sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 96

*perspektywa Nathana*
"Dziewczyna tego słodziaka chyba nie będzie zadowolona. Nathan miał już okazję flirtował z Dionne Bromfield, a kilka godzin temu został przyłapany pod jej domem ! Chłopak najwyraźniej nie mógł się powstrzymać, widząc ją w seksownej koszuli nocnej i wszedł do środka ! Czyżby miało to związek z kłótnią z Vicki ? Chyba przechodzą kryzys, bo dziewczyna wraz z dzieckiem, o którym mówi każda prasa, wyprowadziła się z ich wspólnego mieszkania jeszcze wczoraj wieczorem ! Fani młodego wokalisty są w szoku !"
Spojrzałem na komentarze. Mimo iż artykuł wyciekł kilka minut temu, wypowiedzi było sporo.
- Suka z niej ? Mam nadzieję, że zerwali ? - czytałem na głos - Czemu się pokłócili ? Ciekawe co on robił u Dionne ? Oh... - zamknąłem laptopa i przeczesałem dłonią włosy - Vicki, nie dotykaj komputera ani komórki. Błagam. - opadłem na łóżko

*perspektywa Vicki*
W końcu Siva i Alice poszli spać. Na szczęście zabrali Lil'Jaya na górę, do swojej sypialni, bo mieli tam łóżeczko. Ja zaproponowałam, że zdrzemnę się na kanapie, bo "oglądałam film". Kiedy miałam pewność, że zasnęli, ubrałam bluzę i wyszłam. Mamy maj, jest ciepło. Nie muszę już ubierać kurtki. Chociaż przyznam, że wczoraj było cholernie zimno. Oh, jak ta pogoda szybko się zmienia.
Wyszłam nie robiąc hałasu i skierowałam się do mieszkania Nathana... do naszego mieszkania. Z kieszeni wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi. Poszłam do kuchni. Zabrałam najostrzejszy nóż, jaki tam się znajdował. Powoli i bezszelestnie przeszłam te trzy schodki, minęłam fotel w salonie i podeszłam do drzwi od sypialni. Były uchylone. Popchnęłam je lekko. Nathan leżał na łóżku odwrócony do okna. Tak słodko spał... Podeszłam do niego. Klękając na łóżku przyłożyłam zimny metal do szyi. Wtedy otworzył oczy. Jednym ruchem rzucił mnie na łóżko i obezwładnił. Nóż rzucił na podłogę i przytrzymał swoimi dłońmi moje nadgarstki. Jednak robił to delikatnie. Na jego twarzy dostrzegłam lekki uśmiech.
- Co Ty chciałaś zrobić ? - spytał, jakby go to śmieszyło
- Nie wiem. - odparłam szeptem
- Zabić mnie ? Oj Vicki..
- Nie. Nie chciałam Cię zabić.
- Dlaczego ? Bo jestem dupkiem ? Bo pozwoliłem Ci odejść ? Bo Cię uderzyłem ? Bo uwierzyłem w bzdury, które nagadała mi jakaś wariatka ?
- Nie.
- Więc ? Czemu mnie nie zabiłaś, co ? Przecież mogłaś to zrobić. Wystarczyło tylko mocniej przyłożyć nóż. Dlaczego tego nie zrobiłaś ?
- Bo Cię kocham, idioto. - wyszeptałam niemal bezdźwięcznie
Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. Nathan pochylił się nade mną i pocałował. Chwilę później poczułam jego lodowate dłonie pod koszulką, na policzku. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej.
- Poczekaj. - powiedziałam - Nie teraz. Nie chcę.
Nath wstał i podszedł do okna. Oparł się o nie łokciami i przycisnął czoło do ogromnej szyby. Wzdrygnął się, gdy przytulałam go od tyłu. Potrzebowałam tego. Tęskniłam za tym.
- Nie wiem, czy w ogóle będziesz w stanie mi przebaczyć. - warknął obwiniając sam siebie - Jestem po prostu idiotą.
Uśmiechnęłam się. Jeszcze chwilę wcześniej nazwałam go tak, gdy mówiłam mu, że go kocham. No właśnie. Kocham go. Nie możemy być osobno. Nie możemy być w dwóch różnych domach. Nie możemy nie być razem.
- Kocham Cię, Nathan. - powtórzyłam wyznanie
- Ale czy mi wybaczysz...
- Spójrz na mnie. - zwolniłam uścisk i pozwoliłam, aby zaczarował mnie po raz kolejny swoimi błyszczącymi tęczówkami. Zawsze kiedy lśniły, myślał o dwóch słowach. "Kocham Cię" - Masz rację. Zachowałeś się jak kretyn. Uderzyłeś mnie.
Oczy zaczęły mnie szczypać. Nie becz, Vic, nie teraz. Nath położył dłonie na moich policzkach.
- Nie chciałem. Zrobiłem to... właściwie nie wiem dlaczego w ogóle to zrobiłem. Przepraszam.
- Przestań przepraszać. Przestań pytać, czy Ci wybaczę. Tylko powiedz. Powiedz to, co chodzi po Twojej głowie.
Chwilę zwlekał. Patrzył na mnie z zakłopotaniem. Jak małe dziecko, które próbuje wykręcić się od winy.
- Kocham Cię, Vicki. - wyszeptał w końcu do mojego ucha

*perspektywa Alice*
Wstałam, żeby napić się wody, a tu co ? Oczywiście magia ! Vicki się rozpłynęła ! Zniknęła ! Nalałam sobie cytrynowej wody mineralnej, bo Seev innej mi pić nie każe. Uroki bycia w ciąży -.- pozdrawiam.
Wróciłam na górę i postawiłam szklankę na etażerce. Szturchnęłam narzeczonego.
- Siva, Vic się wymknęła. - powiedziałam
- Rozumiem, że muszę po nią jechać ?
- Co ? Nie. W życiu.
- Więc po co mnie obudziłaś ? Miałem taki piękny sen. - poprawił poduszkę
- No ale pomyśl. Uciekła pewnie do Nathana. No bo gdzie ?
- Taaak. - wymamrotał
- Ja Ci się śniłam, prawda ?
- Tak kochanie.
- Powiedz mi coś czego nie wiem. - uśmiechnęłam się na myśl, że tamta dwójka może się pogodzi - Opowiedz mi ten sen.
Przytuliłam się do Sivy i w końcu zasnęłam.

*perspektywa Nathana*
Obudziłem się rano, jako poduszka. Najlepsze uczucie jakiego mogłem doświadczyć. Pogładziłem Vicki po głowie, pocałowałem w czoło. Spała tak słodko. Nie miałem serca jej budzić. Brakowało mi tego. Nawet, jeśli nie było jej zaledwie dobę. Spostrzegłem jej czekoladowe tęczówki, wpatrujące się wprost we mnie.
- Dzień dobry, księżniczko. - uśmiechnąłem się
- Cześć. - odwzajemniła uśmiech i ziewnęła - Dawno tak dobrze nie spałam.
- Dawno nie miałem tak pięknego budzika.
Zaśmialiśmy się oboje. Vic usiadła na łóżku tyłem do mnie, odsłaniając swoje nagie plecy.
- Idę się ubrać. - powiedziała
Wstała i zakryła się ciuchami w drodze przez pokój.
- Vicki, daj spokój ! Przecież nie pierwszy raz widzę Cię w bieliźnie ! - teraz to już wybuchnąłem śmiechem
Nie wiem czemu. Po prostu. To przez nią. Kiedy jest obok mnie czuję radość. Wiem, że mam obok siebie swoją własną czterolistną koniczynkę. Mam przy sobie moje szczęście. Moją miłość.
- A nawet bez... - dodałem przewracając oczami
- Jeszcze jedno słowo, a obiecuję, że pomieszkasz sam przez dwa tygodnie. - wychyliła się zza drzwi
- Dobrze. Przecież już nic nie mówię. - uniosłem ręce w geście niewinności
- A to sześć słów ? - zamknęła łazienkę na klucz, nie jest w stanie w pełni mi zaufać
Już miałem coś powiedzieć, ale nie chciałem budzić się bez niej przez całe 14 dni. To by było jak samobójstwo.
- Płatki ? - spytała, gdy weszła do sypialni ubrana we wczorajsze ciuchy
- Śniadaniowe ?
- A widziałeś takie na lunch, podwieczorek, obiad albo kolację ?
- Tak, mogą być płatki.
Puściłem do niej oczko, a ona pokazała mi język. Nucąc Glad You Came poszła do kuchni. Pościeliłem łóżko i ubrany w swoje szare dresy zgarnąłem nóż z podłogi i odniosłem go na swoje miejsce.

___________________________________________________________________
Trochę krótszy niż pozostałe, ale no cóż. ^^
MAM FERIE !
Może jeszcze w tym tygodniu dobiję do setnego rozdziału ! :D
Nina Yo - kiedy będzie rozdział ?! Niecierpliwię się . ; )
no więc, tak jak zwykle :
5 komentarzy = rozdział 97 ^^
To do następnego ; )
Wasza Vicki ; *
<3

7 komentarzy:

  1. Zajebisty czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. pogodzili się !!!
    Yhyhyhyhyhyhy *lejulkahappydance*
    czekam na next'a :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Nareszcie HAPPY END :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu moglabym to opowiadanie czytac i czytac caly czas. Mimo tego, iz nie interesuje sie zbytnio TW. To wszystko jest takie romantyczne, cudowne *.* prosze Cie, pisz jak najczesciej :) / Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaaa ! Jaki świeetny ! *,* zresztą jak zawsze ...xd pisz nexta i weeny ;** <3 ~ Szczepann

    OdpowiedzUsuń