piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 63

Gdy baaardzo dłuuugie lekcje się skończyły zeszłam z konia :
- Ałłłł.. - moja reakcja
- Co ? - spytała zaśmiana Alice
- Jeżdżenie przez około 5 godzin bez przerwy na tak wielkim koniu może wyczerpać prawda ?
- Taak. Prawda.
- Właściwie od kiedy jeździsz ?
- Od 2 tygodni ?
- Co ?!
- Nie mów chłopakom.
- OK.
- A teraz do Nathana. Albo na szybkie zakupy.
- Dlaczego ?
- Bo za prawdopodobnie godzinę znowu Seev po Was przyjedzie. A bliżej raczej ma jak w Londynie jesteście. - zaśmiała się
- Znowu ?
- Tym razem nie na konie. Pójdziemy do jakiegoś klubu. Znaczy Seev mi załatwił jakąś niespodziankę.
- Myślisz o tym samym co ja ?
- A o czym Ty myślisz ? - spojrzałyśmy na siebie
- `DirtyCats` ! - wykrzyknęłyśmy
- Ale myślisz ? - dopytywała
- Myślę tylko jeśli chodzi o alkohol, Nathana, kluby, Nathana, alkohol... wspominałam o Nathanie ? - znów zaczęłyśmy się śmiać i odprowadziłyśmy Bestię i Vistę


CHŁOPACY już byli w aucie. Siva opowiadał Nathanowi o niespodziance :
- Myślisz, że jej się spodoba ?
- Co ja myślę ? - mówił Nath - Jeśli chodzi o Vic, to ucieszy się z dostatku alkoholu, a Alice będzie zachwycona. Takie coś na urodziny to jest ... masakra ! Sam bym tam moją laskę zabrał, ale skoro już Ty to zaplanowałeś...
- Dokończ ...
- No skoro już Ty zabierasz tam Ali to nie będę ściągał pomysłu.
- Przecież możesz.
- Cicho. Idą.
- O czym gadaliście ?  - zapytałam gdy weszłyśmy do samochodu
- O niczym.
- No powiedz. - nalegała przyjaciółka
- Możemy jechać ? - wtrącił Nath
- Oczywiście. - Seev odetchnął z ulgą


Gdy staliśmy pod domem mojego chłopaka znów zadzwoniłam do mamy, że spędzę u niego noc lub dwie :
- No dobrze. - powiedziała - Złóż Ali życzenia ode mnie.
- Spoko.
- A prezent wzięłaś ? - zamarłam
- O niee...zapomniałam.
- I co teraz ? Będziesz musiała się wracać.
- Vic, jeśli chodzi o ... no wiesz... - mówił cicho, bo przyjaciółka stała obok - Zabrałem ten łańcuszek. Tylko musimy poszukać jakiejś ładnej torebki albo pudełka.
- Dzięki. Jesteś kochany. - pocałowałam go i znów przyłożyłam telefon do ucha - Nathan pamiętał.
- No to Ty pamiętaj na drugi raz, bo niedługo siebie zapomnisz.
- Mamo. Muszę kończyć. Trzeba się przygotować.
- Wychodzicie gdzieś ?
- Nie. - chwila na myślenie - Znaczy idziemy do Alice. Albo do Seeva. Jeszcze nie wiemy. Taka mała, skromna impreza. Tylko nasza czwórka.
- To dobrze. Już myślałam, że do klubu. Wiesz, że jesteś jeszcze niepełnoletnia i nie możesz pić piwa, wódki i tak dalej.
- Dwa miesiące.
- Dwa miesiące to jest jednak różnica.
- Dobra pa.
- Pa. - rozłączyłam się
- Kto dzwonił ? - pytał Nath
- Ja dzwoniłam. Do mamy. Przecież wiesz.
- No tak. To ? Szykujemy się ?
- No tak. Zapomniałam. - ominęłam go i weszłam do domu


Tam zdecydowałam, że nie ubiorę sukienki. Ubiorę rurki, taki tam sweterek i szpilki. Nawet fajnie się zestawiło. I Nath powiedział, że tak mi ładnie :
- Ale wiesz, że i tak wolę Cię w sukience ?
- Bo najłatwiej ją zdjąć ?
Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a on tylko przygryzł wargę i podniósł brwi. Według mnie to miało znaczyć `Oczywiście, że tak !`.


____________________________________________
Mój outfit na imprezę Alice :


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz