wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 91

Kiedy w końcu przestałam się śmiać, spojrzałam na wszystkich. Wlepiali we mnie gały, jakbym była jakaś nienormalna... Albo tak wyglądała...
- Cóż. - odchrząknęłam i usiadłam porządnie na sofie - To co z tym pakowaniem i tak dalej ?
- Ja Ci pomogę jeśli chcesz. - zaproponował Jay
- Okej. Chodź. - uśmiechnęłam się i poszliśmy na górę
- Co pakujemy ?
- Moje rzeczy ?
- A Nathan ?
- Sam się spakuje ?
- Racja.
Zachichotaliśmy. Dawno nie spędziłam chwili z Jayem. A przecież to mój kumpel. Znamy się od 17 lat. Wow ! Długo już.
- Ile razy dziennie będziesz mnie odwiedzała ? - spytał wyciągając moją czarną walizkę z szafy
- Nie wiem. Poczekaj... dziennie ? - zaśmiałam się - Raz na tydzień nie wystarczy ?
- Nie. Absolutnie !
- Jay ? - spojrzałam na niego jakby coś przeskrobał i bał się przyznać - Teraz i tak siedzicie cały czas w Londynie.
- We czwórkę. Nathan woli Wasze towarzystwo.
- Dziwisz się ? Tatuśkowi się dziecka zachciało. Skoro je ma, niech je wychowuje.
- A Ty ?
- A będę się urywać na jakieś imprezy, czy domówki. W końcu Londyn. A jak mnie fotoreporterzy złapią, to będę się tłumaczyć, że to nie ja. Proste.
- Genialny plan. Czemu kiedy ja się zwykle tłumaczę, nikt mi nie wierzy ?
- Bo u Ciebie każdy poznaje loczki, oczy, styl ?
- Masz rację.
- Ja zawsze mam rację.
- A tak na serio ?
- Co na serio ?
- Co będziesz robić w Londynie ?
Dotychczas klękałam przy komodzie, lecz kiedy Jay zadał to pytanie, uśmiechnęłam się szerzej i usiadłam na brzegu łóżka. On zajął miejsce po drugiej stronie, bo obok mnie była walizka -.-
- Tak na serio ? Będę całe dnie i noce spędzać w mieszkaniu, które kupił Nath. No i oczywiście, które Wy urządziliście. - dodałam widząc, że Jay otwiera buzię - Postaram się być z Wami cały czas, ale wiesz, że nie będzie to możliwe. Sama z Nathanem spędzam niewiele czasu, a co dopiero z Tobą. On co chwilę dostaje wezwania do studia, na wywiady. Tak samo jak Ty, Tom, Max i Siva. Kiedy mam spędzać z Wami czas ? Nie byliście nawet w szpitalu, bo mieliście kilka wywiadów pod rząd. Spędziłam tam tydzień - byli ze mną tylko mama, brat, tata i Nath. Was nie było. Teraz tak będzie zawsze.
- Vicki, zrozum...
- Wasza kariera nabiera coraz szybszego tempa. - urwałam mu i kontynuowałam swoją wypowiedź - Nawet nie wiesz, jak bardzo się z tego cieszę. Lubię obejrzeć sobie w sieci Wasz koncert i nucić cicho Wasze piosenki do malutkiego uszka Lil'Jaya, kiedy czas na drzemkę. Chociaż... on ciągle śpi.
Znów oboje zachichotaliśmy i w ciszy dokończyliśmy pakowanie. Kiedy komoda była pusta, tj. wszystkie bluzki, bielizna, skarpetki i buty były spakowane, przyszedł czas na szafę.
- Całą ? - spytał z niedowierzaniem kumpel
- Nie, głuptasie. Chcę tylko dwie bluzy: cienką i grubą, sweterek, ten przez głowę, szary, wiesz który, prawda ? Potrzebne mi tam jeszcze spodnie. Może cztery pary. Nie więcej. Po resztę przyjadę kiedy indziej.
- Dobra. - wzruszył ramionami. Wtedy wyrzuciłam, dosłownie, z szafy rzeczy, które chcę zabrać do Londynu. Jay posłusznie składał wszystko w kostkę i pakował do mojej niebieskiej torby z nutkami. Co jak co, ale tą torbę to lubiłam. Zmieściłam w niej wszystko: ubrania, jedzenie, jaszczurkę Jaya..kiedy była mniejsza rzecz jasna.
