niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 102

Wieczorem, gdy Jason i Lil'Jay już dawno spali, a Nathan brał prysznic, zadzwonił mój telefon. Wstałam leniwie z kanapy w salonie i ściszyłam dźwięk telewizora. Spojrzałam na ekran telefonu, nieznany numer. Nie przejmując się tym, odebrałam:
- Halo? - spytałam po przyłożeniu komórki do ucha.
- Vicki, jak miło znów usłyszeć Twój głos - zaśmiał się chłopak, którego najwyraźniej znałam.
- Kto mówi?
- Nie mów, że nie poznajesz?
- Skoro pytam, to chyba logiczne, że nie
- Oj, Vicki, Vicki - westchnął i usłyszałam cichy skrzyp skóry, zapewne poruszył się na krześle w kurtce. - To ja, Aaron
- Oh - olśniło mnie, usiadłam z powrotem na sofie i kontynuowałam. - O co chodzi? Po co dzwonisz?
- Spokojnie - zaśmiał się. - Chciałem tylko posłuchać jak się na mnie wściekasz
- Wściekasz? - powtórzyłam. - Na co? Co zrobiłeś?
- Zadzwoniłem do Ciebie - znów zachichotał. - To chyba wystarczy
- Tak, masz rację
- Spotkajmy się - wypalił po chwili milczenia.
- Co?! - krzyknęłam, ale od razu skarciłam się w duszy i ściszyłam ton. - Nie ma mowy
- Nic się nie zmieniłaś, skarbie, ciągle taka zadziorna jesteś
- Gdzie i kiedy?
- Czekaj, czy Ty właśnie się zgodziłaś? Grzeczna dziewczynka
- Nie pogrywaj ze mną, Aaron. Dobrze wiesz, że nie robię tego dla Ciebie. Jestem ciekawa co jest tak ważnego, że chcesz pogadać w cztery oczy
- Chcesz wiedzieć?
- Cholernie
- Ty
- Co?
- Ty. To Ty jesteś taka ważna. Możliwe, że nawet Twoje umiejętności
- Ty dupku! - krzyknęłam cicho, aby nie obudzić dzieci.
- Nie o to mi chodzi, Vic! Naprawdę Cię potrzebuję, dlatego chcę się spotkać i pogadać
Westchnęłam głośno. Ciekawa tego, co miał zamiar mi powiedzieć, jakie informacje przekazać, kontynuowałam:
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi?
- Jutro
- Jutro nie mogę
- 16:15
- Odbieram Jasona ze szkoły
- Lightbox
- Aaron...
- 6a south lambeth place
Po wypowiedzeniu adresu rozłączył się, niczym automat. Chwilę jeszcze trzymałam komórkę przy uchu, później rzuciłam ją na drugi koniec kanapy opierając głowę o oparcie. Westchnęłam głośno. W tym samym czasie w salonie pojawił się Nathan w koszykarkach. Cóż, jedno można powiedzieć, chodzenie na siłownię działa cuda. Nie żebym narzekała, czy coś.
- Kto dzwonił? - spytał siadając obok, obejmując mnie ramieniem.
- Nikt ważny
- Powiesz mi, czy to tajemnica?
- Jakiś akwizytor - położyłam się wygodnie na jego klatce piersiowej.
- O tej godzinie?
Wtopa...
- Tak, podobno to było coś pilnego, ale pomylił numery - uśmiechnęłam się pełna nadziei, że nie będzie dalej zadawał pytań.
- No dobrze - pocałował mnie w czoło, a ja odetchnęłam z ulgą. - Sprawdzałaś co u chłopaków?
- Nie, ale znając życie, Lil'Jay obudzi się za chwilę na mleko
- W takim razie pójdę do niego
Już chciał wstać, gdy złapałam go za rękę.
- Poczekaj. - powiedziałam.
- O co chodzi?
- Odbierzesz jutro Jasona ze szkoły? - przygryzłam wargę, patrząc na niego pełna zwątpienia.
- Jasne - zawahał się. - A Ty, rozumiem, umówiłaś się z dziewczynami?
- Z Kelsey, na zakupy
- Nie ma sprawy, kochanie
Schylił się, aby pocałować mnie w czoło i odszedł do pokoju naszego synka akurat w momencie, gdy ten się obudził.
Chwyciłam z powrotem zakopany pod poduszkami telefon i napisałam wiadomość do Kels z prośbą, aby jutro mnie kryła. Czekając na jej odpowiedź obgryzałam paznokcie, stukając niecierpliwie stopą o puchaty, brązowy dywan. Kiedy usłyszałam dźwięk mojej komórki aż podskoczyłam na sofie. Zgodziła się, dzięki Bogu. Wysłałam jej jeszcze wiadomość z podziękowaniem i wyjaśniłam, że to ma być niespodzianka dla Nathana, ale tylko my dwie o tym wiemy. Dobra ściema nie jest zła. Przynajmniej uwierzyła, chociaż trudno mi było kogokolwiek okłamywać.
Włączyłam internet w telefonie, żeby nie robić hałasu przy laptopie i wygooglowałam klub, w którym chciał spotkać się Aaron. Cóż, klub jak klub. Za nadzwyczajny nie był. Mam nadzieję, że uda mi się tam trafić.
Wyłączyłam telewizor i udałam się do łazienki. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i przejechałam dłonią po włosach, zostawiając je w nieładzie. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów, po czym udałam się do sypialni i spróbowałam zasnąć.

Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. Nawet nie wiem, która była godzina. Wstałam z łóżka i przecierając oczy weszłam do pokoju Lil'Jaya. Uchyliłam cicho drzwi i zajrzałam do środka. Uśmiechnęłam się na sam widok Nathana rozśmieszającego dawno, jak przypuszczam, nie śpiącego dziecka.
- Dzień dobry, chłopcy - powiedziałam i podeszłam do Natha
- Dzień dobry, kochanie - pocałował mnie
- Chyba masz dziś dobry humor
- Tak, ale niestety muszę dziś jechać do studia
Nathan trochę posmutniał, po czym włożył Lil'Jaya z powrotem do łóżeczka.
- No cóż, szkoda. Ale przynajmniej zobaczysz się z chłopakami. Nie możesz ciągle siedzieć w domu z dziećmi, prawda? - pogładziłam go po ramieniu
- Prawda, chociaż to uwielbiam - zachichotał i poszedł do kuchni
- Nath? A gdzie Jason?
- Tutaj! - zgłosił się mój braciszek wychodząc w piżamie z łazienki
- Gotowy do szkoły?
- Nie bardzo - przetarł zaspane oczy
- Chodź, odprowadzę Cię
- A powiesz Nathanowi, żeby dziś to on szykował mi kanapki? Nie obraź się, ale.. Twoje są obrzydliwe - na jego twarzy pojawił się grymas
- Moje kanapki obrzydliwe? Nie smakuje Ci sałata, pomidor i majonez?
- Nie lubię sałaty i majonezu
- "Sałata, pomidor i majonez! Pycha!" - zaczęłam go naśladować
- Dobra, kłamałem. Nie chciałem, żeby było Ci przykro
- Nie jest. Spokojnie. A teraz idź się ubrać, a ja idę do Natha powiedzieć mu, żeby przygotował Ci śniadanie do szkoły
Poczochrałam mu jeszcze włosy i zamknęłam drzwi od pokoju. Podchodząc do kuchni, oczywiście jak to ja, potknęłam się o własne nogi i wylądowałam na ziemi.
- Vic? Z Tobą wszystko w porządku? - spytał Nathan i podszedł do mnie, aby pomóc mi wstać
- Tak - zaczęłam się śmiać - Wszystko ok, idź szykować kanapki
- Pomogę Ci
Podniósł mnie i poszedł z powrotem do kuchni. Ja tym czasem się przebrałam.

Po odprowadzeniu Jasona do szkoły byłam pewna, że Alice została z Lil'Jayem, Nathan z chłopakami w studiu, a Aaron w klubie. Co prawda była dopiero ósma, ale dostałam wiadomość, że on już na mnie czeka. Właściwie wydało mi się to trochę przerażające skąd wiedział, że jestem już poza domem. Poszłam jeszcze do jakiejś kawiarenki i wzięłam kawę na drogę. Idąc spacerkiem ze słuchawkami w uszach i popijając kawę, czułam jak moje serce bije w rytmie melodii R5 - Pass Me By. Uwielbiałam tą piosenkę. Ciągle ją uwielbiam.
Kiedy w końcu byłam pod klubem zdziwiłam się, że jest otwarty już o tej godzinie, ale okazało się, że Lightbox do siódmej wieczorem jest zwykłym barem. Weszłam do środka i wyjęłam słuchawki, które wylądowały splątane w kieszeni spodni. Zaczęłam się rozglądać, czy może gdzieś jest Aaron, ale go nie zauważyłam. Weszłam głębiej do klubu, ale Aarona nigdzie nie było. Podeszłam do baru i zamówiłam colę z lodem. Barman się do mnie uśmiechnął i podał zamówienie niemal od razu.
- Na koszt firmy - szepnął i mrugnął jednym okiem
- Dzięki - powiedziałam zdezorientowana i wymusiłam uśmiech
Dziwne..
