sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 74

Tak cieszyłam się z prezentu, że cały czas go oglądałam, pytałam czy ładny, itd. Nathana zaczęło to wkurzać, więc powiedział :
- Kochanie, Twój nowy naszyjnik jest cudowny, lecz z Tobą się nie równa. Sam chciałbym mieć taki, ale żebyś to Ty była na tej huśtawce, żebym zawsze gdy nie ma Cię obok mnie, mógł na niego patrzeć i zachwycać się Twoim pięknem. Może być ? Przestaniesz ?
- Głupek. - stwierdziłam cicho
- Co ?
- Nic.
- Coś mówiłaś.
- Powiedziała, że głupek jesteś ! - krzyknął Seev wchodzący do kuchni z Alice za rękę
- Osz Ty. - chłopak popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem
- Kochanie kocham Cię najbardziej na świecie ! Nigdy bym nic takiego nie powiedziała ! Jesteś najcudowniejszy ! Każda Cię chcę ! Jestem zaszczycona, że mam Ciebie prawie na wyłączność ! Kocham Cię ! Kocham Cię strasznie Cię kocham ! - wykrzyczałam na jednym wydechu
- Noo. - uśmiechnął się - Serio uważasz, że jestem najcudowniejszy ?
- Głu... TAK ! Oczywiście ! - również się uśmiechnęłam
- Nie wierzę Ci.
- Jejku ! Nathan ! Tak, jesteś najcudowniejszy, każda Cię chce ! Zakończcie tą rozmowę bez sensu ok ? Bo jeśli jeszcze nie wiecie, to cztery pary oczu na Was patrzą ! - odezwał się Jay i po chwili cicho dodał - Boże. Nie wierzę, że powiem o Nathanie, że jest najcudowniejszy. Co oni ze mną zrobili.
- Jay spokojnie. Opanuj emocje. - zaśmiała się Ali


Po tym wszyscy wpadli w nie opanowany atak śmiechu. Pozostaje pytanie z czego się śmiali. Nie pytając o nic również zrobiłam to, co pozostali. Zauważyłam kątem oka, że Jess z uśmiechem przygląda się Jay'owi. On też czasem na nią spogląda, ale ona odwraca głowę w drugą stronę. Gdy przyuważyłam to na ogrodzie postanowiłam pogadać z Jess. Wzięłam ją do kuchni i spytałam o kumpla. Powiedziała, że go bardzo lubi, ale nie wie jak mu to powiedzieć. Nie pozostawało mi nic innego jak po upływie paru minut pogadać z Jay'em :
- Jay ? - zawołałam go
- Tak Vic ?
- Mam sprawę.
- Coś mi tu nie działa, a Seeva wołać nie będę, bo już zakomunikował, że specem od lodówek nie jest, więc...
- A Nathan ?
- Wiesz co ? - podpuszczałam go - Kiedyś biegłeś do mnie jak na skrzydełkach, a teraz co ? Zaniedbujesz mnie !
- Lecę Mój Aniele ! - podniósł zadek i pobiegł w moim kierunku - O co chodzi ? - spytał kiedy wleciał do kuchni
- Siadaj.
- Coś się zepsuło podobno.
- Nic się nie zepsuło ! Jejku ! Nikt nie rozumie moich aluzji ! Siadaj mówię ! - wykonał moje polecenie i wpatrywał się we mnie z kamienną miną
- O co chodzi ? Jeśli nie o lodówkę ?
- Jess. - uśmiechnął się na chwilę
- Co Jess ?
- O czym myślisz, jak słyszysz jej imię ?
- O miłości, cieple, uczuciu.. - przerwałam mu
- I Ty tak po prostu mi o tym mówisz ? Nie pytasz co dostaniesz w zamian ? Podejrzanee..
- Vic.. jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ja Ci ufam i wiem, że nie wygadasz.
- Dobra. Nikomu nie wygadam tego, ale o Jess Ci powiedzieć mogę.
- Co przez to mam rozumieć.
- Ona Cię lubi. Bardzo lubi. Zrób pierwszy krok.
- Czyli ?
- Ughh... przestań zadawać mi pytania. Przejmij inicjatywę idioto ! Zapytaj ją, czy nie poszłaby z Tobą na randkę !
- Dasz mi dwie dychy, a bądź pewna, że za 1O minut stracicie dwóch gości. - uśmiechnął się
- O tej godzinie będziesz ją gdzieś zabierał ? Człowieku, ona ma 16 lat, a teraz jest godzina... Która godzina ?! - spytałam tych na ogrodzie
- Zależy co chcesz, Skarbie. - mówił Nath z uśmiechem
- Dowiedzieć się która godzina, Kotku.
- 2.28 ! - krzyknął Seev
- Dzięki ! - odkrzyknęłam i zwróciłam się do Jay'a - 2.28 !
- I co z tego ? Możemy jechać do mnie. Mieszkam trzy przecznice stąd !
- Nie. Mieszkasz w Nottingham. Kochany, wypiło Ci się nie ?
- Nie. Trzeźwy jestem. Sam się sobie dziwię, ale tak. Jestem trzeźwy. To Wy piłyście. Oprócz Jess. A w Nottingham mieszkają moi rodzice. Tutaj też mam dom, mądralo.
- Sorry. - złapałam się za głowę - O. Jak to cholernie boli.
- Co boli ? - spytał Nathan wchodzący do pomieszczenia, gdzie byłam z kumplem
- Głowa ! Głowa boli !
- A. No widzisz. Się wypiło. - przybił piątkę z Jay'em
- Co wyście znowu wykombinowali ?
- A założyliśmy się.
- O co ?
- Że obie się upijecie. - przyznali z uśmiechem
- Ale to nie ma sensu. - mówiłam rozpaczliwie - Przecież wszyscy nie mogą powiedzieć, że się upijemy. To nie zakład. Ktoś musiał stawiać na to, że trzeźwe będziemy.
- Tak. Wy to powiedziałyście.
- Co ?
- Nom. Ty i Alice przyrzekałyście nam, że się zbyt nie upijecie.
- Ojej. To ja chyba za dużo wypiłam.
- Oj Kochanie. Tak się przyznałaś bez niczego. - Nathan mnie pocałował i wyszedł z butelkami piwa na ogród
- Ale czyli ja już nie mogę ? - spytałam Jay'a
- No wiesz. Jest dopiero 2.31 a Ty już masz kaca. - uśmiechnął się i pomaszerował za Nathanem


Ja siedziałam w kuchni z mokrą chusteczką na ryju i jęczałam z bólu. W końcu przyuważyła mnie Ali. Weszła do środka i spytała :
- Vic ? Co robisz ?
- A nie widać ? Kaca leczę. Tak na szybko, żeby znowu móc się napić.
- Ahh. Pomaga ?
- Jeśli nikt nic nie mówi i nie puszcza muzyki na full to pomaga.
- Ahh. Sorry. 
- Nie szkodzi.
- Ej ? - spytała siadając na krześle obok mnie - Widziałaś Jay'a i Jess ?
- Co miałam widzieć ? - zdjęłam chusteczkę i spojrzałam na przyjaciółkę
- Patrz. - wskazała na tą dwójkę


Okazało się, że siedzieli z resztą, a Jay czule obejmował Jess. Na sam widok się uśmiechnęłam. Widząc to Ali zapytała :
- Twoja sprawka nie ?
- Nie. Zrobili co chcieli. Teraz miejmy nadzieję, że im się uda. 


Obie się zaśmiałyśmy i poszłyśmy na ogród.

2 komentarze:

  1. ale fajnie !!
    Jess i Jay razme !!!
    super ;*
    czekam na kolejny i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTY
    ŚWIETNY
    PRZECUDOWNY
    dziewczyno ty masz talent
    pisz szybko następny
    :***

    OdpowiedzUsuń