czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 6

Jak co rano wstałam z łóżka i zeszłam na dół na śniadanie. Okazało się, że tata nie spał. Siedział na kanapie w salonie i oglądał mecz. Podeszłam i usiadłam obok niego :

- Mogę pilota ? - zapytałam
- Nie. - odpowiedział
- Dlaczego ?
- Bo oglądam.
- Dobrze ! - zmieniłam temat - Dziś niedziela, prawda ?
- Tak. Idziesz do kościoła ?
- Nie chce mi się. Chyba idę jeszcze pospać. - powiedziałam i wstałam
- Idź. Dobranoc. - zaśmialiśmy się
- Dzięki.
Wróciłam do pokoju i znów wylądowałam w łóżku. Jeszcze tylko look na ogromny plakat The Wanted i mogę zamknąć oczy. Zasnęłam dość szybko mimo, iż byłam wyspana. Śnił mi się koncert. Gdy się skończył, stałam pod samą sceną. Podszedł do mnie Nathan i ... zaczęliśmy się całować. Ahh.. piękny sen. Jeszcze gdyby był rzeczywistością. 
Po paru minutach się obudziłam. Postanowiłam, że odrobię lekcje. Najpierw matematyka. Później biologia. I jeszcze pouczyłam się trochę z fizyki. Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz : `Jay<3:*`
- No cześć ! - powiedziałam
- Siemka ! Co dzisiaj robisz ? 
- A nic. Jak narazie to się uczę. 
- O tej godzinie ?! o.O
- Tak ! Nie mam nic innego do roboty. 
- OK. Czyli widzimy się dzisiaj ?
- O 15.oo u Ciebie ?
- O 15.oo w parku.
- A może po mnie przyjdziesz ?
- Nie. Odpada. Radź sobie sama !
- Zołza !
- Też Cię kocham ! - powiedział i się rozłączył
Rzuciłam komórkę na łóżko, a książki na podłogę. Podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej śliczną, białą sukienkę z drapowaniem. Do tego białe szpilki na platformie. Zestaw położyłam starannie na fotelu i poszłam do łazienki. Stałam przed lustrem i nie wiedziałam w co się uczesać. Wzięłam do ręki szczotkę i zrobiłam luźnego koczka. Włączyłam małe radio. Leciało `Glad You Came`. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i zaczęłam śpiewać do szczoteczki do zębów. Nim się obejrzałam było południe. Dwie godziny w łazience to przesada nawet jak na mnie. Kierunek jadalnia. Na obiad ...mniam... spaghetti :
- hahahahaha ! 
- Z czego się ryjesz ? - zapytał Jason kiedy próbowałam się nie śmiać
- Z Ciebie !
- Czemu ?
- Bo jesteś brudny ! - i w śmiech
- Vicki. Bo się obrazi. - upomniała mnie mama
- Przepraszam. 
Przez resztę obiadu byłam cicho. Jason też. Gdy zjadłam była 13.oo. Czas się szykować. Poszłam na górę i założyłam sukienkę. Jest niedziela - chcę ładnie wyglądać. Ze szpilkami poczekałam do samego wyjścia. Na głowie został koczek, jednak pozwoliłam go sobie lekko dopracować. Kiedy poprawiałam się przed lustrem zadzwonił dzwonek. Nie wiedziałam kto to, ponieważ Jay mówił, że po mnie nie przyjdzie. A jednak :
- Vic do Ciebie ! - krzyknął mój brat
- Idę ! 
Schodziłam ze schodów jedną ręką zakładając wisiorek, a w drugiej trzymałam buty. Nagle usłyszałam głos Jay'a :
- Cześć ! Ładnie wyglądasz.
- O. Jay ? Co tu robisz ? I ... dzięki.
- Pomyślałem, że wpadnę. W końcu chciałaś, żebym przyszedł.
- Prawda. 
- Vicki gdzie idziesz ? - zapytała mama
- Idzie na randkę. - powiedział Jason
- Masz szczęście, że założyłam buty ! Bo w szpilkach nie umiem biegać ! - rzuciłam
- Idziemy ? - spytał Jay
- Tak !
Zabrałam torebkę z kuchennego blatu, którą zostawiłam gdy schodziłam na obiad i poszliśmy. 
__________________________________________
Moja sukienka :

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz