamałam. Pospiesz się. 1... wiesz, że zawsze będę Cię kochać.<br />
W końcu moje usta sięgnęły wody. Później mój nos. Po chwili oczy stały się mokre, rozmazując tym samym mój makijaż. Położyłam się we wodzie wypuszczając ostatnie bąbelki na powierzchnię.<br />
- To koniec. - pomyślałam i wstrzymałam oddech<br />
Nie wiem jak długo tam leżałam, ale choćby nie wiem co, nie umiałam umrzeć. Miałam wstrzymany oddech przez cały czas, a mimo to nie traciłam przytomności, nie dusiłam się. W końcu do łazienki wszedł Nathan.<br />
<br />
*perspektywa Nathana*<br />
- Vicki ? - nie dostałem odpowiedzi - Vicki ?! - zacząłem krzyczeć, gdy zobaczyłem jej dłoń, jej bezwładną dłoń opartą o wannę - Vic, co Ty robisz ?! - powiedziałem podnosząc ją do góry - Vicki...- mówiłem, a łzy zaczęły spływać mi po policzku; zaczęła kaszleć leżąc w moich objęciach na podłodze<br />
- Przepraszam. - wyszeptała po chwili i przytuliła się do mnie.. nie chciałem jej uścisku, wstałem<br />
- Chciałaś się zabić ?! - mówiłem zaciskając zęby - Znowu ?!<br />
Spojrzała powoli w górę, na mnie. Nic nie mówiła. Milczała.<br />
- Powiedz coś. Proszę... Powiedz coś ! Błagam, Victoria ! Błagam...powiedz... - mówiłem<br />
Sytuacja z jej samobójstwem znowu się powtórzyła...<br />
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu na sofę. Zdjąłem jej bluzkę i spódnicę. Z sypialni przyniosłem sweter zakładany przez głowę i czarne leginsy. Pomogłem jej się ubrać, zrobiłem ciepłą herbatę. Owinąłem ją ciepłym kocem, a sam usiadłem na drugim brzegu sofy. Nie obchodzi mnie to, co zrobiła. Albo raczej miała zamiar zrobić. Zdradziła mnie. Przez rok wmawiała mi, że to moje dziecko. A tak naprawdę przespała się po pijaku z moim kumplem. Nagle upuściła kubek na ziemię. Stłukł się, a herbata rozlała.<br />
- Uważaj co robisz. - powiedziałem<br />
Wstałem. Pozbierałem stłuczone kawałki i wyrzuciłem je do kosza. Z łazienki wziąłem mopa i wytarłem mokrą plamę z podłogi. Odniosłem go z powrotem do łazienki i znów zająłem miejsce jak najdalej Vicki.<br />
- Nie odezwiesz się ? - wybełkotała<br />
- Zamówię Ci taksówkę. - patrzyłem w przeciwnym kierunku - Spakuję Cię. Pojedziesz do domu. Jeszcze dzisiaj.<br />
- Nathan...<br />
- Nie. - przerwałem jej - Okłamałaś mnie. Wiesz jak się cieszyłem ?! - spojrzałem na nią, ale tylko przez chwilę - Zjebałaś wszystko !<br />
- Nie rozumiem. - widziałem jej łzy<br />
- Zrozumiesz, jak wytrzeźwiejesz.<br />
- Nathan ! Jay jest Twoim synem ! - wykrzyczała<br />
- Nie wierzę Ci.<br />
- Ale on ma Twoje oczy.<br />
- Ten głupi pluszak z Barcelony też miał. Może mi powiesz, że jestem jego ojcem ?!<br />
- Nathan, błagam, uwierz mi.<br />
- Nie. Nie chcę Cię na oczy widzieć !<br />
Wstałem i poszedłem do łazienki. W wannie ciągle było pełno wody. Wypuściłem ją. Spojrzałem w lustro. Miałem szkliste oczy. Przecież nie chciało mi się płakać. A może... Straciłem do Vicki zaufanie. Jak ona mogła mi to zrobić ?!<br />
Trzasnąłem drzwiami od łazienki i podszedłem do szafy w naszej sypialni. Przeciągnąłem rozsuwane drzwiczki w lewo i spojrzałem na równo pokładane ciuchy Vicki. Przecież ich tak po prostu nie wyrzucę. Nie chcę. Nie mam na to siły.<br />
<br />
*perspektywa Vicki*<br />
Nic nie zrobiłam. Czemu on mi nie wierzy ?! Lil'Jay jest jego synem... Nie spałam z Jayem. Nigdy. Nie wiem kto nagadał mu takich głupot. Drgającą dłonią sięgnęłam po telefon. A przynajmniej wydawało mi się, że to komórka. Niestety pomyliłam ją z pilotem do telewizora. Swoją Lumię zostawiłam na łóżku w naszym pokoju.<br />
- Nath .. - wyszeptałam nic nie słysząc z sąsiedniego pokoju - Nathan ? - spytałam głośniej<br />
Wstałam. Zrzuciłam koc na ziemię. Poszłam cicho do sypialni. Nathan siedział na łóżku i krył twarz w dłoniach. Stanęłam w drzwiach.<br />
- Nathan. - powiedziałam<br />
- Nie chcę Cię słuchać. - zauważyłam jego wściekły wyraz twarzy - Nie chcę Cię nawet na oczy widzieć. Wyjdź stąd.<br />
- Nath, daj mi wytłumaczyć.<br />
- Nie chcę Cię słuchać. - powtórzył<br />
- Nathan ! Wysłuchaj mnie !<br />
Wstał i podszedł do mnie. Złapał mocno za nadgarstki. Przestraszyłam się.<br />
- Nie ma zamiaru. - mówił - Zdradziłaś mnie. Na dodatek urodziłaś dziecko mojego kumpla ! Nie wiem, jak mogłaś mi to zrobić. Wiesz, że Cię .... kochałem. Straciłem do Ciebie zaufanie. Raczej go szybko nie odbudujesz. Teraz się spakuj. Ja idę zamówić taksówkę.<br />
Puścił mnie. Opadłam na drzwi i sekundę później leżałam na podłodze. Płakałam. Nie wiedziałam, czemu on mi nie wierzy. Nie zdradziłam go...<br />
- Pakuj się ! - krzyknął jeszcze<br />
- Nie.<br />
Wstałam, otarłam łzy i podeszłam do niego. Spojrzał mi w oczy. Położył delikatnie dłonie na moich policzkach.<br />
<br />
___________________________________________<br />
5 komentarzy - nowy rozdział<br />
Ale z tym się nie mogłam powstrzymać ^^<br />
Spokojnie !<br />
Nie wściekać się !<br />
Nie zabijcie mnie !<br />
^^<br />
Oni... nie powiem Wam czy będą razem :D<br />
Sami się domyślcie.<br />
hahahahah !<br />
Wredna ja ; )<br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-54768453158006106722013-01-06T23:06:00.003+01:002013-01-06T23:06:58.001+01:00Rozdział 92Nie minęła sekunda, a już byłam zwinięta w kłębek i spałam na naszym nowiutkim, miękkim łóżku. Nathan uspokoił maluszka i poszedł zrobić mu ciepłe mleko. Nakarmił Lil'Jaya i nosił go na rękach jeszcze jakiś czas. Później włożył go do łóżeczka w naszej sypialni. Czułam jak całuje mnie w czoło i słyszałam jak delikatnie i cichutko wychodzi z pokoju przymykając drzwi. Nie otwierałam oczu. Spałam dalej. Byłam strasznie wykończona. Ciekawe czemu... ? ^^<br />
<br />
Kiedy się obudziłam, James leżał w swoim łóżeczku i rozglądał się po rysunkach na baldachimie swojego łóżeczka. Cicho wstałam i podeszłam do niego. Wzięłam go na ręce i pocałowałam w policzek.<br />
- Cześć maluszku. Jak Ci się podoba nasz nowy dom ? - spytałam szeptem - Jest świetny, prawda ? Mi też się podoba.<br />
Odłożyłam go z powrotem do łóżeczka i podreptałam w skarpetkach do salonu. Jak się spodziewałam Nath oglądał film... bez dźwięku. Usiadłam mu na kolanach, czym również go lekko wystraszyłam.<br />
- Już nie śpisz ? - spytał całując mnie w usta<br />
- Jak widać. A Ty czemu oglądasz bez dźwięku ?<br />
- Nie chciałem Was obudzić.<br />
- Chyba mnie. - zachichotałam - Lil'Jaya interesują rysunki na jego łóżeczku.<br />
Nathan też się uśmiechnął.<br />
- Przynajmniej coś. - urwał na chwilę i popatrzył na ekran dużego telewizora. Reklama. Nierealnie porządna i zadbana rodzina jedzą śniadanie w swojej malutkiej i w dodatku brzydkiej kuchni. - Głodna ?<br />
- Zawsze.<br />
Zaśmialiśmy się i poszliśmy do kuchni. Nathan zrobił mi tosty z serem z czego byłam bardzo zadowolona. Zniknęły z talerza w zastraszającym tempie.<br />
- Głodna to Ty byłaś. - uświadomił mi Nath, trzymający już Jamesa na rękach<br />
- No byłam. Nie jadłam śniadania.<br />
- No to smacznego.<br />
- Po fakcie ?<br />
- Oj no przepraszam.<br />
Udawałam, że jestem wściekła. Droczyć to ja się z nim lubię . ^^<br />
- Jesteś taka słodka, kiedy udajesz wściekłą. - powiedział z prowokującym uśmiechem<br />
- Masz. - rzuciłam w niego pieluchą - Tatuś musi wykonywać swoje obowiązki.<br />
- Przebrać mu pieluchę ? - wzdrygnął się<br />
- Nie. Zdjąć ze mnie ciuchy. - rzuciłam bez zastanowienia<br />
- Dobra !<br />
- Żartowałam ! Bierz się za tą pieluchę, przystojniaku.<br />
Zdjęłam z jego głowy czarny full cap z krzyżykiem i poszłam się rozpakować. Do komody włożyłam bieliznę, natomiast do szafy obok łóżka ciuchy. Dziwne, zmieściłam się w dwóch niewielkich półkach. Mama może być ze mnie dumna. I że ja niby "bałaganiara". Pff.<br />
Zabrzęczał mój telefon. Wiadomość. Podbiegłam do łóżka i wzięłam komórkę do ręki. Alice napisała. "Wpadnę dzisiaj zobaczyć jak się mieszka. Jeżeli nie macie nic przeciwko?". Odpisałam, że oczywiście, że nie. Przecież jest moją przyjaciółką. W dodatku najlepszą. Otworzyłabym jej drzwi o każdej porze dnia i nocy. Fakt, że czasami się obrażamy, krzyczymy na siebie, robimy głupie rzeczy by sobie pomóc, a one wychodzą tak średnio, bo później jedna ma żal do drugiej, ciągle jesteśmy bff i mam nadzieję, że nic tego nie zmieni.<br />
Podeszłam do Nathana, który siedział w pokoju maluszka i bawił się z nim. Właściwie czytał jakąś śmieszną bajkę. Drugi raz dzisiaj usiadłam na jego kolanach.<br />
- Masz moją koszulkę. - zauważył<br />
- Ale Ty jesteś spostrzegawczy.<br />
- Wiem, że masz ją od rana.<br />
- A wiesz, że lubię chodzić w Twoich ciuchach ?<br />
- Zauważyłem po Twojej minie, kiedy dałem Ci pierwszy raz bluzę. Zgubiliśmy się w Dublinie, bo szliśmy prosto, a później już trafiliśmy na jakieś odludzie. - skrzywił się na samą myśl o tym<br />
- Pamiętasz. - wyszeptałam<br />
