niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 78

Obudziłam się, a obok leżał Nathan. Jak zwykle zresztą. Uśmiechnęłam się na widok śpiocha. Wstałam po cichu i chciałam otworzyć drzwi tak, by się nie obudził. Cóż... z moimi zdolnościami szanse, że to prześpi były znikome, ale próbowałam. Usłyszałam tylko :
- Gdzie idziesz ?
- Spokojnie. Idę się napić. - odpowiedziałam
- Ale czego ?
- Wody z kranu ?
- Po co ? Mam wodę mineralną w lodówce. 
- Nie chcę z lodówki.
- To więc stoją butelki na blacie.
- Dziękuję za informacje. A teraz idę się napić wody z kranu. - uśmiechnęłam się i wyszłam
Byłam w jego białej koszulce z napisem `GameOver` i swoich króciutkich spodenkach. 
Jak chciałam tak zrobiłam. Powędrowałam do kuchni i wzięłam szklankę po czym poszłam do łazienki i nalałam wody. Otwarłam drzwi do sypialni Natha, a on powiedział :
- Kranówa ?
- W 1O. - wzięłam łyka
- Daj się napić. - podparł się wyciągając rękę
- Ok. Sam tego chciałeś. - poszłam do kuchni i do szklanki nalałam mu wody z lodówki
- Mogę się napić, czy nie ? - spytał wychodząc za mną
- Masz. - podałam mu lodowatą szklankę
- Co to takie zimne ? 
- No bo szklankę z lodówki wyjęłam.
- Ok. - napił się i od razu zrobił dziwną minę
- I co ? Nadal chcesz pić z mojej szklanki ? - spytałam z zadziornym uśmiechem
- A co to takiego, że chciałem się napić kranówy z Twojej szklanki ?
- No bo to moja szklanka.
- Moja. Jesteś w moim domu. - odłożył szklankę i zaczął gonić mnie po domu
W końcu się zatrzymałam i wpadłam w jego ramiona :
- Wiesz, że dzisiaj chyba mamy samolot ?
- Wiem Kochanie, wiem.
- Więc czemu się nie pakujemy ?
- Ale Ty jesteś. - poszedł na sofę i włączył telewizor
Ja korzystając z okazji poszłam się pakować. Wyrzuciłam wszystko ze szaf. Czyli zawaliłam cały pokój, ale mniejsza o to. Miałam swoje dwie walizki, Nathan miał jedną. Zaczęłam przeszukiwać jego rzeczy. Znalazłam tę biało-niebieską piżamkę/pajacyka. Rozejrzałam się i schowałam do swojej walizki. Nagle coś mi się przypomniało :
- Nathan !
- Co ?!
- Chodź no !
- Idę !
- Teraz !
- No idę !
- No to dalej ! - i pojawił się w drzwiach
- Victoria ! Coś Ty z moją sypialnią zrobiła ?! - krzyknął
- No pakuję nasze walizki ! - podeszłam do niego - Nie gniewaj się. - przytuliłam go
- Nie. Nie przekupisz mnie. Musisz tu posprzątać. - i poszedł oglądać - Nathan musisz być silny. Nie pozwól sobą pomiatać. Nathan ogarnij się. - mówił do siebie - Idź do niej debilu.
- Coś mówiłeś ? - krzyczałam z drugiego pokoju
- Kochanie ?
- O jak miło. - pojawiłam się w salonie
- Słuchaj... może Ci pomogę.
- Jak się nie potkniesz o rzeczy leżące na podłodze to zapraszam. Tylko mam pytanie.
- Jakie ?
- Gdzie są te Twoje śliczne czarne spodenki z Ibizy ?
- Które ? - a ja taki facepalm
- Śliczne czarne spodenki z Ibizy. - powtórzyłam
- Nie wiem Kochanie.
- To myśl. 
- A po co mi ?
- Żebyś w nich chodził ? Jejku ! Nie będziesz łaził w jeansach i dresach na plaży chyba.
- No nie, ale mam do wyboru jeszcze ręcznik. 
- Nie. Bo Ty w ręczniku to widok dostępny tylko dla mnie.
- Ok.
Poszliśmy z powrotem do sypialni.
Spakowaliśmy te czarne spodenki i kąpielówki. Nathan spakował sobie kilka par spodni. Do tego jeszcze mnóstwo bluzek na krótki rękaw. A mi pomógł w wyborze sukienek. Okazało się, że po jego pakowaniu w mojej walizce było dużo krótkich sukienek, szortów i bokserek. Spojrzałam na niego, a on tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami. Zabrałam się za jego walizkę :
- Kochanie ? Czemu tu są tylko długie spodnie i bluzki na krótki rękaw ?
- Oj tam, oj tam. Zajmij się swoją walizką.
- Ty ją spakowałeś. 
- No tak. - znowu uśmiech
- Głodna jestem. Idziemy coś zjeść ?
- Nie możemy. - spojrzał na zegarek
- Dlaczego ?
- Bo za cztery godziny mamy samolot.
- Zdążymy zjeść obiad. Spokojnie.
- Nie, nie zdążymy. 
- Oj Kocie, Kocie. 
No więc dokończyliśmy pakowanie i ubraliśmy się. Poszliśmy jeszcze zjeść coś na miasto. Padło na FISH&CHIPS. Mniam.
Teraz tylko na lotnisko. Zabraliśmy walizki i zamówiliśmy taksówkę. Kiedy przyjechała wpakowaliśmy wszystkie 3 walizki do samochodu i sami tez wsiedliśmy. Byłam strasznie podekscytowana. W końcu do samolotu. Zajęliśmy miejsca. Siedziałam przy oknie, a Nathan obok mnie. Rozdał trochę autografów, zrobił sobie parę fotek. W końcu postanowił, że przed startem zrobi mi zdjęcie z zaskoczenia. Wpatrywałam się w szybę, aż usłyszałam, że się śmieje i włącza laptopa. Jednak upomniała go stewardessa :
- Przepraszam, ale w samolocie nie można używać komputera. Przynamniej nie podczas startu.
- A ja nie widzę, żebyśmy startowali. Vic, a Ty widzisz, żeby samolot jechał ?
- Nie, Kochanie. Nie widzę.
- To proszę. Problem rozwiązany. Startniemy i wyłączę laptopa, ok ?
Stewardessa nic nie powiedziała. Poszła do kabiny i za chwilę wyszła z kapitanem. Myślałam, że idą do nas, ale szef tylko się uśmiechnął i poszli dalej sprawdzić, czy wszyscy mają pasy. A Nathan z laptopem na kolanach wgrywający fotki z komórki. Aparat to on ma kiepski, nie powiem. W końcu startowaliśmy i zgasło światło. Oburzony zachowaniem kapitana Nath krzyknął :
- Przepraszam no ! Ja tutaj chcę zapiąć pasy, a Wy mi światło gasicie !
- Kochanie na dworze jest jasno. W samolocie też. Zapinaj te pasy, a ja schowam laptopa.
- Cicho. Jak ich trochę zrypię to będą jaja.
Wtedy podszedł kapitan i powiedział :
- Coś nie tak ?
- Nie. Wszystko dobrze. Mam trochę robniętego chłopaka, bo lecimy świętować jego urodziny, które po części sam zaplanował i w ogóle awanturuje się, że gasi pan światło w samolocie, mimo iż jest widno, ale nie. Wszystko dobrze. - powiedziałam na jednym wydechu i uśmiechnęłam się
Kiedy kapitan odszedł startowaliśmy. Około kilku minut po utrzymaniu równowagi nad chmurami, Nathan włączył przenośne DVD i postanowił puścić jakiś film, bo się nudził.

3 komentarze:

  1. Troche krotki, ale wazne, ze jest ;D
    Ale super, podoba mie sie i to bardzo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. swietnie kotek ;*
    czekam na nexta i weny życzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. kapitan nie wychodzi do pasażerów... i nie sporawdza czy pasy są zapięte to rola stewwardesy i stewwarta i szefowej (jedna zenstewardes)

    OdpowiedzUsuń