Kiedy zapinałam torbę, uświadomiłam sobie, że muszę jechać w dresach i za dużym o dwa rozmiary t-shircie Nathana. Cóóóż.... No i wtedy wszedł mój chłopak z synkiem na rękach. Karmił go. Co za niesamowity widok. Nathan Sykes trzyma na rękach swojego własnego syna i karmi go z uśmiechem. Sama się uśmiechnęłam. To naprawdę wyglądało słodko. Zauważyłam, że Jay robi mu zdjęcie-suprajs ! Haha ; )
- A teraz do mamusi. Nie trzymała Cię na rączkach całe południe. - zaśmiał się Nath wiedząc ile razy wstawałam do dziecka w nocy - Opróżnił całą butelkę. - zwrócił się do mnie
- To może go potrzymaj, aż mu się nie odbije ?
Nath tylko przewrócił oczami i zaczął chodzić po korytarzu w tę i z powrotem, żeby Jamesowi się odbiło. Taak. Przesłodko ^^
Zeszłam na dół już w koczku, dresach, bluzce Natha oczywiście, czarnych conversach i białej bluzie przez głowę bez kaptura. Ubrałam swoją czarną kurtkę, jaskrawy różowy szalik i wzięłam otulonego w niebieski kocyk Lil'Jaya. Miał na sobie białą czapeczkę i śpioszki. ^^
Jay zniósł z góry moją walizkę, bo ja zabrałam torbę. Jak się okazało Nath spakował się dzień wcześniej. -.- Jak niby ? No dobra, nie wnikajmy. Kiedy wychodziłam z domu, zatrzymała mnie mama.
- Tylko uważajcie na siebie. - powiedziała - Zadzwoń jak dojedziecie. Albo Ty, albo Nathan. Dobrze ?
- Okej, mamo, nie panikuj.
- Kocham Cię córeczko. - przytuliła mnie delikatnie, bo ciągle miałam na rękach dziecko - Ciebie też mały brzdącu.
- My Was też.
Podeszłam jeszcze do taty i brata i wsiadłam na przednie siedzenie samochodu. Jechaliśmy tradycyjnie moim autem -.- No przecież to było do przewidzenia.
Trzy godziny. Ja rozumiem, że Nathan nie chciał jechać za szybko, czy coś, ale były "puste" drogi. W sensie zero korków i cały czas praktycznie zielone. Spokojnie zajęłoby nam to półtorej godziny ! Ale nie. Nath musi jechać 50km/h. -.-
Kiedy w końcu podjechaliśmy pod nasze mieszkanie, zobaczyłam pięknie wyremontowany, nowoczesny szeregowiec/blok. Był biały i na oko miał cztery piętra. Nathan zdradził mi po drodze, że mieszkamy na drugim. Pod numerem 5. Od razu skojarzyło mi się The Wanted. ^^
Wchodząc po schodach, obudził się Lil'Jay.
- Chyba wie, że dojechał do nowego domu. - stwierdził Nath
- Pewnie tak. - zaśmialiśmy się oboje
Nathan włożył klucz do srebrnego zamka i duże, mosiężne, brązowe drzwi się otworzyły. Spojrzałam na niego niepewnie.
- Wejdź. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek - Ja idę po walizki.
Popchnęłam delikatnie drzwi, żeby otwarły się szerzej. Zatrzymały się na prawej ścianie, która ciągnęła się prosto przez cały korytarz. Spoglądając w lewo zauważyłam kuchnie na podeście, którą od salonu oddzielały tylko trzy schodki i blat. W salonie była długa ciemna kanapa i dwa fotele do kompletu. Wyglądały na wygodne. Na ścianie obok sofy mieścił się duży telewizor, a zaraz obok wyjście na balkon. Spojrzałam na ścianę po mojej prawej. Na końcu korytarza można było wybrać trzy opcje: drzwi na wprost, po lewej lub po prawej. Wybrałam te na wprost. Przeszłam cały kremowy korytarz, mijając kuchnię i salon i otworzyłam drzwi. Moim ochom ukazał się pokój dziecięcy. Panowały w nim barwy białe, brązowe, kremowe. Podeszłam do łóżeczka. Włożyłam do niego Lil'Jaya i otuliłam przygotowaną, niebieską kołderką. Zostawiając drzwi otwarte wybrałam opcję numer 3. Duża, szaro - żółta łazienka z prysznicem, wanną, umywalką wbudowaną w blat, a obok pustego kosza na brudną bieliznę zauważyłam mały, niebieski nocnik. Zaśmiałam się pod nosem i zrobiłam dwa koki w tył. Wtem ktoś mnie objął. Zamknęłam oczy czując jego zapach. Hugo Boss Grey. Takiego perfum używała tylko jedna osoba, jaką znałam.