- Pamiętam wszystkie chwile spędzone z Tobą.<br />
Odłożył książkę na najbliższą szafkę, usiadł wygodniej na fotelu i wtulił się we kładąc głowę na moim ramieniu.<br />
- Gdzie się poznaliśmy ? - spytałam<br />
- W Birmingham. Podszedłem do Ciebie po koncercie i zaproponowałem tydzień z fanką.<br />
- Co i tak było ściemą. - zachichotałam - Jaką bluzę dałeś mi wtedy w Dublinie ?<br />
- Czarną bejsbolówkę. Chodziłaś w niej później cały wieczór.<br />
- Kiedy pierwszy raz mnie pocałowałeś ?<br />
No i go zatkało. Nie pamiętał. Wiedziałam.<br />
- Pierwszy raz pocałowałem Cię to na imprezie po koncercie.<br />
Teraz to mnie zatkało. Rzeczywiście pamiętał.<br />
- Nie znałeś mojego nazwiska, wieku, nic o mnie nie wiedziałeś. Znałeś tylko moje imię.<br />
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.<br />
- Alice dzisiaj wpadnie. Chciałaby zobaczyć jak tu jest. - powiedziałam<br />
- Spoko. O której ?<br />
- A która jest godzina ?<br />
- Około 17.00.<br />
- Co ?! Nie obudziłeś mnie?!<br />
- Przepraszam, jesteś taka słodka, kiedy śpisz.<br />
- Zamknij się.<br />
Znów go pocałowałam.<br />
- Chodź do salonu. Dajmy mu spać. - zaproponował<br />
- On tylko śpi.<br />
- Ty też.<br />
Trąciłam go lekko w ramię. Zaśmiał się i objął mnie w pasie.<br />
- Nathan ! Puść mnie ! - śmiałam się<br />
Położył mnie na sofie w salonie i zaczął łaskotać. Nie pamiętam, kiedy ostatnio to robił.<br />
- Przestań ! Błagam ! - mówiłam przez śmiech<br />
- Nie podoba Ci się ?<br />
- Jestem w ciąży !<br />
Coś trzeba było wymyślić. Miałam nadzieję, że łyknie i przestanie.<br />
- Sorry, kochanie, ale nie spaliśmy ze sobą, odkąd urodziłaś Lil'Jaya.<br />
- Kurde ! No ale może czas to zmienić ?<br />
To zadziałało.Przestał mnie łaskotać.<br />
- Że co ?<br />
- No przecież wiesz.<br />
Przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam całować. Jednak on oderwał się ode mnie, wstał i poszedł do kuchni.<br />
- Zadzwonię do Ali. Spytam kiedy przyjdzie. - przyłożył telefon do ucha - Nie odbiera.<br />
Podniosłam się na łokciach z miną "Are U kidding me ?!".<br />
- Jak tak dalej pójdzie, to prześpię się z Jayem po pijaku ! - stwierdziłam<br />
Na szczęście Nathan mnie nie słuchał. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.<br />
- Nath, Twój telefon.<br />
- Faktycznie. Gdzie ja go zostawiłem ? ... Przecież ja go mam przy uchu !<br />
Zaczęłam się śmiać i poszłam otworzyć drzwi. W progu zobaczyłam przyjaciółkę.<br />
- No cześć, mamusiu ! - przywitała się ze mną<br />
- Zamknij się.<br />
Uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.<br />
- Wejdź.<br />
- Ale macie przyjemnie.<br />
- Nie dziw się. Chłopacy urządzili. - wtrącił Nath i pocałował mnie w głowę<br />
- Ty też, głupku.<br />
- Cii.<br />
Ali zachwycała się wszystkimi pokojami i co chwilę mówiła, że też chciałaby mieć takie mieszkanie. Tyle, że sąsiedzi jeszcze nie wiedzą, że ich sąsiadami są nastoletni rodzice z dzieckiem, a tatuś jest mega sławny i jest jednym z pięciu członków The Wanted. Cóóóż... kiedyś się im powie. ^^<br />
<br />
Gdy było już późno, Ali stwierdziła, że musi wracać. Zadzwoniła po Sivę i pojechali do niego. Poszłam się przebrać do łazienki. Ubrałam czarne spodenki, przecież wiem, że mamy zimę, t-shirt Nathana z napisem "Game Over" i do tego swoje różowe skarpety. Wróciłam do naszej sypialni. Nath akurat wkładał do łóżeczka nasze maleństwo. Wskoczyłam na łóżko, ale oczywiście zostałam skarcona. No bo muszę być cicho. Nathan położył się obok mnie i wziął mnie w ramiona.<br />
<span style="font-size: 17px;">-</span> Mimo, że czasem się kłócimy, wymieniamy nieprzyjemne zdania, mimo że nie jest nam łatwo... nigdy nie zamieniłbym mojej rodziny na żadną inną. Kocham Cię, Vicki. Kocham Cię nad życie.<br />
- Też Cię kocham Nathan.<br />
Podniosłam głowę, która do tej pory znajdowała się na klatce piersiowej mojego chłopaka, a on mnie pocałował. Później uśmiechnęliśmy się do siebie i zasnęliśmy.Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-50968661558005910372013-01-03T20:10:00.001+01:002013-01-03T20:10:19.058+01:00SKwR ? o.O Jak już pisałam pod rozdziałami :<br />
Słowa Kluczowe w Rozdziale !<br />
Jak dotąd tylko jedna osoba zwróciła na to uwagę.<br />
Były już :<br />
`1. "Dobrze mamo"<br />
`2. "Kocham Cię"<br />
Prosiłam, żebyście pisali swoje propozycje ; )<br />
Chodzi tutaj o to :<br />
w każdym rozdziale (od 90 oczywiście) będę pisała pewne słowa kluczowe. Znaczy to, że cały rozdział będzie się na nich opierał. Tylko jak dotąd, jak już mówiłam, tylko jedna osoba w ogóle zwróciła na to uwagę. No cóż. Cieszę się, że chociaż czytacie ; )<br />
Obecnie piszę następny rozdział... mam jedno zdanie ^^ Ale chyba jakoś go skończę. Najwyżej coś wymyślę.<br />
No to do następnego. Myślę, że jutro (piątek 4.1.) już będzie tak popołudniu/wieczorem ; )<br />
<br />
<br />
Wasza Vicki ; *<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-81174495495434817752013-01-01T19:06:00.001+01:002013-01-01T19:06:02.092+01:00Rozdział 91Kiedy w końcu przestałam się śmiać, spojrzałam na wszystkich. Wlepiali we mnie gały, jakbym była jakaś nienormalna... Albo tak wyglądała...<br />
- Cóż. - odchrząknęłam i usiadłam porządnie na sofie - To co z tym pakowaniem i tak dalej ?<br />
- Ja Ci pomogę jeśli chcesz. - zaproponował Jay<br />
- Okej. Chodź. - uśmiechnęłam się i poszliśmy na górę<br />
- Co pakujemy ?<br />
- Moje rzeczy ?<br />
- A Nathan ?<br />
- Sam się spakuje ?<br />
- Racja.<br />
Zachichotaliśmy. Dawno nie spędziłam chwili z Jayem. A przecież to mój kumpel. Znamy się od 17 lat. Wow ! Długo już.<br />
- Ile razy dziennie będziesz mnie odwiedzała ? - spytał wyciągając moją czarną walizkę z szafy<br />
- Nie wiem. Poczekaj... dziennie ? - zaśmiałam się - Raz na tydzień nie wystarczy ?<br />
- Nie. Absolutnie !<br />
- Jay ? - spojrzałam na niego jakby coś przeskrobał i bał się przyznać - Teraz i tak siedzicie cały czas w Londynie.<br />
- We czwórkę. Nathan woli Wasze towarzystwo.<br />
- Dziwisz się ? Tatuśkowi się dziecka zachciało. Skoro je ma, niech je wychowuje.<br />
- A Ty ?<br />
- A będę się urywać na jakieś imprezy, czy domówki. W końcu Londyn. A jak mnie fotoreporterzy złapią, to będę się tłumaczyć, że to nie ja. Proste.<br />
- Genialny plan. Czemu kiedy ja się zwykle tłumaczę, nikt mi nie wierzy ?<br />
- Bo u Ciebie każdy poznaje loczki, oczy, styl ?<br />
- Masz rację.<br />
- Ja zawsze mam rację.<br />
- A tak na serio ?<br />
- Co na serio ?<br />
- Co będziesz robić w Londynie ?<br />
Dotychczas klękałam przy komodzie, lecz kiedy Jay zadał to pytanie, uśmiechnęłam się szerzej i usiadłam na brzegu łóżka. On zajął miejsce po drugiej stronie, bo obok mnie była walizka -.-<br />
- Tak na serio ? Będę całe dnie i noce spędzać w mieszkaniu, które kupił Nath. No i oczywiście, które Wy urządziliście. - dodałam widząc, że Jay otwiera buzię - Postaram się być z Wami cały czas, ale wiesz, że nie będzie to możliwe. Sama z Nathanem spędzam niewiele czasu, a co dopiero z Tobą. On co chwilę dostaje wezwania do studia, na wywiady. Tak samo jak Ty, Tom, Max i Siva. Kiedy mam spędzać z Wami czas ? Nie byliście nawet w szpitalu, bo mieliście kilka wywiadów pod rząd. Spędziłam tam tydzień - byli ze mną tylko mama, brat, tata i Nath. Was nie było. Teraz tak będzie zawsze.<br />
- Vicki, zrozum...<br />
- Wasza kariera nabiera coraz szybszego tempa. - urwałam mu i kontynuowałam swoją wypowiedź - Nawet nie wiesz, jak bardzo się z tego cieszę. Lubię obejrzeć sobie w sieci Wasz koncert i nucić cicho Wasze piosenki do malutkiego uszka Lil'Jaya, kiedy czas na drzemkę. Chociaż... on ciągle śpi.<br />
Znów oboje zachichotaliśmy i w ciszy dokończyliśmy pakowanie. Kiedy komoda była pusta, tj. wszystkie bluzki, bielizna, skarpetki i buty były spakowane, przyszedł czas na szafę.<br />
- Całą ? - spytał z niedowierzaniem kumpel<br />
- Nie, głuptasie. Chcę tylko dwie bluzy: cienką i grubą, sweterek, ten przez głowę, szary, wiesz który, prawda ? Potrzebne mi tam jeszcze spodnie. Może cztery pary. Nie więcej. Po resztę przyjadę kiedy indziej.<br />
- Dobra. - wzruszył ramionami. Wtedy wyrzuciłam, dosłownie, z szafy rzeczy, które chcę zabrać do Londynu. Jay posłusznie składał wszystko w kostkę i pakował do mojej niebieskiej torby z nutkami. Co jak co, ale tą torbę to lubiłam. Zmieściłam w niej wszystko: ubrania, jedzenie, jaszczurkę Jaya..kiedy była mniejsza rzecz jasna.<br />
Kiedy zapinałam torbę, uświadomiłam sobie, że muszę jechać w dresach i za dużym o dwa rozmiary t-shircie Nathana. Cóóóż.... No i wtedy wszedł mój chłopak z synkiem na rękach. Karmił go. Co za niesamowity widok. Nathan Sykes trzyma na rękach swojego własnego syna i karmi go z uśmiechem. Sama się uśmiechnęłam. To naprawdę wyglądało słodko. Zauważyłam, że Jay robi mu zdjęcie-suprajs ! Haha ; )<br />
- A teraz do mamusi. Nie trzymała Cię na rączkach całe południe. - zaśmiał się Nath wiedząc ile razy wstawałam do dziecka w nocy - Opróżnił całą butelkę. - zwrócił się do mnie<br />
- To może go potrzymaj, aż mu się nie odbije ?<br />
Nath tylko przewrócił oczami i zaczął chodzić po korytarzu w tę i z powrotem, żeby Jamesowi się odbiło. Taak. Przesłodko ^^<br />
Zeszłam na dół już w koczku, dresach, bluzce Natha oczywiście, czarnych conversach i białej bluzie przez głowę bez kaptura. Ubrałam swoją czarną kurtkę, jaskrawy różowy szalik i wzięłam otulonego w niebieski kocyk Lil'Jaya. Miał na sobie białą czapeczkę i śpioszki. ^^<br />
Jay zniósł z góry moją walizkę, bo ja zabrałam torbę. Jak się okazało Nath spakował się dzień wcześniej. -.- Jak niby ? No dobra, nie wnikajmy. Kiedy wychodziłam z domu, zatrzymała mnie mama.<br />
- Tylko uważajcie na siebie. - powiedziała - Zadzwoń jak dojedziecie. Albo Ty, albo Nathan. Dobrze ?<br />
- Okej, mamo, nie panikuj.<br />
- Kocham Cię córeczko. - przytuliła mnie delikatnie, bo ciągle miałam na rękach dziecko - Ciebie też mały brzdącu.<br />
- My Was też.<br />
Podeszłam jeszcze do taty i brata i wsiadłam na przednie siedzenie samochodu. Jechaliśmy tradycyjnie moim autem -.- No przecież to było do przewidzenia.<br />
Trzy godziny. Ja rozumiem, że Nathan nie chciał jechać za szybko, czy coś, ale były "puste" drogi. W sensie zero korków i cały czas praktycznie zielone. Spokojnie zajęłoby nam to półtorej godziny ! Ale nie. Nath musi jechać 50km/h. -.-<br />
Kiedy w końcu podjechaliśmy pod nasze mieszkanie, zobaczyłam pięknie wyremontowany, nowoczesny szeregowiec/blok. Był biały i na oko miał cztery piętra. Nathan zdradził mi po drodze, że mieszkamy na drugim. Pod numerem 5. Od razu skojarzyło mi się The Wanted. ^^<br />
Wchodząc po schodach, obudził się Lil'Jay.<br />
- Chyba wie, że dojechał do nowego domu. - stwierdził Nath<br />
- Pewnie tak. - zaśmialiśmy się oboje<br />
Nathan włożył klucz do srebrnego zamka i duże, mosiężne, brązowe drzwi się otworzyły. Spojrzałam na niego niepewnie.<br />
- Wejdź. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek - Ja idę po walizki.<br />
Popchnęłam delikatnie drzwi, żeby otwarły się szerzej. Zatrzymały się na prawej ścianie, która ciągnęła się prosto przez cały korytarz. Spoglądając w lewo zauważyłam kuchnie na podeście, którą od salonu oddzielały tylko trzy schodki i blat. W salonie była długa ciemna kanapa i dwa fotele do kompletu. Wyglądały na wygodne. Na ścianie obok sofy mieścił się duży telewizor, a zaraz obok wyjście na balkon. Spojrzałam na ścianę po mojej prawej. Na końcu korytarza można było wybrać trzy opcje: drzwi na wprost, po lewej lub po prawej. Wybrałam te na wprost. Przeszłam cały kremowy korytarz, mijając kuchnię i salon i otworzyłam drzwi. Moim ochom ukazał się pokój dziecięcy. Panowały w nim barwy białe, brązowe, kremowe. Podeszłam do łóżeczka. Włożyłam do niego Lil'Jaya i otuliłam przygotowaną, niebieską kołderką. Zostawiając drzwi otwarte wybrałam opcję numer 3. Duża, szaro - żółta łazienka z prysznicem, wanną, umywalką wbudowaną w blat, a obok pustego kosza na brudną bieliznę zauważyłam mały, niebieski nocnik. Zaśmiałam się pod nosem i zrobiłam dwa koki w tył. Wtem ktoś mnie objął. Zamknęłam oczy czując jego zapach. Hugo Boss Grey. Takiego perfum używała tylko jedna osoba, jaką znałam.<br />
- Najlepsze na koniec, kochanie. - wyszeptał mi do ucha i pocałował w skroń - Masz zamknięte oczy ? - przytaknęłam - Więc chodź.<br />
Złapał mnie za rękę i wprowadził powoli i ostrożnie do ostatniego pokoju. Pachniało w nim wanilią.<br />
- Jeszcze nie. - powiedział - Jeszcze poczekaj.<br />
Dotknęłam dłonią futrynę i czekałam z uśmiechem na twarzy. Słyszałam jego kroki. Stanął przede mną w odległości mniej więcej metra.<br />
- Proszę, kochanie, otwórz oczy. To dla Ciebie. Kocham Cię.<br />
Wykonałam jego polecenie. Otwarłam oczy. Zauważyłam dużą sypialnię w spokojnych, jasnych kolorach. Światło wpadało do pokoju przez trzy ogromne okna. Podążając wskazówkami zegara, widziałam komodę, na której było zdjęcie moje i Nathana oraz to ze szpitala; była tam również niewielka taca, na której znajdowały się dwie zapachowe świece.<br />
- Wanilia. - wyszeptałam, na co się uśmiechnął<br />
Dalej zobaczyłam jeszcze jedno łóżeczko. Identyczne jak w pokoiku Lil'Jaya.<br />
- Żeby noce spędzał tutaj. - powiedział - Tam będzie drzemał jedynie w dzień.<br />
Za łóżeczkiem dostrzegłam ogromną, lecz sprawiającą wrażenie lekkiej...płachty. Była kremowa, tak jak cały pokój.<br />
- Niespodzianka. - szepnął<br />
Później były trzy okna, a z nich widok na ulicę, na której zostawiliśmy auto i BigBena. Spojrzałam na trzecią ścianę. Etażerka, łóżko, etażerka. Typowe. Ale za to jakie ładne. Nad dużym, dwuosobowym łóżkiem był obraz albo zdjęcie całej długości tych trzech mebli. Tamiza.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/0d/Thames_Night_Panorama,_London.jpg/700px-Thames_Night_Panorama,_London.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="81" src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/0d/Thames_Night_Panorama,_London.jpg/700px-Thames_Night_Panorama,_London.jpg" width="400" /></a></div>
Uśmiechnęłam się szeroko.<br />
- Wiedziałem, że Ci się spodoba.<br />
Obok drugiej etażerki... nooo. może tak półtora metra od niej była duża szafa. Podejrzewam, że na ciuchy.<br />
Widząc to wszystko aż zaniemówiłam. Zdjęłam szalik, kurtkę i rzuciłam je na łóżko.<br />
- I jak ? - spytał - Może być ?<br />
- Żartujesz ?! - podbiegłam do niego i uwiesiłam mu się na szyi. - Tu jest pięknie.<br />
- Cieszę się, że Ci się podoba.<br />
- Kocham Cię, Nathan.<br />
- Ja Ciebie też. - pocałował mnie. I wtedy nasz synek dał znać, że nie jesteśmy sami. Roześmialiśmy się chcąc nie chcąc, oderwaliśmy od siebie.<br />
- Pójdę do niego. - zaproponował<br />
- Dobrze.<br />
Wpatrywałam się w drzwi z uśmiechem. Nie minęła sekunda, a Nath wrócił, przyciągnął mnie do siebie i złożył na ustach namiętny pocałunek.<br />
- Kocham Cię, Vicki.<br />
- Ja Ciebie też.<br />
Znów się zaśmiałam i odprowadziłam go wzrokiem do sąsiedniego pokoju. Sama zrzuciłam kurtkę i szalik na ziemię i położyłam się na wygodnym łóżku.<br />
_____________________________________________<br />
Taki tam.<br />
Pierwszy w tym roku.<br />
Przypominam, że za 5 komentarzy nowy rozdział.<br />
Dziś zrobiłam wyjątek, booo :<br />
`1. Ali się czepiała, bo obiecałam ; *<br />
`2. pierwszy w tym roku ^^<br />
Dłuuuugi w dodatku.<br />
Podoba się chociaż ?<br />
I co z SKwR ?<br />
(patrz opis poniżej poprzedniego rozdziału)<br />
W tym :<br />
`Kocham Cię`.<br />
A z końcówką po prostu nie mogłam się powstrzymać ^^<br />
Wszystkiego Najlepszego w 2013 roku !<br />
Zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń ; *<br />
Do następnego.<br />
Wasza Vicki ; *<br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-88252802548920920332012-12-30T00:19:00.001+01:002012-12-30T00:23:59.726+01:00Rozdział 90Kiedy Nath dawał mi buziaka, obudził się nasz synek. W sumie i tak dużo spał, a pewnie jest bardzo głodny. Alice spojrzała na nas przerażona :<br />
- Ja nic mu nie zrobiłam ! - krzyknęła<br />
- Spokojnie. - zaśmiał się Nathan - Jest po prostu głodny.<br />
- Czytasz mi w myślach ? - spytałam<br />
- Po prostu wiem co dla niego najlepsze.<br />
Spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem i zaniósł maluszka do kuchni. Tam podał go mojej mamie, a sam napełnił butelkę ciepłym mlekiem.<br />
- Daj. Nakarmię go. Ty idź odpocznij. - powiedziała mama - Nie spałeś przez cały tydzień.<br />
- Spałem. Może z dwie noce.<br />
- Widzisz ? Idź się zdrzemnąć. Natychmiast !<br />
- Dobrze mamo.<br />
Oboje się do siebie uśmiechnęli i Nath wrócił do nas na górę.<br />
- Widzieliście Seeva ? - spytała Alice<br />
- Jest w salonie. Je jajecznice. To już jego druga porcja.<br />
- Widocznie smakuje mu moja kuchnia. - uśmiechnęłam się<br />
- Dobrze. Ja się zmywam. - przyjaciółka wstała z mojego łóżka i podeszła do mnie - Muszę jechać z Sivą do Londynu, bo mamy dzisiaj rodzinny obiad u moich rodziców.<br />
- Skoro musisz.<br />
Przytuliłam ją i dałam całusa w policzek. Pożegnałyśmy się i zamknęłam drzwi od mojego pokoju. Położyłam się obok wykończonego Nathana na łóżku i zamknęłam oczy.<br />
- Zmęczony ? - zapytałam<br />
- Nie.<br />
- Przecież wiem. Nie kłam.<br />
- Kochanie, mówię prawdę. Nie jestem... - przerwało mu ziewnięcie - ...zmęczony.<br />
- Zmęczony może nie, ale śpiący na pewno. Spadaj. - zepchnęłam go z łóżka - Idź się przebierz w piżamkę, umyj ząbki i przyjdź tu pod kołderkę.<br />
- Dobrze mamo.<br />
Jak kazałam - tak zrobił. Czarne jeansy, które odsłaniały tradycyjnie białe gacie, błękitny t-shirt i czarny full cap zastąpił szarymi, dresowymi spodniami. I tak wszedł pod kołdrę obok mnie.<br />
- Już ? - zdziwiłam się<br />
- Tak. Już. A teraz idę spać. Dobranoc. - pocałował mnie<br />
- Będzie Ci zimno.<br />
- Zawsze śpię bez koszulki.<br />
- To dziwne. Przed wyjazdem do szpitala widziałam Cię, jak kładłeś się spać w t-shircie. Dzień przed tym także. I jeszcze jeden dzień przed.<br />
- Dobrze, Vicki, masz rację. Przestańmy ciągnąć ten temat. Chciałbym się zdrzemnąć.<br />
- Tylko 15 minut.<br />
- Oczywiście. Noo... może 20. Nie dłużej. Obudzisz mnie ?<br />
- Tak, skarbie, obudzę Cię.<br />
- Kocham Cię.<br />
- Ja Ciebie też.<br />
I po tych słowach odleciał.<br />
Godzinę później mama przyniosła Lil'Jaya i włożyła go do łóżeczka. Ten dzieciak ciągle spał. A jak nie spał to pił mleko. Cóż. Tak czy inaczej był uroczy ^^<br />
- Dobranoc, Vicki. Połóż się spać.<br />
- Ale mamo, jest dopiero piąta po południu.<br />
- No i ? Nathan śpi. Powinnaś brać z niego przykład. James też już słodko drzemie.<br />
- Jeszcze 5 minut ?<br />
- Nie. Do spania. Teraz. - powiedziała gasząc światło i wyłączając telewizor<br />
- Dobrze mamo.<br />
Mama uśmiechnęła się, wręcz zaśmiała pod nosem i wyszła zamykając za sobą drzwi. Nie chciało mi się już przebierać, więc zostając w dresach i t-shircie przykryłam się kołdrą, rzuciłam telefon na etażerkę i przytuliłam Nathana od tyłu. Zwykle on to robił, ale co ja mogę na to poradzić, że podkusiło mnie, aby go uściskać, a leżał plecami do mnie. Wsparłam prawy policzek na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Z uśmiechem na twarzy zasnęłam.<br />
<br />
2:18. Niestety Lil'Jay się obudził i musiałam do niego wstać. Nie sądziłam, że będzie to takie trudne, ale czułam, że ten nocy się nie wyśpię. Właściwie uświadomiłam to sobie wstając do niego czwarty raz. Ale jak mam być szczera, to nie przeszkadza mi to. Ja też często miewam humory. Chyba ma to po mnie. ^^<br />
Kiedy stałam przy łóżeczku z maluszkiem na rękach, ocknął się Nathan.<br />
- Która godzina ? - spytał<br />
- 6:34. - odpowiedziałam szeptem - Śpij,kochanie.<br />
- Miałaś mnie obudzić.<br />
- Nie miałam serca. Wiesz jaki jesteś słodki jak śpisz ?<br />
- Niestety nic nie może równać się z Tobą.<br />
Posłał mi flirciarski uśmiech i przetarł oczy. Później westchnął i wstał z łóżka. Podszedł do mnie i już chciał wziąć Jamesa, ale włożyłam go do łóżeczka.<br />
- Czemu to zrobiłaś ? - spytał takim tonem, jakbym go spoliczkowała za błahostkę, może nawet za nic<br />
- Masz się wyspać. - cmoknęłam go w usta - Tam jest łóżko, kociaku. - wskazałam w odpowiednią stronę<br />
- Ale...<br />
- Nie ma żadnego "ale". Idziesz spać i koniec. Ostatnio mało śpisz. Nie chcę, żebyś mi zemdlał czy coś. A jutro mamy przeprowadzkę.<br />
- No tak.<br />
Nath wziął mnie za rękę i razem położyliśmy się w łóżku. Co jak co, ale tam to ciepło było. A może to tylko Nathan ? W każdym bądź razie zasnęłam szybciej niż mi się wydawało.... oczywiście w jego ramionach.<br />
<br />
12:00 ! W dodatku punktualnie otwarły się drzwi mojego pokoju.<br />
- Vicki ! Nathan ! - zawołał Jason i zaczął skakać po łóżku.... po nas znaczy... - Wstawajcie. Ktoś na Was czeka.<br />
- Goście ? Dzisiaj ? - zapytałam przecierając oczy<br />
- Tak. - Jas zeskoczył z łóżka i zdjął z niego kołdrę, tym samym odkrywając nas - Idziecie ?<br />
- Nie. - odpowiedzieliśmy równo. Postanowiłam, że, z kołdrą czy nie, i tak będę jeszcze spała i zatopiłam twarz w poduszce.<br />
- Jak sobie chcecie. Powiem, że mają przyjść do Was. - i wyszedł z pokoju<br />
- Vicki ? - zaczął Nath<br />
- Co ?<br />
- Wiesz, kochanie, że jest coś takiego jak kluczyk w drzwiach ? Zamek ? Żeby nieproszeni goście nie wchodzili i nie przeszkadzali ?<br />
- Tak, wiem. Już mi to kiedyś wypominałeś. Zaraz...moment.... kiedy to było ? A no tak. W moje urodziny.- podniosłam się i spojrzałam na niego wrogo<br />
- Przebież się. - pocałował mnie w czoło i pogładził po policzku - Ja idę zobaczyć, co to za zamieszanie.<br />
Wyszedł przeciągając się, poprawiając niesforną grzywkę i ziewając. Zamknął za sobą drzwi. Wtedy ogarnęłam włosy. Rozpuściłam i przeczesałam szczotką. Również poprawiłam swoją, prostą choć lekko przydługą, grzywkę i spojrzałam w stronę łóżeczka. Było puste. Normalna matka by zaczęła panikować, ale nie ja. Wiedziałam, że moja mama wzięła małego już wcześniej. Około 8:00.<br />
Zeszłam na dół i podreptałam do salonu. Zobaczyłam tam Toma, który siedział na sofie obok Jaya. McGuiness trzymał na rączkach maluszka, a mama siedziała obok nich. Na dywanie zajmował miejsce Jason, na fotelu tata - obaj wpatrzeni w telewizor. Ja natomiast dosłownie opadłam na kanapę, na której siedział wygodnie Nathan.<br />
- No i mamy ten słynny duet ! Wreszcie ! - Tom był wyraźnie uradowany. Podszedł do mnie, przytulił, dał buziaka w policzek. Nathanowi uścisnął rękę i wrócił na swoje miejsce obok Jaya - Gratuluję.<br />
- Jest śliczny. - podpowiedział Jay<br />
- Po mamusi. - Nath wyszczerzył zęby w uśmiechu i szturchnął mnie lekko w ramię<br />
- Po nas obu.<br />
- Ale oczy to czysty tata. - zauważyła moja mama posyłając mu uśmiech<br />
Mama nawet nie wściekła się na wieść o ciąży. Tak samo jak tata. Wręcz przeciwnie. Cieszyli się. Tylko martwiło ich jedno - zostali dziadkami w tak młodym wieku. No ale w sumie mnie też mama urodziła wcześnie. Tyle, że ona miała 22 lata. Ja ją przebiłam. Miałam 18.<br />
- Szkoda, że teraz będzie tak pusto w domu. - westchnął tata - Zero zamieszania. Chyba, że z zadaniami domowymi Jasona.<br />
- Spokojnie. - powiedziałam - Odwiedziny minimum raz w tygodniu.<br />
- A skoro mowa o odwiedzinach. Gdzie jest Max ? - zdziwił się Nath<br />
W tym momencie drzwi frontowe się otworzyły i do salonu wpadł...<br />
- O wilku mowa, a wilk tuż tuż. - zażartował Tom<br />
- A więc to jest to maleństwo. - zainteresował się Maxiu - Jesteś bardzo fotogeniczny, wiesz ?<br />
No tak.... Ani ja, ani Nathan nie byliśmy na twitterze od okrągłego tygodnia. A właśnie wtedy Alice tweetnęła nasze zdjęcia ze szpitala.<br />
- Dużo spamu ? - skrzywiłam się na samą myśl<br />
- Raczej dużo pozytywnych komentarzy. - odpowiedział Jay - Sorry, Nath, że korzystałem z Twojego konta.<br />
- Z mojego konta ?! - zerwał się chłopak - Ale błagam, powiedz, że nie odpisywałeś nikomu !<br />
- Nie denerwuj się tak. Tylko sprawdzałem wiadomości..... to znaczy tweety.<br />
- Haha ! - zaczęłam się głośno śmiać - Jaythan Forever !<br />
<br />
<br />
______________________________________________<br />
Co powiecie na SKwR ?<br />
(czyt. Słowa Kluczowe w Rozdziale)<br />
W tym o tutaj słowami kluczowymi były "dobrze, mamo"<br />
Co Wy na to, żeby pisać mi w komentarzach Wasze<br />
propozycje ? ; )<br />
Taka nowa `gra`... bo wiecie... tak okazyjnie .<br />
Bo napisałam Wam 90-siąty rozdział ^^<br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-72856639105096823482012-12-24T23:52:00.004+01:002012-12-24T23:52:46.861+01:00Rozdział 89Po tygodniu wreszcie wypuścili nas ze szpitala. Wpakowałam się na tylne siedzenie mojego Land Rovera i włożyłam małego Jaya do fotelika. Fakt, chłopacy zobaczą go dopiero w domu. Specjalnie przyjadą z Londynu.<br />
Po upływie 10 minut byliśmy już na Waverley Street. Co prawda pokoju dla maluszka tam nie mieliśmy, ale chyba łóżeczko wystarczy. Zresztą i tak jutro wyjeżdżamy do Londynu. Nath kupił tam mieszkanie, wyremontował, a chłopakom daliśmy wolną rękę, jeśli chodzi o ustawienie mebli. Z wyjątkiem sypialni i pokoiku dla Jamesa. To Nathan konsultował ze mną. Szkoda, że dopiero jutro zobaczę efekty ich pracy. Totalna niespodzianka. No nic. Miejmy nadzieję, że będzie mi się podobać...chociaż Nathan zawsze potrafi wszystko urządzić... trafiając w moje gusta.<br />
Od razu włożyłam Lil'Jaya do łóżeczka. Zasnął w aucie. Jaki przeuroczy widok. ^^<br />
Poszłam pod prysznic. Później przebrałam się w szare dresy, duży, biały t-shirt, a włosy związałam w niechlujnego koka.<br />
- Zrobię jajecznicę. - oznajmiłam<br />
- Z bekonem ?! - spytał Nath<br />
- Jeśli chcesz.<br />
- Byłoby fajnie.<br />
Uśmiechnęliśmy się do siebie i poszłam do kuchni. Zauważyłam, że Nathan bardzo zaangażował się w rolę ojca. Zresztą jest w tym bardzo dobry. Wpatruje się w Jamesa jak w obrazek. Robiąc jajecznicę nuciłam I Found You, później talerze z parującą żółto-brązową papką zaniosłam do mojego... do naszego pokoju. Nath siedział na łóżku i wpatrywał się z uśmiechem w naszego synka.<br />
- Smacznego, kochanie.<br />
Pocałowałam go w czoło, odgarniając tym jego grzywkę i podałam mu talerz, który sekundę później i tak leżał obok niego. Sama usiadłam po turecku i włączyłam telewizję. Cartoon Network. Akurat leciał Tom i Jerry. Ciekawe czy pełne imię tego kota, to Thomas.<br />
- Nie odrywasz od niego wzroku. - spostrzegłam i włożyłam do buzi widelec z bekonem<br />
- Jest taki śliczny jak mamusia. - powiedział Nath z uśmieszkiem<br />
- Będzie łamał serca tak, jak tatuś.<br />
Odłożyłam talerz na etażerkę, Nath zrobił to samo. Położył się na łóżku obok mnie, ale chwilę później już był bliżej. Czułam jego oddech na ustach. Krótko mówiąc, nagle poczułam, że strasznie go potrzebuję. Wtuliłam się więc w niego i zamknęłam oczy. Skuliłam się w jego ramionach czując ciepłe dłonie na plecach.<br />
- Wygodnie ? - spytał całując mnie w czoło<br />
- Cholernie. Cholernie wygodnie.<br />
Niestety nie trwało to długo. Lil'Jay się obudził, Jason wrócił ze szkoły, rodzice z pracy. Dostaliśmy jeszcze Sivę, Alice i małą Jessie w gratisie. Wszyscy zastali nas wtulonych na łóżku.<br />
- Jak słodko. - skomentowała przyjaciółka i przyłączyła się do uścisku, kładąc się za mną<br />
- Alice - zaczęła mama - może chcesz zobaczyć prawdziwą atrakcję wieczoru ?<br />
- Tak ! Oczywiście !<br />
Podskoczyła na łóżku i, o dziwo spokojna, wzięła `kopię` Nathana na ręce. ^^<br />
- Seev - powiedziała - Chodź.<br />
No i takim sposobem mój mały Jay trafił na ręce swojego wujka.<br />
- Jest taki malutki. - wyszeptał Siva<br />
- Niedługo Ty też będziesz miał własnego malucha. - roześmiałam się<br />
- Nie mogę się doczekać. - powiedział i włożył Lil'Jaya do łóżeczka, przy którym siedział Jason<br />
- Idę odgrzać jajecznicę. - wzięłam talerze i wyszłam z pokoju<br />
- Z bekonem ?!<br />
Krzyknął za mną Siva i chwilę później przygotowywałam porcję dla niego.<br />
TYMCZASEM NA GÓRZE !<br />
Alice siedziała na łóżku z Nathanem. Jason, mama i tata poszli odrabiać lekcje, przebrać się i wypełniać papierkową robotę.<br />
- Który miesiąc ? - spytał Nath nie odrywając wzroku od trzymanego na rękach dziecka<br />
- Drugi. Właściwie zaczyna się trzeci. Nie daruję Sivie, jeżeli na weselu będę miała brzuch. Nie zmieszczę się w sukienkę.<br />
- Masz już sukienkę ?! Vicki się wścieknie, jeśli się dowie, że nie pozwoliłaś jej wybrać.<br />
- Nie wścieknie się, bo to ona ją wybierze.<br />
- Czyli jeszcze jej nie masz.<br />
- Nie. - odpowiedziała szybko<br />
- Macie w ogóle datę ?<br />
- Nie.<br />
- Zarezerwowany kościół ?<br />
- Nie.<br />
- Salę ?<br />
- Nie.<br />
- Wybrane menu ?<br />
- Nie.<br />
- Fryzjerkę ?<br />
- Nie.<br />
- Makijażystkę ?<br />
- Nie.<br />
- Czyli Vicki Cię ubierze, uczesze, umaluje. Ja rezerwuję kościół i salę. Siva ustala menu - dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale gdy tylko otwarła usta, Nath jej przerwał - On się na tym zna. On się zna na Tobie. Wie co lubisz, co uwielbiasz, co kochasz, a czego nienawidzisz.<br />
- Święta prawda.<br />
- A propos świąt. Co dostałaś pod choinkę ?<br />
- I pyta o to trzy miesiące po. Myślisz z wyprzedzeniem.<br />
- Wiem. - uśmiechnął się i uniósł obie brwi do góry<br />
- No więc... Siva kupił mi to.<br />
Zdjęła z szyi łańcuszek, który wręczyła Nathanowi. Był on z prawdziwego srebra. Był to jakby kawałek pergaminu, który miał coś napisane piórem. <i>Forever & Always</i>.<br />
- Śliczny. - pochwalił go chłopak<br />
- A Tobie Vicki coś dała ?<br />
- Nawet nie wiesz jak wiele.<br />
Spojrzał z uśmiechem na naszego synka.<br />
- A oprócz Lil'Jaya ?<br />
- Napisałem list do Świętego Mikołaja. Było w nim, że chciałbym jeszcze córeczkę.<br />
- Nathan ! - Ali zaczęła się śmiać<br />
- No co ? Może byłaby taka sama jak jej mama. Taka śliczna, cudowna, z orzechowymi oczami i czarnymi włosami. Miałaby prześliczny uśmiech i zadziorny śmiech. Prowokowałaby każdego chłopaka jednym spojrzeniem. Ale w głębi duszy byłaby nieśmiałą, pełną uczuć, pogodną dziewczynką, którą otaczają prawdziwi przyjaciele i rodzina, której ufa.<br />
- Ty ! Tatuśku ! Nie pogrążaj się w marzeniach !<br />
Nath spojrzał na Alice ze zdziwieniem.<br />
- Skąd masz kabanosa ?<br />
- Zabrałam z kuchni po drodze. W końcu jestem w ciąży.<br />
- No tak..<br />
- Już zapomniałeś, jakie wymagania miała Vicki ?<br />
- O nic mnie nie prosiła. Ona zawsze robi wszystko sama.<br />
- No może z jednym wyjątkiem.<br />
Spojrzała porozumiewawczo na Lil'Jaya z uśmiechem.<br />
- Znowu śpi. - powiedział Nathan<br />
- Tak, jak jego wujek. - wywróciła oczami<br />
- O czym gadacie ? - spytałam wchodząc do pokoju i opierając się o framugę drzwi<br />
- O wszystkim.<br />
Nasze maleństwo przejęła Ali, natomiast Nath podszedł do mnie, objął w pasie i pocałował delikatnie w usta.<br />
<br />
<br />
____________________________________________________________________<br />
A macie świątecznego badziewia ! :D<br />
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku !<br />
Życzy Wasza Vicki ; *<br />
Wpadajcie :<br />
<a href="http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/">http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/</a><br />
<3Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-10510694862982155392012-12-15T23:21:00.000+01:002012-12-15T23:21:46.689+01:00Zapraszam do mojej BFF !Tutaj jest blog mojej przyjaciółki<br />
A właściwie jej ostatni rozdział :<br />
<a href="http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/2012/12/rozdzia-58.html">http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/2012/12/rozdzia-58.html</a><br />
http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/2012/12/rozdzia-58.html<br />
Blog jest o The Wanted, uprzedzajac Wasze pytania ; )<br />
Bardzo proszę o komentarze.<br />
Ona też na nie liczy.<br />
A blog w skrócie wygląda tak :<br />
Główna bohaterka, Alice, jest z Sivą. Jej BFF, Vicki, spotyka się z Nathanem. Mniej więcej akcja rozgrywa się miedzy tą czwórką, ale często są wszyscy razem. Aktualnie opowiada o urodzinach Vic, w tym imieninach Ali. Czytając od początku można się pośmiać, zaliczyć pogrzeb, popłakać, podglądać zdrady, wypadki, romanse, samobójstwa, a także powroty do siebie.<br />
Opowiadanie jest genialne i zawsze ponaglam przyjaciółkę, żeby pisała kolejny rozdział. Aktualnie jest ich 58, ale wystarczą tylko jeszcze 4 komentarze, by dowiedzieć się, co dalej.<br />
Akcja teraz się rozkręca, chociaż według mnie trwa ona od pierwszego zdania w 1 rozdziale.<br />
No to jak?<br />
Ryzykujemy, zostawiamy wszystko i wciągamy się w niesamowity świat, który tworzy moja przyjaciółka?<br />
Naprawdę gorąco polecam. ^^<br />
<br />
<br />
Wasza Vicki ; **<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-82704467962602578462012-12-10T20:31:00.001+01:002012-12-10T20:39:31.360+01:00Rozdział 88<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">24 LUTY ! </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Czyli prawie pół roku później :D</span><br />
<br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Wczoraj zasnęłam na filmie z Nathanem. W sumie to nawet mi się opłacało, bo film był całkiem nudny, a kanapa w salonie wygodna.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Obudziłam się i zobaczyłam, że ciągle na niej leżę. A... właściwie ktoś mnie obudził.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kopniak na dzień dobry ? Oj nie ładnie. - zachichotałam i pogładziłam brzuch</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Wtedy złapał mnie okropny skurcz. Z moich ust wydobył się cichy jęk, ale nawet to obudziło śpiącego na fotelu Natha. Poderwał się do góry i chwilę później już kucał przy mnie trzymając mocno moją rękę. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Poproszę o karetkę na Waverley Street ! Moja dziewczyna rodzi ! - krzyczał do telefonu</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Cały czas powtarzał : `Oddychaj`, `Uśmiechnij się`, `Jestem przy Tobie`, `Spokojnie`, `Dasz radę`. Najczęściej jednak prosił mnie o uśmiech. Gdy go odwzajemniał, mówił `Kocham Cię`. To dawało mi choć trochę otuchy i siły. Karetka przyjechała po 10 minutach. Pytanie czemu nie mogłam pojechać swoim autem. A no taak... Land Rovera zabrał Jay, a drugi samochód stał w garażu bez benzyny. Ciekawe czemu ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Oboje wsiedliśmy do ambulansu i na sygnale przewieźli nas do szpitala.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Nathan stał przy mnie cały czas. W końcu zjawili się również Alice i Siva.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Vic ? Wszystko ok ? - spytał kumpel</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- A jak widać ?! - wydarłam się - Właśnie rodzę ! Może odłożymy pogaduszki na później ?!</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dobrze. Tylko chcieliśmy Wam coś powiedzieć. - zakomunikowała Ali</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co takiego ? - spytaliśmy równo z Nathanem</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Alice jest w ciąży. - uśmiechnął się Seev i pocałował dziewczynę w policzek</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Wtedy rozległ się płacz małego dziecka.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Witamy na świecie, Jamesie Nathanie Sykesie. - wyszeptałam</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Nathan pocałował moją dłoń i dostałam swojego synka na ręce. Był... taki malutki. Nie wiedziałam jak o trzymać, ale na szczęście była przy nas pielęgniarka. Alice natychmiast zrobiła naszej trójce zdjęcie. Oboje uśmiechnięci wpatrujemy się w nasz mały cud.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- No. I zaraz na Twitterze będzie zamieszanie. - powiedziała przyjaciółka</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co ? Opublikowałaś to zdjęcie ? - spytał spokojnie Nath</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Taak ? Niech wszyscy podziwiają Waszą małą niespodziankę.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Małą powiadasz... - zachichotałam</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">To był w miarę szybki poród. Więcej niż 4 godzin może nie zajął. Ahh mogę być z siebie dumna. Bolało jak cholera, a ja dzielna nie wzięłam znieczulenia. ^^</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiedy już leżałam na łóżku w `swojej` sali chwilkę potrzymałam małego Jamesa. Później odpłynęłam. Byłam strasznie zmęczona. Spałam chyba z 2 godziny... a przynajmniej tak czułam. Kiedy otwarłam oczy zauważyłam Nathana, który siedział na fotelu w kącie i trzymał delikatnie naszego synka. Uśmiechnęłam się i wtedy spojrzał na mnie. Również był uśmiechnięty. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Śpij jeszcze. Wiem, że jesteś zmęczona. - poprawił swojego full capa ^^</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie chcę. Mam ochotę popatrzeć na dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Nathan zaczął się śmiać. Po cichu. Nie chciał obudzić śpiącego Jaya.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Będziesz najwspanialszą mamusią na świecie. - powiedział</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- A Ty ... może nie najlepszym, ale godnym naśladowania ojcem. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dzięki. - zrobił smutną minkę - Miło mi.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Wtedy weszła pielęgniarka. Poprosiła o naszego maluszka i wyniosła go z sali. Chyba poszła włożyć go do inkubatora. W końcu Nathan się uparł, żeby potrzymać go przez chwilkę na rękach. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Przepraszam. Chodź. Usiądź obok mnie. - przesunęłam się robiąc mu miejsce - No chodź.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- A będę najwspanialszym ojcem na świecie ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Już nim jesteś. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Uśmiechnęliśmy się do siebie i Nath podszedł do mnie. Położył się obok biorąc mnie w ramiona i założył na moją głowę swoją czapkę. Później obdarzył mnie namiętnym pocałunkiem i przytulił jeszcze mocniej.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jestem z Ciebie dumny. - wyszeptał - A teraz spróbuj zasnąć. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Nic nie mówiąc zamknęłam oczy i odpłynęłam.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiedy się obudziłam, była 12.42. Chyba, że nie znam się na zegarku. Rozejrzałam się. Byłam sama. Sięgnęłam po moją torebkę, która leżała na etażerce. Wyciągnęłam z niej komórkę i zadzwoniłam do mamy.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Halo ? - odebrała od razu</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Cześć, mamo. - powiedziałam zaspana</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dopiero się obudziłaś ? </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie dziw się. Miałam prawo być zmęczona.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">No tak... moja mama o niczym nie wie.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- A jak tam maluszek ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ughh.. nie mam pojęcia.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie jest z Wami ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Mamo... mów logiczniej, dobra ? Dopiero się obudziłam.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- A może Ty mi coś powiesz ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie rozumiem. Poddaję się. Wygrałaś. Bingo !</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nathan do mnie dzwonił. Powiedział, że mam ślicznego wnuka. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Dzwonił do Ciebie ? - poderwałam się do góry</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Noo... no dzwonił.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Ale kiedy ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Oj, kochana. - mama westchnęła głośno</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Oddzwonię, ok ? Pozdrów tatę. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Zaraz sama go pozdrowisz.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie zwracając uwagi na to co powiedziała mama, rozłączyłam się i akurat wszedł Nathan.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Gdzieś był ? - przymrużyłam oczy i wskazałam na niego palcem</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Po coś do jedzenia dla mojej księżniczki.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Pocałował mnie i położył przede mną tacę z talerzem zupy pomidorowej.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- O reeeety ! Jesteś najlepszy ! Kocham Cię !</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Pomijając fakt, że to moje ulubione danie i nawet w szpitalu dało się to zjeść. ^^</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Och dziękuję. Czuję się zaszczycony.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Gdzie Lil'Jay ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- No w inkubatorze. - Nath zaczął się śmiać</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie śmiej się ze mnie, tępaku. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo co ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Bo Cię zupą opluję.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- A ja Cię wyłaskoczę.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wczoraj rodziłam. Tylko spróbuj, a obiecuję, że wylądujesz na łóżku obok mnie.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- A z miłą chęcią poleżę obok Ciebie.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nie o tym mówię. Boże ! Faceci tylko o jednym !</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- A o co Ci chodziło ?</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- O to, że połamię Ci kości, choć nie wiem czy jestem do tego zdolna. I przy okazji nie chcę robić krzywdy mojemu idealnemu chłopakowi.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Ujęłam jego twarz w dłonie i lekko pocałowałam.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Co tak delikatnie ? - spytał i pocałunek zmienił się na namiętny</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Moi rodzice jak zwykle wszystko psują ! Wpadli na salę razem z Jasonem. Bart od razu podbiegł do mnie i przytulił mocno. </span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kiedy zobaczę Waszego synka ? - spytał zajmując miejsce obok mnie</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Już niedługo. Spokojnie.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Odpowiedź skleiłam w odpowiednim czasie. Na salę weszła pielęgniarka i powiedziała, że Jamesa trzeba nakarmić. Chwilę potrzymałam go na rękach i pozwoliłam wszystkim się na niego napatrzeć. Nathan jednak cały czas wpatrywał się we mnie, nie w naszego synka. Kiedy na niego spojrzałam, spytałam o co mu chodzi :</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Jesteś piękna. - odpowiedział uśmiechając się i nie odrywając ode mnie wzroku</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- To my nie przeszkadzamy. - powiedział tata - Chodź Jason. Idziemy na stołówkę.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Wstali i poszli.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Pójdę z nimi. - oświadczył Nath i pobiegł za nimi</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Zostałam więc sama z mamą.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- Nakarmić Jaya. To chyba nie powinien być problem. - myślałam na głos</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- No nie, nie powinien. - zaśmiała się mama</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Parę minut później najedzony Jay leżał w ramionach mojej mamy, a my po cichu plotkowałyśmy o trendach w Nowym Jorku. Mama opowiadała jak spędziła tam z tatą i Jasonem miesiąc urlopu. Przy mnie w Nottingham cały czas był Nathan, więc nie miała się o co martwić. Od kiedy z nim jestem wszyscy mu ufają. A ja najbardziej. ^^</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">No i tak na plotkowaniu spędziłyśmy chyba z dwie godziny ! W tym czasie chłopacy siedzieli w stołówce i rozmawiali o ostatnim meczu ...-.-</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Trochę długi ^^</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie mogłam się powstrzymać i go napisałam.</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Czekam na 5 komentarzy :D</span><br />
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><3</span>Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-16445803598530353102012-12-09T16:35:00.001+01:002012-12-09T16:35:56.733+01:00Rozdział 87Rodzice kręcili się w kółko, jakby czegoś szukali.<br />
- Co Wy robicie ? - spytałam zdejmując prochowiec<br />
- Victoria ! - krzyknęła mama - Gdzie byłaś ?!<br />
- Odprowadzałam Jasona do szkoły.<br />
- Zwariowałaś ?! - wtrącił tata - Mogło się Tobie coś stać !<br />
Tak... od kiedy jestem w ciąży, Nathan jest bardziej romantyczny, a rodzice stali się nadopiekuńczy. Suuuper. -.-<br />
- Co mi się miało stać po drodze do szkoły ?<br />
- Nie powiedziałaś nam, że po przyjeździe zastaniemy pusty dom.Nie wiedzieliśmy gdzie jesteście. - mama złagodniała<br />
- Jestem głodna. - powiedziałam<br />
Pokierowałam się do kuchni. Z lodówki wyjęłam karton mleka i wypiłam kilka łyków. Później wzięłam w rękę parówkę i poszłam do swojego pokoju.<br />
Włączyłam laptopa. Logując się na twittera usłyszałam swój telefon. Wiadomość od Jaya : `Wbijaj na tt !`. Tak, jakbym już tego nie zrobiła. Weszłam na jego profil i sprawdziłam ostatni tweet. Byłam w nim oznaczona. Właściwie ja i Nathan. Otwarłam zamieszczone tam zdjęcie i uśmiechnęłam się nie patrząc na opis. Sytuację ze zdjęcia uwiecznił Jay, kiedy siedzieliśmy w moim salonie poprzedniego dnia. Miałam podciągniętą bluzkę, a Nath z zacieszem gładził mój brzuch. No i wygadałam ! Usłyszałam piosenkę Rity Ory - R.I.P. Właśnie dzięki niej wiedziałam kiedy usłyszę mojego ukochanego.<br />
- Halo ? - odebrałam<br />
- Cześć, Kochanie. - oczywiście Nathan<br />
- Już tęsknisz ? Rozmawialiśmy niecałe 30 minut temu. - zachichotałam<br />
- Tak, wiem i tęsknię cholernie ! Tylko dzwonię Cię spytać, czy widziałaś co nasz Loczek wykombinował ?<br />
- Widziałam. Nawet sam mnie o tym poinformował.<br />
- Ukręcę mu łeb ! To miała być nasza tajemnica !<br />
- Nic mu nie rób ! Jestem pewna, że on jakoś nam to wyjaśni.<br />
- Mogę mu chociaż jakiegoś siniaka nabić za ten opis ?<br />
`Nath szykuj się ! Teraz koniec imprez ! Lepiej zacznij malować pokój dla Waszej trójki i łóżeczko skręcać ! :) `<br />
- Tak, możesz. Walnij go przy okazji ode mnie.<br />
- Kocham Cię ! - był wyraźnie uradowany<br />
- My Ciebie też. - i się rozłączyłam<br />
`Jesteś najgorszą przyjaciółką na świecie, Vic.` -brzmiał tweet Jaya kwadrans później. Domyśliłam się, że chodziło o moją rozmowę z Nathanem.<br />
<br />
W #WantedWednesday siedziałam w domu z Jasem. Nie poszedł do szkoły, bo połowa budynku nie funkcjonuje z powodu remontu. Obejrzeliśmy chyba wszystkie filmiki z historii The Wanted, a ciągle było przed południem. Zrobiliśmy więc babeczki, które udekorowane były śmiesznymi emotkami.<br />
- Jemy teraz ? - spytał Jason<br />
- Właściwie to mam ochotę na ogórki.<br />
Podeszłam do szafki, która pełniła rolę spiżarki i wyjęłam z niej słoik. Odkręciłam pokrywkę, odłożyłam ją na blat i włożyłam do ust największego ogórka. Podchodząc do okna zauważyłam, że ktoś się skrada. Kiedy się potknął, zauważyłam, że to Aaron ! Nieświadomie wyplułam całego ogórka... na szybę. Jak na zawołanie kumpel spojrzał na mnie przerażony, a ja próbowałam doczyścić rękawem plamę na oknie. W końcu się poddałam i pomachałam mu nieśmiało. Wykonał gest, który jasno objaśniał, że mam wyjść do niego. Waląc się w czoło z zawstydzenia poszłam otworzyć drzwi. Jak się spodziewałam, Aaron od razu wszedł do środka uciekając przed zimnem.<br />
- Cześć. Ciebie też miło widzieć. Odpowiadając na Twoje pytanie, u mnie wszystko w porządku. - wypaliłam bez zastanowienia<br />
Aaron przymierzył się, żeby ująć moją twarz w dłonie, ale się odsunęłam. Jak przypuszczam, chciał mnie pocałować.<br />
- Ej ! Zostaw ją ! Bo zadzwonię po Nathana !<br />
Spojrzałam w prawo. Stał tam Jason.<br />
- A któż to taki ? - spytał Aaron<br />
- Chłopak Vicki. Nie wspominała Ci o nim ?<br />
- Nie musiała. Sporo dowiedziałem się z mediów. - spojrzał na mój brzuch - Ty jesteś w ciąży ?! Z tym idiotą ?!<br />
- Aaron, Nath nie jest idiotą. Kocham jego, nie Ciebie. Kiedy to w końcu zrozumiesz ?<br />
- To jego dziecko ?!<br />
- Tak. I nawet jestem z tego dumna. Nath będzie wspaniałym ojcem i mężem.<br />
- Poczekaj... co ?! Oświadczył Ci się ?!<br />
- Nie Twoja sprawa. Powinieneś już iść.<br />
- Vicki, wytłumacz mi to. - uspokoił się troszkę<br />
- Tak, będę miała dziecko z Nathanem. Kocham go nad życie i zrobiłabym dla niego wszystko. To z tym mężem... - westchnęłam głośno robiąc pauzę w mojej wypowiedzi - Jeszcze mi sie nie oświadczył.<br />
- Jeszcze ?! To niby kiedy zamierza to zrobić ?!<br />
- Sama chciałabym wiedzieć.<br />
Nastąpiła cisza. Nikt się nie odezwał. W końcu Aaron przerwał to milczenie :<br />
- Masz rację. Lepiej już pójdę. - zatrzymał się w drzwiach - Ale... wiem, że to głupie. Ale nie przyjmuj tych oświadczyn.<br />
- Zastanów się lepiej o co mnie prosisz !<br />
- Ehh, mówiłem, że to głupie. Tylko zrób coś dla mnie.<br />
- Co takiego ?<br />
- Jesteś w stanie pamiętać ?<br />
- O czym ?<br />
- O tym, że zawsze będę Cię kochać.<br />
Zamurowało mnie. Aaron zostawił pocałunek na moim policzku i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Chwilę stałam bez ruchu. W końcu poszłam do salonu i opadłam na sofę. Jason jak zwykle usiadł obok mnie.<br />
- Kto to był ? - spytał<br />
- Aaron. Chodziliśmy razem do klasy w liceum.<br />
- Lubi Cię. To widać. Ale kiedy Nathan na Ciebie patrzy, to wydaje się, jakbyś była dla niego wszystkim.<br />
- A Ty ? Masz już taką koleżankę, która jest dla Ciebie wszystkim ?<br />
- Kobieto ! Mam 11 lat ! Myślisz, że w tym wieku chłopcy chcą mieć dziewczynę ?<br />
- Oj, za parę lat będziesz narzekał, że to powiedziałeś.<br />
- Nie koniecznie. - zaczął szperać w prawej kieszeni - Widzisz ? - pokazał mi jakieś zdjęcie - Ma na imię Laura. Chodzi ze mną do klasy. Lubię ją. Tak samo, jak Nathan lubi Ciebie.<br />
- Kiedy ją poznam ? - no taaak, ciekawość wzięła górę<br />
- Nie wiem, czy w ogóle ją tu przyprowadzę.<br />
- Czemu ?<br />
Zdałam sobie sprawę, że mi też było głupio, kiedy rodzice poznali Nathana. Spałam wtedy w aucie, bo zasłabłam na lotnisku. Właściwie mama i tata przyjęli go bardzo ciepło. W końcu się mną opiekował i nadal to robi.<br />
- Boję się, jak wszyscy na nią zareagują. - kontynuował<br />
- No co Ty ! Zaproś ją do nas, a ja dopilnuję, żeby rodzice często nie odwiedzali Twojego pokoju.<br />
- Wow ! Dzięki ! Jesteś najlepszą siostrą na świecie !<br />
- A Ty najlepszym bratem w kosmosie.<br />
Zaśmialiśmy się i resztę dnia spędziliśmy wygłupiając się i oglądając bajki.Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-32010077610750427702012-11-23T21:11:00.003+01:002012-11-23T21:11:47.441+01:00Rozdział 86Kiedy zaczynało robić się ciemno chłopacy postanowili jechać do Londynu. W drzwiach zatrzymał mnie Jay.<br />
- Vicki, jeśli tylko chcesz mogę do Ciebie wpadać dwa razy w tygodniu. Teraz potrzebujesz szczególnej opieki. - powiedział<br />
- Jay, nie obraź się, ale brzmiało to tak, jakbym była chora umysłowo.<br />
- Wiesz, że nie to miałem na myśli. Chociaż ... do chorych umysłowo można Cię zaliczyć.<br />
Jay zaczął się śmiać i przy okazji dostał w łeb. <br />
- Ałć ! Za co to ?!<br />
- Ty już dobrze wiesz za co.<br />
- Vicki ! Dzwoniła mama ! Wrócą jutro w południe, bo jadą do cioci. - oświadczył Jason z telefonem w ręce<br />
- Świetnie.<br />
Cóż zachwycona tym pomysłem nie byłam.<br />
- Mogę zostać na noc, jeśli chcesz. - zwrócił się do mnie Tom<br />
- Nie dziękuję. - zachichotałam - Max ! Jedź ostrożnie !<br />
Wszyscy wpakowali się do vana, a Max kiwnął głową w geście potwierdzenia. Wróciłam do domu, bo nie było za ciepło na zewnątrz. Śnieg. -,-<br />
- Co robimy ? - spytał siedzący w kuchni Jason<br />
- Nie wiem. A co chcesz robić ?<br />
- Pobawić się w coś ? To chyba logiczne.<br />
- No racja. Powinnam się tego domyślić. - usiadłam na krześle obok niego<br />
- Mama gdzieś schowała moje PSP !<br />
Westchnęłam głośno i podeszłam do komody, na której leżała `zabawka` mojego młodszego brata.<br />
- Masz. - powiedziałam podając mu konsolę<br />
- Wow ! Dzięki ! Kurcze, mam najlepszą siostrę na świecie !<br />
Przytulił mnie i pobiegł na górę, do swojego pokoju.<br />
- Szkoda, że ta Twoja najlepsza na świecie siostra musi siedzieć sama. - powiedziałam sama do siebie i rzuciłam się na wygodną kanapę w salonie<br />
- W sumie...<br />
Odwróciłam się i spojrzałam na schody. Stał na nich .. Jason. No coś podobnego. Dostał w swoje ręce PSP i nie gra ?! Boże, co się dzieje na tym świecie...<br />
- Wolę grać z Tobą w scrabble.<br />
Podbiegł do komody i z jednej z szuflad wyciągnął zielone pudełko. Cóż.. przynajmniej jakoś sobie czas umilimy. Dopiero od trzech miesięcy spędzamy we czwórkę naprawdę rodzinne wieczory. Kiedy wstawałam z kanapy, moje kolano zahaczyło o coś, co spadło ze stołu. Była to czerwona koperta z serduszkiem. Podniosłam ją i wyciągnęłam z niej kartkę urodzinową. Pisało na niej :<br />
`<i>Wszystkiego Najlepszego Księżniczko Z Okazji 18-stki ! Wiem, że nie lubisz tego określenia, ale postaram się, abyś dzisiaj czuła się jak księżniczka. Kocham Cię. Ale to już chyba wiesz. Dobra, przejdę do życzeń ; )</i><br />
<i>A więc, życzę Ci :</i><br />
<i>1. Abyś była zawsze szczęśliwa, uśmiechnięta i wesoła.</i><br />
<i>2. Abyś nigdy nie miała problemów, a jeśli jakiś się znajdzie, to dzwoń po mnie, a ja go zlikwiduję.</i><br />
<i>3. Abyś zawsze miała przy swoim boku kogoś, komu ufasz i kto Cię wysłucha.</i><br />
<i>Mógłbym wymieniać w nieskończoność, ale kartka mi się kończy... </i><br />
<i>Pamiętasz, jak pierwszy raz się spotkaliśmy ? Była to próba dźwięku na koncercie w Birmingham. Właściwie... to się wtedy tylko widzieliśmy ; ) Uwierz, że po koncercie stresowałem się jeszcze bardziej ! W końcu musiałem zagadać do takiej ślicznotki ! ; * I... pewnie od razu zauważyłaś, że ten cały `tydzień z fankami` jest wymyślony. No cóż, nie wiedziałem co zrobić, żebyś spędziła ze mną trochę czasu. A ... pamiętasz piosenkę, przy której spotkaliśmy się w klubie dzień po koncercie ? Od tamtej chwili słucham jej bez przerwy, tylko dlatego, że przypomina mi to spotkanie. </i><br />
<i>Chciałem napisać coś dla Ciebie... chyba mi się udało, ale to tylko moja opinia. Jeszcze nie wiem kiedy to nagramy... ja nawet tego chłopakom nie pokazałem ! No cóż, jak wspominałem wcześniej WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KSIĘŻNICZKO !!! </i><br />
<i>Kocham Cię,</i><br />
<i>Kocham Cię,</i><br />
<i>Kocham Cię,</i><br />
<i>Nathan.`</i><br />
Aż się wzruszyłam ! Łzy napłynęły mi do oczu po wspomnieniu naszego pierwszego spotkania.<br />
- Vicki ? - spytał Jason - Ty płaczesz ?<br />
Oderwałam się od kartki, schowałam ją do koperty i podeszłam do brata.<br />
- Tak, ale to łzy szczęścia.<br />
- A z czego się tak cieszysz ?<br />
No faktycznie, zaczęłam się śmiać sama z siebie.<br />
- Gramy w te scrabble ?<br />
- No pewnie !<br />
Jason rozłożył planszę i zaczęliśmy grać. O godzinie 22.00 powiedziałam, że idziemy spać. Ja też byłam zmęczona. Co dziwne, mój brat zgodził się od razu.<br />
Następnego ranka, w poniedziałek, byłam w domu sama z Jasonem. No tak, rodzice wracają w południe. Nagle usłyszałam kroki mojego brata. Wleciał do mojego pokoju ze swoim granatowym budzikiem w dłoni.<br />
- Victoria ! Zaspałem ! Co teraz ?!<br />
Zaczął skakać po moim łóżku.<br />
- Victoria ? - spytałam - Od kiedy tak do mnie mówisz ? Co Ci się stało ? Może zdążymy jeszcze do lekarza.<br />
Wstałam i podeszłam do szafy, aby wybrać z niej czarne rurki, białą bluzę przez głowę, a z podłogi zgarnęłam czarne conversy.<br />
- Będzie Ci zimno. Zapomniałaś, że spadł śnieg ?<br />
- Nie. Akurat pamięć mam bardzo dobrą.<br />
- Gdyby był tutaj Nathan, to musiałabyś założyć kozaki, gruby płaszcz i Bóg wie ile swetrów !<br />
- Hej ! Od kiedy tak lubisz Nathana ?<br />
Weszłam do łazienki i zaczęłam się przebierać jednocześnie rozmawiając z bratem. Wyglądało na to, że dzisiaj będę musiała odprowadzić go do szkoły.<br />
- Jest całkiem spoko. - odpowiedział Jason<br />
- Spoko ? Dla mnie jest 1/4 mojego świata.<br />
- 1/4 ? A kto jest resztą ?<br />
- Ty, mama, tata.<br />
- Tylko ?<br />
- No cztery osoby są w moim sercu.<br />
Wyszłam z łazienki i zaczęłam ubierać prochowiec.<br />
- Ubieraj się, Jason. Wychodzimy za pięć minut !<br />
- Dooobra.<br />
Założyłam mój błękitny komin i czarny full cap Nathana. Zostawił u mnie wczoraj. Ma pecha, bo przejmuję. ^^<br />
Do szkoły doszliśmy w niecałe 10 minut. Jason zdążył akurat na dzwonek.<br />
- Pa, Vicki. Dzięki za odpowadzkę !<br />
- Spoko. Miłego dnia. Tylko proszę mi do domu jakąś piątkę przynieść !<br />
- Dobrze !<br />
I pobiegł do szkoły. Wracałam długo. Postanowiłam przejść się parkiem. Spojrzałam na wyświetlacz komórki, na którym akurat pokazało się połączenie. Nathan :<br />
- Tak, kochanie ? - spytałam siadając na ławce<br />
- No cześć. Jak się czuje mój skarb ?<br />
- Zależy o którego skarba pytasz. - uśmiechnęłam się i pogładziłam po brzuchu<br />
- O moje oba skarby, oczywiście.<br />
- No więc ze mną dobrze, a z młodym to nie wiem. Nie pytałam. A po co dzwonisz ?<br />
- A co nie mogę zadzwonić do mojej ukochanej zapytać, jak się czuje i co słychać u naszego brzdąca ?<br />
- Oj tak tylko powiedziałam. Kiedy się zobaczymy ?<br />
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że już niedługo. Tęsknię za Tobą. Nawet nie wiesz, jak bardzo.<br />
- Ja też tęsknię. Ale coś czuję, że ta rozłonka będzie trwała trochę dłużej.<br />
- Jak to ?<br />
- No wiesz. Trasa, koncerty, wyjazdy. Takie życie.<br />
- Zwłaszcza moje.<br />
- Ej ! Ja uwielbiam to, co robisz. Ty to wręcz kochasz. Korzystaj dopóki jesteś młody i nie musisz wychowywać dzieciaka. - zachichotałam<br />
- Dzwonisz do Vicki ? - usłyszałam Maxa<br />
- Ej daj nam z nią pogadać ! - i... Toma<br />
- Ja też chcę ! - odezwali się równo Jay i Siva<br />
- Poczekaj, kocie, dam Cię na głośnik. Idioci chcą z Tobą rozmawiać.<br />
- Vicki ! Jak się czujesz ? Co u Ciebie ? Wszystko dobrze ?<br />
Pytania wlatywały mi jednym uchem i wylatywały drugim.<br />
- Może po kolei, co Wy na to ?<br />
- Ok. Więc jak się czujesz ? - spytał Jay<br />
- Dobrze. Znaczy oboje czujemy się dobrze. Tak mi się wydaje.<br />
- A o której wstałaś ? - nie wiem, po co takie informacje chciał dostać Tom, ale ok ok<br />
- Nie wiem... Coś po siódmej. Miałam piękną pobudkę.<br />
- Jaką ? - wtrącił Siva<br />
- Mój brat, skaczący po łóżku. Bardzo Was polubił. Musicie wpadać częściej, bo mi jest niewygodnie na podłodze. Zwłaszcza teraz.<br />
- Jak to ? To co Wy tam robicie ?<br />
- Gramy w gry planszowe, bo Jason uważa, że na stole nie wypada.<br />
- Chłopaki chodźcie ! - krzyknął Max<br />
- Po co ?<br />
- Na próby ? Pierwszy koncert masz ? - zadał sarkastyczne pytanie Jayowi<br />
- Dobrze, kochanie. Ja muszę kończyć, ale obiecuję zadzwonić zaraz po próbie. Mam telefon cały czas przy sobie, więc jak tylko..<br />
-...jak tylko coś się będzie działo lub będę miała ochotę porozmawiać, dam Ci znać. - dokończyłam za niego<br />
- Kocham Cię.<br />
- Ja Ciebie też. Miłej próby. I skup się !<br />
- Przecież wiesz, że tylko jeśli myślę o Tobie mogę znaleźć ukojenie.<br />
Stwierdzam fakt, iż od kiedy jestem w ciąży Nathan zrobił się bardzo romantyczny o.O<br />
No nic, pożegnałam się z nim i wróciłam do domu. Kiedy tylko weszłam, zastałam rodziców.Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-418426711243170440.post-54365233455419564842012-11-15T19:46:00.001+01:002012-11-15T19:46:08.443+01:00WAŻNE !!!Ok ok .<br />
Rozumiem, że niektóre blogi chcą zdobyć `rozgłos` i dlatego komentują o sweterkach, czy jakiś konkursach.<br />
Ale mnie serio to nie interesuje !<br />
Przepraszam, jeśli jestem niegrzeczna, ale to jest blog z opowiadaniem o The Wanted !<br />
Dla fanek i nie tylko !<br />
A nie sieć sprzedaży, czy reklam !<br />
Jeśli macie do przekazanie jedynie takie wiadomości, to ja bardzo dziękuję, ale nie skorzystam.<br />
Naprawdę nie chcę być niegrzeczna, broń Boże ! ale nie chcę po prostu żadnych reklam pod moimi postami !<br />
Zrozumcie, że mnie to doprowadza do szału !<br />
Więc błagam !!!!<br />
Nie komentujcie tak jak jest pod moim ostatnim postem.<br />
Chodzi mi o komentarze :<br />
1. `Wytypowałam Cię do zabawy `Liebster Blog`. Więcej informacji na moim blogu.`<br />
2. `Lubisz pastelowe sweterki ? U MNIE DO WYGRANIA ! miętowy, pleciony`<br />
<br />
Błagam !!!<br />
To blog z opowiadaniem, a nie z reklamami -.-Vickihttp://www.blogger.com/profile/11009613638195600307noreply@blogger.com0