poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 97

*perspektywa Nathana*
Odłożyłem nóż na swoje miejsce i przytuliłem od tyłu robiącą śniadanie Vicki. Zsunąłem t-shirt z jej prawego ramienia i pocałowałem. Zachichotała. Później pocałowałem jej szyję, policzek. Aż w końcu odwróciłem ją do siebie i połączyłem nasze usta. Położyła dłonie na mojej klatce piersiowej. Czemu to zawsze musi być zły znak ? Halo ? Jezu, pytam się dlaczego ?
Spuściła wzrok i przygryzła dolną wargę.
- Daj mi skończyć to śniadanie. - powiedziała - Idź usiądź na sofie. Zaraz Ci przyniosę.
Jak kazała - tak zrobiłem. Nie chciałem, ale przecież nie miałem wyjścia. Faktycznie chwilę później wręczyła mi miskę z płatkami. Usiadła na fotelu. Nie na sofie. Nie miała ochoty siadać blisko mnie.
- Chodź tutaj. - poklepałem ręką miejsce obok siebie
- Nie. Tu mi wygodnie. - posłała mi uśmiech
No kurde, Vicki, wiem, że jestem palantem, ale chociaż usiądź obok mnie ! Nie rób mi tego ! Znów spadło na mnie wielkie poczucie winy. Odłożyłem ciepłą miskę płatków śniadaniowych i powlokłem się do łazienki. Wsparłem się o umywalkę i spojrzałem w lustro. Zrobiło mi się smutno. Kocham Vicki, ale ona widocznie nie czuje już tego do mnie. Przynajmniej to uczucie nie jest już takie silne. Zacząłem myśleć gdzie jest Lil'Jay. A no tak, Vic zatrzymała się u Sivy i Alice. Pewnie tam go zostawiła. Niech przyszły tatuś i mamusia nabiorą doświadczenia. Nagle usłyszałem coś w rodzaju tłukącego się szkła. Wybiegłem z łazienki i stanąłem na korytarzu. Vicki spojrzała na mnie przerażona z kuchni.
- Z rąk mi wypadło. - wzruszyła ramionami i sięgnęła po nową szklankę
Podszedłem i posprzątałem szkło. Kiedy już było czysto, Vic chciała mnie wyminąć. Chwyciłem ją za rękę.
- Co ? - spytała
- Nie uciekaj.
- To mnie puść. - wykonałem polecenie
- Lepiej ?
- Lepiej.
- O co chodzi ?
- O nic. A jest jakiś problem ?
- Jest. I to duży. Chodzi o nas.
- Nath, nie pamiętasz ? Nie ma już nas. Zerwałeś ze mną.
Ponownie złapałem ją za rękę, widząc, jak robi krok na schodki.
- Poczekaj. - powiedziałem - Ale ja Cię kocham.
- Wiem.
- Daj nam szansę.
- Ale to Ty wszystko zniszczyłeś.
- Vic, proszę.
- Puść mnie.
- Vicki...
- Puść.
Wzięła rękę i poszła do sypialni ze szklanką wody w ręce. Nie chcę jej znowu stracić. Nie mogę. Inaczej to mnie zniszczy.

*perspektywa Alice*
Kiedy się obudziłam, zobaczyłam obok siebie Sivę śpiącego jak niemowlak.
- Ssiesz kciuka ? - spytałam
- Co ? Nie. - automatycznie się obudził
- Widziałam. - zaczęłam się śmiać
- Nic nie widziałaś !
Wtedy obudził się Lil'Jay. Vicki najwyraźniej o nim zapomniała wprowadzając się znów do Nathana.
- Weź Jaya i nakarm go, okej ? - zaproponowałam
- Nie możesz Ty ?
- Jestem w ciąży kochanie. Jupi ! Jeszcze 4 miesiące, jeszcze 4 miesiące, jeszcze 4 miesiące.
I tak powtarzałam, póki Siva mi nie przerwał.
- Skarbie ?
- No ?
- Wpadniemy do nich ?
- Podrzucimy im dziecko i uciekniemy ?
- Idealny plan.
- Trzeba się przebrać.
- No to szybko ! Może jeszcze śpią !

*perspektywa Thomasa*
Obudziłem się u boku mojej ślicznotki. Pocałowałem ją w czoło i nie chcąc jej obudzić cicho wygramoliłem się z łóżka i włączyłem w salonie laptopa. Włamałem się na konto Nathana na tt... i tak każdy z zespołu zna jego hasło ! No cóż, nie trudno zgadnąć jakie ma. Ale nie tylko ja siedzę na jego koncie. Jay, Max i Siva też już na nim byli... dobra, pogrążam się.
Sprawdzając tweety napotkałem jakiś link. Było w nim jasno postawione, że fani nie życzą sobie takiego zachowania ze strony Nathana. WTF ?!
Otworzyłem link i przeczytałem na głos artykuł ze strony o gwiazdach :
- Dziewczyna tego słodziaka chyba nie będzie zachwycona. Nathan miał już okazję flirtować z Dionne Bromfield, a kilka godzin temu został przyłapany pod jej domem ?! Kurna, Nath, w co Ty się pakujesz ? Dziewczyna wraz z dzieckiem, o którym pisze każda prasa, wyprowadziła się z ich wspólnego mieszkania jeszcze wczoraj wieczorem ?!
Zamknąłem laptopa i poszedłem do łazienki się przebrać.
- Tom ? - spytała Kelsey - Co Ty robisz ?
Wyszła ze sypialni przeciągając się, ziewając.
- Sorry, kotek, ale muszę coś załatwić. - pocałowałem ją w policzek
- Ale co ? To takie ważne ?
- Tak. Nathan pokłócił się z Vicki, ona się wyprowadziła razem z Jamesem, a ja dowiaduję się o tym ze strony internetowej z plotkami.
- Poczekaj. Przebiorę się. Pojedziemy do niego razem.
- No szybko. Mam nadzieję, że nam to jakoś wytłumaczy.
30 minut później byliśmy gotowi i staliśmy pod budynkiem, w którym mieszka Nathan. Dziwne, drzwi były otwarte.
- Nathan ? - wszedłem do środka, a zaraz za mną Kels
- O ! Cześć, Tom. - powiedział
Stał oparty o blat w kuchni. Kiedy nas zobaczył zszedł na dół i poklepał mnie po ramieniu.
- Hej Kelsey.
- Cześć.
- Widziałem artykuł. - przerwałem im powitanie
- Jaki ?
- Dobrze wiesz jaki. O co chodzi z Vicki ? Czemu się wyprowadziła ?
Przestałem interesować się tym, że mówię głośno. Kelsey odeszła do tyłu a ja podszedłem do Nathana.
- Już jest dobrze. Nie musisz się wściekać.
- Co robiłeś w nocy u Dionne ?!
- Poszedłem tam tylko po to, żeby na nią nawrzeszczeć, ale Ty i tak mi nie uwierzysz.
- Nawrzeszczeć ? Za co ?!
- Bo nagadała mi różnych bzdur !
- Po co byłeś u niej w nocy ?! Wiesz, co ta głupia strona o Tobie pisze ?! Że poszedłeś do niej się pocieszyć, bo Vic z Tobą zerwała !
- Wiem. Czytałem to.
- Tom. - przerwała Kels
Odwróciłem się. Zatkało mnie. Na korytarzu obok mojej dziewczyny stała Vicki. W dodatku w t-shircie Natha. Między nimi rzeczywiście musiało być już okej. A ona chyba nie wiedziała o żadnym wyjściu do Dionne.
- Byłeś u niej ? - spytała cicho
Nie odpowiedział.
- Co u niej robiłeś ? - spytała ponownie
- To nie jest tak jak myślisz.

*perspektywa Nathana*
Podszedłem do niej, ale się odsunęła.
- Kochanie, byłem tam tylko po to, żeby coś wytłumaczyć.
- Ciekawe co.
Odeszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Na szczęście nie na klucz. Otworzyłem je i ujrzałem ukochaną siedzącą na łóżku.
- To właśnie ona nagadała mi tych wszystkich bzdur.
- Może powiesz mi jeszcze, że chciała się mnie pozbyć, żeby mieć Cię na wyłączność.
- Też tak myślałem.
- Wiedziałam.
- Vicki, wierzysz mi ?
Milczała.
- Nic między nami nie zaszło ! Byłem tam przez 2 sekundy !
- Co niby jej powiedziałeś ?
- Że ma się nie wtrącać do naszego wspólnego życia. Kocham Cię. - pocałowałem ją delikatnie

5 marca. Drugi dzień w nowym mieszkaniu, które dzielę z Nathanem. Postanowiłam iść do kościoła. Chociaż jest wtorek. No ale musiałam. Po mszy poszłam do spowiedzi. 
- Ostatni raz u spowiedzi byłam tydzień temu. Niestety zmartwiła mnie ilość przekleństw, które padły z moich ust przy porodzie.
Ksiądz spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Zdjął okulary, przetarł je. To samo zrobił z oczyma. Włożył z powrotem na nos swoje "kujonki" i zadał mi dziwne pytanie:
- Ile Ty masz lat ?
- 18 proszę księdza.
- Wspominałaś o porodzie. Twoja matka urodziła Ci rodzeństwo ?
- Nie. Chodziło mi o mój poród. Mam synka.
- Więc mówisz, że ile ma ?
- Tydzień. Właściwie 8 dni.
- No to gratuluję. - był wyraźnie zdezorientowany. Pewnie przeraziło go to, że w wieku 18 lat mam syna - Tak więc odmówisz 10 razy "Zdrowaś Mario".
____________________________________________________
No to jest 97 ^^
Cieszy się ktoś ? ; )
5 komentarzy = rozdział 98 
Kurde, dużo ich już o.O
Zapraszam :
<3

10 komentarzy:

  1. super super super super super super super super super !!!!!!!!!!!!!! czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny. Życze dalszej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu idealny!!! Pisz szybko następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny !!! pisz następny jak najszybciej :D !

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz nexta szybciutko, prooszę ;* Weny <3 ~Szczepann

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam wszystko od wczoraj
    Masz szczęście dziewczyno że chora jestem bo czytanie do 2 w nocy nie poszłoby mi na dobre :)
    Weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. *-*
    Meeeeegaaaaaa
    Czekam na nexta i już mnie ciekawi co będzie się tym razem działo w domu Sykesów xD

    OdpowiedzUsuń