Kiedy weszłam do domu, modliłam się, żeby tylko nie było tam Nathana. Nie wiadomo co by zrobił, gdyby zobaczył, że jest ze mną Aaron. Pospiesznie zamknęłam za nami drzwi i skierowałam się do salonu.
- Ładnie tutaj - przyznał chłopak
- Dziękuję - odpowiedziałam uśmiechając się do niego - Nath urządzał
- Yhmm.. - mruknął lekko zirytowany
Nie lubił tematu o Nathanie. Może rzeczywiście nadal coś do mnie czuł. Może wciąż uważał, że to z nim powinnam być, nie z Nathanem. Ale nie obchodziło mnie to. Aaron to kumpel ze szkoły. Nikt więcej. Nie zamierzam zrywać z Nathanem, bo sobie coś ubzdurał.
- Chcesz coś do picia? - spytałam, gdy zauważyłam, że Aaron ciągle rozglądał się po mieszkaniu
- Tak, jak możesz to nalej mi wody
- Nie ma sprawy. A może coś byś zjadł?
- Nie jestem głodny, dzięki
- Na pewno?
- Vic, błagam
- Ok, już nic nie mówię..
Kiedy nalałam do czarnego kubka wody cytrynowej, podałam go Aaronowi. Wtedy zorientowałam się, że nadal mam na sobie jego bluzkę.
- Poczekasz tu chwilkę? - spojrzałam na siedzącego na sofie chłopaka - Muszę się przebrać
- Jasne, idź
Skierowałam się do sypialni. Stanęłam przed szafą i zaczęłam się zastanawiać co ubrać. Na dworze zrobiło się w miarę ciepło, więc mogłam sobie pozwolić na zwykłą koszulkę na krótki rękaw i krótkie ogrodniczki.
Kiedy już się przebrałam wyszłam do Aarona związując włosy w kucyk.
- Ładnie wyglądasz - powiedział z chytrym uśmiechem
- Wal się
- Ej no, ładnie to tak?
Dzwonek do drzwi. Dzięki Bogu. Nie miałam ochoty wdawać się z nim w dyskusję.
- To pewnie Alice, pójdę otworzyć
Nie przejmując się za bardzo, otworzyłam drzwi z uśmiechem, który dość szybko zniknął mi z twarzy.
- Nathan? - próbowałam się uśmiechnąć i zatrzymać go w drzwiach - Co tu robisz?
Spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Wydawało mi się, że mam nieograniczony wstęp do mojego mieszkania - zachichotał całując mnie w policzek i wchodząc do środka
Będzie piekło za 3.. 2.. 1..
- Co Ty tu robisz?! - uniósł się Nath
- Nathan błagam, nie krzycz - powiedziałam
- Wpuściłaś go do mieszkania?!
- Nie unoś się tak
- Pytam o coś!
- Nie krzycz na mnie!
Nath przejechał dłońmi po włosach uśmiechając się i kręcąc przecząco głową. Nie lubię kiedy to robi.
- Nie wierzę - powiedział cicho
- Dasz mi wytłumaczyć?
- Nie wierzę - powtórzył
- W takim razie pozwól, że ja Ci opowiem jak było - wtrącił się Aaron
- Stul pysk, psie! - krzyknął Nath, zamknęłam oczy zdziwiona jego nagłym wybuchem
- Nie - Aaron ciągnął dalej. Będzie bójka, już to widzę - Musisz wysłuchać co mamy do powiedzenia! Vicki jest w niebezpieczeństwie!
- Pierdolisz, bo chcesz zgrywać jakiegoś bohatera!
- On mówi prawdę - potwierdziłam
- Co?!
- Nathan, słuchaj, zależy mi na Vicki i chciałem ją tylko chronić. Dlatego tu jestem. Ktoś ją prześladuje. I uwierz mi, ten ktoś jest naprawdę niebezpieczny. Nie wiadomo do czego jest zdolny.
- A co sprawdziłeś go?
- Tak - po słowach Aarona, Nathanowi zrobiły się oczy jak dwa funty
- Wy próbujecie mnie oszukać, czy jak? To jest jakiś pieprzony żart? Jakoś nie jest śmieszny
- Nathan, to nie żart - spojrzałam na niego z troską - Też na początku trudno mi było w to uwierzyć, ale Aaron chyba serio mówi prawdę
- Ok, mówcie
Usiedliśmy na sofie i zaczęliśmy rozmawiać. W większości to Aaron mówił, ja tylko przytakiwałam. Kiedy skończył wszystko wyjaśniać, Nath wypuścił ciężko powietrze.
- Kto to jest? - spytał cicho
- Benjamin Axel - rzucił Aaron - Niezły jest jako haker, czy zdobywca dobrze ukrywanych informacji, ale to jednak prześladowca i to bardzo niebezpieczny. Kiedyś był już za kratkami, ale nie na długo, bo nie udowodniono mu winy. Wybiera cel, którym w tym przypadku jest piękna, młoda dziewczyna. Najpierw ją obserwuje. Później przychodzi czas na spotkanie. Pewnie już to zrobił. Przypominasz coś sobie? Jakiegoś podejrzanego kolesia? - spytał patrząc na mnie i nagle mnie oświeciło
- Może podawać się za kogokolwiek?
- Jest za głupi, żeby to robić. Podaje swoje nazwisko i zabiera do mieszkania przy czwartym spotkaniu. Ale z tego co wiem, pracuje w wesołym miasteczku
- W wesołym miasteczku? - ożywiłam się - O mój Boże..
- O co chodzi? - spojrzał na mnie zdziwiony
- Wysoki brunet, zielone oczy, pracuje w budce w wesołym miasteczku i podaje maskotki - powiedziałam cicho
- No tak. Skąd wiesz?
- Bo ze mną rozmawiał - szepnęłam
- Cholera! - Aaron zaczął chodzić po salonie w tę i z powrotem - Przeszedł już do spotkania
- Więc co teraz? - zainteresował się Nathan
- Zawsze działa według tego samego schematu. Obserwacja, rozmowa, przypadkowe spotkanie, spacer, kolacja u niego...
- Sugerujesz, że teraz gdziekolwiek się nie ruszę, on będzie łaził za mną? - poczułam jak moje oczy robią się szkliste
- On może nawet przyjść do Waszego mieszkania. Cholera wie co wymyśli. Może nawet już tu był
Spojrzałam na niego przerażona
________________________________________
Przepraszam, że nie było rozdziału od zeszłego
roku :c
Wybaczcie, chociaż i tak pewnie już nikt tego
bloga nie czyta eh
No nic.
Rozdział krótki, ponieważ nie mogłam wymyślić
nic sensownego :c
Przepraszam.