Gdy chciałam się napić czyjeś dłonie wylądowały na moich ramionach i całą colę wylałam na białą koszulę.
- Oops.. przepraszam - powiedział chłopak
Gdy się odwróciłam, okazało się, że był to Aaron..
- Spoko - powiedziałam sarkastycznie - Nic się nie stało
Wstałam, wzięłam torebkę i już miałam zamiar wyjść, ale Aaron chwycił mnie za rękę.
- Chcesz tak wyjść do ludzi? - spytał
Wtedy zobaczyłam jak wyglądam w odbiciu jednego z okien. Koszula wcześniej biała teraz miała brązowe plamy. Dodatkowo w kieszeni wylądowały dwie kostki lodu, których od razu się pozbyłam.
- To co mam zrobić? Iść bez koszuli? Nie, dziękuję
- Dam Ci swoją
Po pierwsze, to było całkiem grzeczne z jego strony. On miał pod swoją koszulą w niebieską kratkę jeszcze szary podkoszulek, więc chyba mogłam pożyczyć jedno z tych rzeczy. Po drugie, Nath chyba mnie zabije, jeśli zobaczy mnie z Aaronem i w dodatku w jego koszuli! Chociaż jeżeli dostałabym się do domu dość szybko..
- Dawaj
Poszliśmy do łazienki. Tam weszłam do jednej z kabin i zdjęłam koszulę, którą jakoś upchnęłam w torebce pomijając fakt, że była mokra, no ale cóż. Aaron podał mi swoją w kratkę i po założeniu jej wyszłam.
- Jest trochę za duża, ale przynajmniej pasuje mi do spodni - posłałam uśmiech w jego stronę
- I dobrze na Tobie leży - odpowiedział uśmiechem
- Przestań..
Nie, nie zamierzam znów przerabiać tematu o treści "ja i Aaron: MY", dziękuję.
- O czym chciałeś pogadać? - spytałam, dy już wyszliśmy z klubu i skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania
- Jest ktoś, kto strasznie działa mi na nerwy i jeśli dowiesz się co robi też będziesz miała go dosyć.
- Więc czemu zamierzasz mi mówić?
- On Cię śledzi, Vic - podjął poważnie
- Jak to śledzi? - zachichotałam nerwowo
- Śledzi, kolekcjonuje Twoje zdjęcia, każde wydarzenie opisane w gazecie. Koleś ma obsesje na Twoim punkcie.
- Jak Ty? - dodałam złośliwie
- Ughh.. nie rozumiesz. On nigdy nie był normalny
- A co? Sprawdziłeś go?
- Tak
- Ohh tego się nie spodziewałam..
- Chcę Cię chronić, Vic. On jest nieobliczalny, może wiedzieć o Tobie wszystko
- Na przykład?
- Na przykład kiedy używasz telefonu, jaką bieliznę masz na sobie, o której godzinie wstajesz i idziesz spać, ile razy przekręciłaś klucz w zamku..
Od razu obejrzałam się za siebie i dookoła. To dało mi trochę do myślenia.
- Co masz zamiar z tym zrobić?
- Poprosić Ciebie o pomoc
- Chwila, chyba się nie zrozumieliśmy. Koleś mnie prześladuje, a Ty chcesz prosić o pomoc właśnie mnie?! - przystanęłam i spojrzałam na niego jak na idiotę, którym nieraz był
- Vic, pozbędziemy się go razem. Zależy mi tylko na tym, żebyś była bezpieczna.
Podchodząc do mnie Aaron miał troskę w oczach. Dłonią odgarnął mi kosmyk włosów i pogładził policzek. Nagle się odsunęłam.
- To jest jakiś żart? Jakaś podpucha?
- Nie, dlaczego tak sądzisz?
- Bo zawsze uważałeś, że powinnam być z Tobą. Dzięki temu mógłbyś się do mnie zbliżyć i..
- Vic! - przerwał mi - Chcę Twojego bezpieczeństwa! Tylko tyle! Ile razy mam to jeszcze powtarzać?!
Zapadła między nami chwilowa cisza, ostatnie ciekawskie spojrzenia padły w naszą stronę. Przez tą chwilę mieszanych emocji nie wiedziałam co robię i wtuliłam się w Aarona.
- Dziękuję.. - wyszeptałam w jego szary tshirt

_______________________________________________
WOOHOO!
Nie było rozdziału tak dawno, że myślałam, że wszyscy
przestali czytać bloga! :D
Cóż, mam nadzieję, że okaże się inaczej i zaskoczę Was
nowym rozdziałem :)
Wybaczcie, że dopiero teraz, ale
MIŁEJ LEKTURY! MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ
PODOBA!
<3