- Najlepsze na koniec, kochanie. - wyszeptał mi do ucha i pocałował w skroń - Masz zamknięte oczy ? - przytaknęłam - Więc chodź.
Złapał mnie za rękę i wprowadził powoli i ostrożnie do ostatniego pokoju. Pachniało w nim wanilią.
- Jeszcze nie. - powiedział - Jeszcze poczekaj.
Dotknęłam dłonią futrynę i czekałam z uśmiechem na twarzy. Słyszałam jego kroki. Stanął przede mną w odległości mniej więcej metra.
- Proszę, kochanie, otwórz oczy. To dla Ciebie. Kocham Cię.
Wykonałam jego polecenie. Otwarłam oczy. Zauważyłam dużą sypialnię w spokojnych, jasnych kolorach. Światło wpadało do pokoju przez trzy ogromne okna. Podążając wskazówkami zegara, widziałam komodę, na której było zdjęcie moje i Nathana oraz to ze szpitala; była tam również niewielka taca, na której znajdowały się dwie zapachowe świece.
- Wanilia. - wyszeptałam, na co się uśmiechnął
Dalej zobaczyłam jeszcze jedno łóżeczko. Identyczne jak w pokoiku Lil'Jaya.
- Żeby noce spędzał tutaj. - powiedział - Tam będzie drzemał jedynie w dzień.
Za łóżeczkiem dostrzegłam ogromną, lecz sprawiającą wrażenie lekkiej...płachty. Była kremowa, tak jak cały pokój.
- Niespodzianka. - szepnął
Później były trzy okna, a z nich widok na ulicę, na której zostawiliśmy auto i BigBena. Spojrzałam na trzecią ścianę. Etażerka, łóżko, etażerka. Typowe. Ale za to jakie ładne. Nad dużym, dwuosobowym łóżkiem był obraz albo zdjęcie całej długości tych trzech mebli. Tamiza.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba.
Obok drugiej etażerki... nooo. może tak półtora metra od niej była duża szafa. Podejrzewam, że na ciuchy.
Widząc to wszystko aż zaniemówiłam. Zdjęłam szalik, kurtkę i rzuciłam je na łóżko.
- I jak ? - spytał - Może być ?
- Żartujesz ?! - podbiegłam do niego i uwiesiłam mu się na szyi. - Tu jest pięknie.
- Cieszę się, że Ci się podoba.
- Kocham Cię, Nathan.
- Ja Ciebie też.  - pocałował mnie. I wtedy nasz synek dał znać, że nie jesteśmy sami. Roześmialiśmy się chcąc nie chcąc, oderwaliśmy od siebie.
- Pójdę do niego. - zaproponował
- Dobrze.
Wpatrywałam się w drzwi z uśmiechem. Nie minęła sekunda, a Nath wrócił, przyciągnął mnie do siebie i złożył na ustach namiętny pocałunek.
- Kocham Cię, Vicki.
- Ja Ciebie też.
Znów się zaśmiałam i odprowadziłam go wzrokiem do sąsiedniego pokoju. Sama zrzuciłam kurtkę i szalik na ziemię i położyłam się na wygodnym łóżku.
_____________________________________________
Taki tam.
Pierwszy w tym roku.
Przypominam, że za 5 komentarzy nowy rozdział.
Dziś zrobiłam wyjątek, booo :
`1. Ali się czepiała, bo obiecałam ; *
`2. pierwszy w tym roku ^^
Dłuuuugi w dodatku.
Podoba się chociaż ?
I co z SKwR ?
(patrz opis poniżej poprzedniego rozdziału)
W tym :
`Kocham Cię`.
A z końcówką po prostu nie mogłam się powstrzymać ^^
Wszystkiego Najlepszego w 2013 roku !
Zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń ; *
Do następnego.
Wasza Vicki ; *
<3

5 komentarzy: